MULTI CULTI CLUB

Siedzimy z Aouatif w naszej ulubionej kawiarni i nudzimy się. Taki marokański standard… Nie cierpię bezczynności więc zaczynam niecierpliwie przebierać pod stołem nogami.

– Może pójdziemy na basen? – proponuję wreszcie.

– Nie mogę – mówi A. – Przecież noszę hidżab.

Zapada cisza. Nie wiem, czy palnęłam coś niestosownego, ale wstydzę się zapytać. W końcu ciekawość zwycięża…

– No jak nosisz hidżab to kąpiesz się w ubraniu. A na basenie nie pozwalają. Strój kąpielowy jest obowiązkowy. Więc mogę się kąpać tylko na plaży – wyjaśnia z pełnymi ustami A.

Jakoś nie mogę się pogodzić z tym co usłyszałam. Musi być jakaś alternatywa dla kobiet w hidżabie. A jeśli nie ma to ja ją wymyślę!

Niestety już jest. Burkini – to połączenie burki i bikini, zakrywające całe ciało z wyjątkiem twarzy, dłoni i stóp. Pomysł Ahedy Zanetti, Libanki mieszkającej w Australii.

Burkini zadebiutowało w 2008 roku. Świetnie się sprzedaje nie tylko w krajach muzułmańskich. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę również w Holandii, gdzie pływanie jest jednym z najpopularniejszych sportów całorocznych, a szybko powiększająca się społeczność muzułmańska liczy sobie prawie milion osób. Burkini są w całości wykonane z poliestru, chronią przed promieniami UV i nie niszczą się pod wpływem chloru.  Jednak nie przylegają zbyt mocno do ciała, dlatego opór wody jest większy niż w przypadku tradycyjnych kostiumów.

Trzeba przyznać, że niektóre są naprawdę piękne. Na przykład te, które wypuściła Lora Grig:

Tylko czy w tym da się pływać? Bo opalać na pewno nie… Mimo to, burkini to świetna alternatywa dla mało kobiecego veilkini, które bardziej przypominało skafander płetwonurka niż strój kąpielowy.  Miało jednak wiele innych zalet – super lekki i szybkoschnący materiał oraz powłokę antybakteryjną. O dziwo, veilkini wprowadziła na rynek firma amerykańska (Alsharifa), a nie z Emiratów Arabskich.

Tagi: burkini, kobieta w islamie, moda muzułmańska, veilkini