Koronki w meczecie, piżamy pod jelabą… Czyli modna pańcia jedzie do Maroka


Marokańska jelaba świetnie się spisała podczas zimnej nocy na lotnisku. I do dziś mi wiernie służy… jako podomka (Fot. MCC © All rights reserved)

W co się wystroić na wakacje w kraju muzułmańskim, żeby nie narobić sobie kłopotów? Na ile możesz sobie pozwolić w odsłanianiu swoich wdzięków? Czy przed kolanko będzie w sam raz czy już za mało? Która z nas nie zadawała sobie tych pytań, pakując pierwszy raz walizkę do Maroka…

Odpowiedź na nie wszystkie jest prostsza niż myślisz. Tobie, jako turystce, można PRAWIE wszystko. Szczególnie w kurortach turystycznych i na plaży. Również teren hotelu jest niczym europejskie państwo w samym sercu islamskiego świata. Marokańczycy przyzwyczaili się do widoku dekoltów do pasa, wystających spod szortów półdupków, gołych pępków… Trzeba jednak mieć na uwadze kilka faktów:

  • Twoja nagość najprawdopodobniej nie zostanie zbojkotowana przez „tubylców”, ale nie przysporzy Ci również ich szacunku i uznania;
  • Jeśli posiadasz coś takiego, co Marokańczycy określają angielskim terminem „open mind”, to wykażesz się większą wrażliwością oraz zrozumieniem dla innych zwyczajów kulturowych oraz religijnych i sama zrezygnujesz z miniówek i koronek… chociażby z szacunku dla tych ludzi;
  • Słońce w Maroku, szczególnie latem, jest naprawdę palące… niekiedy ponad 40 stopni! Dlatego nawet dla swojego własnego dobra powinnaś jednak przykrywać całe ciało (przewiewne ubranie spisze się lepiej niż krem z filtrem).

Jeśli już jesteś ignorantką i nie masz zamiaru dostosowywać się do nikogo, to przynajmniej podczas zwiedzania meczetów i wszelkich miejsc związanych z kultem zakryj ciało chustą (chustę zawsze warto mieć w torebce czy w plecaku). Meczety to świętość dla każdego wyznawcy islamu. Nieważne, czy prywatnie jest on sprzedawcą pamiątek czy wojującym radykałem. Przed wejściem do meczetu (osobnym dla kobiet i mężczyzn) należy zdjąć buty. Ubranie musi zasłaniać nogi, ramiona i dekolt. Kobiety dodatkowo przykrywają włosy. Wycieczka do Casablanki w nieodpowiednim ubraniu może skończyć się brakiem zgody lokalnego przewodnika albo kustosza na zwiedzenie obiektu.

Pakując walizkę do Maroka zdaj się na minimalizm. Za to na drogę powrotną dokup dodatkowy bagaż. Z pewnością się nie oprzesz kolorowym sukienkom, szarawarom, kaftanom i chustom, które można tutaj kupić za naprawdę śmieszne pieniądze. Bardzo możliwe, że wrócisz z podróży z kilkoma nowymi torebkami i dywanem pod pachą… mimo że nie planowałaś żadnych zakupów. Ja ze swojej pierwszej podróży do Królestwa przywiozłam sobie nawet tradycyjną marokańską jelabę. Nikt nie mógł zrozumieć, po kiego grzyba mi coś takiego. W rzeczy samej, mało przydatna w Warszawie (chyba że chciałabym zrobić show!). Za to świetnie się spisała podczas zimnej nocy na lotnisku. I do dziś mi wiernie służy… jako podomka 🙂

Prawdopodobnie wśród wielobarwnych tkanin na marokańskim souku, Twoją uwagę przykują piękne i szykowne gandory. Od razu zapałasz chęcią posiadania przynajmniej jednej i wystrojenia się w nią przy najbliższej nadarzającej się okazji (czyli teraz, zaraz, już!). Warto jednak wiedzieć, że niezależnie od bogatych zdobień tej sukienki, jest to strój tylko i wyłącznie domowy. Występując w takim stroju, zamiast zachwytu wzbudzisz rozbawienie Marokańczyków 🙂

Jeszcze jedno pytanie odnośnie strojów w Maroku nieustannie powraca. Wielu panów bardzo ciekawi, co takiego Marokanki noszą pod jelabami? A no dżinsy, tudzież dresy, a najczęściej… piżamę! Całkiem praktyczne rozwiązanie. Rano nie tracisz czasu tylko zarzucasz jelabę na piżamę. Wieczorem, ściągasz jelabę z karku i już jesteś w piżamie. A że mało świeżo? Oj tam, oj tam… zaraz nieświeżo! Po prostu naturalistycznie! 😉

Tagi: ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *