Poszukiwany nieszablonowy wolontariusz do Kambodży


We wsi o nic nie mówiącej nazwie Krangtachan w Kambodży, jest pewne miejsce, o tyle tragiczne co i niesamowite. Masowe groby, całkiem jeszcze świeże oznaczone kolorowymi tabliczkami. Narysowanymi w dziecięcym stylu bądź też dziecięcą ręką obrazkami przedstawiającymi nieludzkie tortury, którym byli poddawani wszyscy uznawani za przeciwników reżimu Pol Pota. Kila metrów dalej mała świątynia, gdzie Budda z posągów pilnuje pamięci o ludziach brutalnie przesłuchiwanych w tym miejscu.

Nieopodal kilka ubranych w antywojenne graffiti zabudowań, odtworzony niedawno barak pierwszego więzienia, oraz małe muzeum, klasa z kilkoma komputerami i grupka miejscowej dzieciarni. Pośrodku przeszklona, wypełniona czaszkami oraz kośćmi stupa. Brakuje kilku szyb. Zbiorowa mogiła ofiar ludobójstwa. Spotykam mniej więcej pięćdziesięcioletniego opiekuna Pola Śmierci. Prowadzi mnie do ręcznej przędzalni. Patrząc na mężczyzn siedzących przy stoliku, prowadzących jakąś przyziemną dyskusję oraz huśtające się na oponach dzieciaki nie mogę uwierzyć, że jeszcze trzydzieści kilka lat temu to miejsce było świadkiem jednej z największych tragedii w historii ludzkości. Chichotem historii jest, że w miejscu gdzie zbrodniczy reżim mordował ludzi wykształconych, znających języki czy nawet posiadających okulary dzisiaj uczą się dzieci. Pole Śmierci w Krangtachan zostało 5 lat temu zagospodarowane przez Włochów. Trzeba przyznać, że włoscy sponsorzy i wolontariusze odwalili kawał niesamowitej pracy. Tragiczne rany się zabliźniają, pokojowy projekt, szacunek w miejsce martyrologii oraz zemsty, uśmiech dziecka kontrastujący z bólem ludzi starych.

Kambodża wolontariat

Problemów, z którymi zmaga się szkoła jest wiele. Brak internetu, funduszy i zagranicznego nauczyciela języka. Khmerscy nauczyciele, zwłaszcza na głębokiej prowincji, gdzie prawie nikt nie dociera, po angielsku mówią słabo. Rodziców, którzy są w większości ludźmi ubogimi nie stać na posyłanie dzieci do miast, problemem są nawet rowery.

To straszne, że w takim miejscu nie ma aktualnie nikogo kto mógłby pomóc lokalnej społeczności w tak prostej, a zarazem istotnej kwestii. Po rozmowie z opiekunem Pola Śmierci doszedłem do wniosku, że warto coś z tym zrobić.

Kambodża wolontariat

Potrzeba więc nieszablonowego człowieka (lub ludzi), który chciałby na jakiś czas przyjechać uczyć dzieci w Krangtachan.!!!!! Nie może liczyć na pieniądze, bo szkoła jest biedna, jednak znajdzie się jakieś zakwaterowanie, pewnie przy lokalnej rodzinie. Oczywiście ze swojej strony pomogę wszystko ogarnąć. Poniżej wklejam link do galerii zdjęć z Pola Śmierci w Krangtachan. Jeśli sami nie możecie przyjechać, proszę udostępnijcie ta wiadomość, może ona uszczęśliwić wiele osób – wolontariusza i gromadę fajnych dzieciaków.

Kontakt na FB: Paweł Be

Tagi:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *