Zoomorficzne maszkarony i antropomorficzne maski w kulturze Europy


Kukiery w Bułgarii (Fot. PS z Youtube.com; przesłane przez mitkoo73 dnia 12.01.2011)

W Europie maski pojawiają się w obrzędowości ludowej przeważnie w związku ze świętami kalendarzowymi. Mają one tu postać maskarad, których uczestnicy odgrywają postacie ludzkie, boskie i zwierzęce (u Słowian np. maszkary, turoń itd.). Mimo istotnych motywów obrzędowych, maskarady te miały charakter komiczny.

Stąd wywodzą się prawdopodobnie maski karnawałowe, rozpowszechnione w Europie w okresie renesansu. Również maski teatralne znalazły swoje zastosowanie w misteriach, obrzędach przejścia i dramatach kultowych (np. w Chinach, Japonii, Indiach, Indonezji i starożytnej Grecji).

U Słowian podczas obchodów godowych, zapustnych, a niekiedy i weselnych, występują rozmaite maszkary zwierzęce. W zależności od charakterystycznych dla nich cech zewnętrznych, możemy je podzielić na takie, które:
– obnoszą sztuczny łeb zwierzęcy, a cała postać symuluje kształt zwierzęcia (np. koza);
– obnoszą sztuczną figurę całego zwierzęcia, sprawiając wrażenie jeźdźca jadącego na wierzchowcu;
– posługują się jedynie przyodziewkiem ze skór zwierzęcych lub z grochowin, które mają naśladować owe skóry.

Maski te, z pewnością nie nawiązują do wierzeń w nieistniejące u nas zoomorficzne demony. Natomiast nie jest wykluczony ich dawny związek z wierzeniami w zoomorficzne postacie dusz zmarłych. Najprawdopodobniej jednak, maski obnoszące sztuczny łeb lub całą figurę zwierzęcą, były od samego początku w obrębie kultury Słowian obcym wtrętem i miały charakter mniej lub bardziej widowiskowy, a zarazem apotropeiczny. Tylko maszkary obywające się skórami zwierzęcymi lub ich namiastką, zdają się od prawieku należeć do kultury Słowian i łączyć z oprowadzaniem czy obnoszeniem rzeczywistych, żywych lub zabitych zwierząt, wyposażonych w szczególne jakby moce (do takich zwierząt należy przede wszystkim niedźwiedź oraz wilk, a one to właśnie są naśladowane przez owe maszkary).

Na wschodniej Białorusi do dziś dnia w Gody, począwszy od drugiej doby Bożego Narodzenia, młodzież płci męskiej chodzi przebrana po wsiach. Jeden z aktorów ma przedstawiać garbatego dziada; twarz jego kryje maska z brzozowej kory, a całe ciało – kożuch obrócony sierścią do góry. Jego twarz naśladuje młodą kobietę; inni zaś uczestnicy widowiska – zwierzęta: kozę, niedźwiedzia, konia i żurawia. Z maszkar zwierzęcych, koza wydaje się być najpopularniejsza. Kozy mają duże znaczenie w wierzeniach, a przede wszystkim w obrzędach ludowych, głównie jako maski (kozy – „maski”), ale rola ich jest dość niejasna. Kozę symuluje człowiek przy pomocy różnych dodatków: kożucha obróconego do góry sierścią i słomy; niekiedy głowę kozy wycina się z drzewa i okleja skórą. Dolna szczęka jest ruchoma i kłapie zębami przy pociąganiu odpowiednio przymocowanego sznurka; na szyi bywa dzwonek; nad oczami znajdują się niekiedy przytwierdzone prawdziwe rogi kozie, częściej jednak zastępują je rogi sztuczne, uplecione ze słomy lub z łozy; kożuch tak starają się dobrać, aby jeden bok zwierzęcia był czarny, drugi zaś biały. Podobnie rzecz się ma w Bułgarii, na Ukrainie i w Polsce na płn. Mazowszu. W okresie Godów w wielu okolicach (Oltenia, Muscel, Siedmiogród, Mołdawia) młodzież męska, odpowiednio przebrana, również oprowadza rogatą maszkarę zwaną capra (tj. koza), turcâ (por. nasz turoń), brezaia albo cerb, cerbut (tzn. jeleń, jelonek). Masce tej tu i ówdzie towarzyszy „starzec” z kosą w rękach.

Najbliższy w stosunku do kozy jest turoń. Jeszcze w XVI wieku znany był w Polsce zwyczaj oprowadzania po wsiach żywego tura. Musiało to być jednak zwyczajem bardzo dawnym, gdyż polskie tury ostatecznie wyginęły w 1627 roku, gdy ostatni z nich padł w Puszczy Jaktorowskiej. Potem po wsiach już tylko widywano jego maskę. Jego zasięg obejmuje głównie południowo – zachodnią i środkową część Polski. Przeważnie zastępuje on kozę, jako jej dokładny dublet i w takich wypadkach bywa czasem jak koza uśmiercany oraz wskrzeszany. Są jednak okolice, gdzie obie maski: kozę i turonia, widywać można obok siebie. Nazwa turonia wyraźnie wywodzić się zdaje od słowa tur. Ciekawe, że znajduje ona jak gdyby odpowiedniki w Rumunii (turca, turcâ, tarca – maszkaron z głową zwierzęcą) oraz w Dubrowniku w południowej Dalmacji (tùrica – maszkara z głowa zwierzęcą, zaopatrzona w ruchomą szczękę).

Bułgarzy znają obrzęd, w którym główną postacią jest tzw. kukier. Kukierem, podobnie jak kozą, bywa z reguły młody mężczyzna, przebrany w kożuch barani lub kozi, obrócony sierścią do góry; twarz jego jest poczerniona albo pofarbowana na czerwono i zwykle okryta maską. Maska miewa różne kształty, ale przeważnie jest rogata i przy tym niekiedy zupełnie „pierwotna”; tak na przykład w okolicach Burgasa nad Morzem Czarnym, tamtejsze rogate maski sporządza się ze skóry obdartej z koziego łba. Gdzie indziej maska swą formą przedstawia po prostu ludzką twarz, lecz mimo to jest zaopatrzona w kozie, wołowe lub bawole rogi. Oprócz sierści pokrywającej tułów i rogatej maski, kukiera cechują także dzwonki, którymi jest obwieszony.

Sztuczną głową jest zaopatrzona także maszkara zwana jeleniem. Zastępuje ona na pewnych obszarach „kozę” lub nawet całkiem się z nią utożsamia, zachowując tylko nazwę. Główny zasięg „jelenia” obejmuje części Mołdawii, Siedmiogrodu i Oltenii, a z drugiej strony część niemieckiej Austrii. Od Rumunów wzięli tą maszkarę razem z nazwą Serbowie z Banatu; od nich też zapewne dostała się ona do Panagjuriszte w Bułgarii. W Polsce maszkarę zwaną jeleniem, podobną do „kozy”, znamy dotychczas wyłącznie z okolicy południowo – zachodniej Lubelszczyzny; niewykluczone, że została tam zaniesiona przez osadnictwo wołoskie. O jeleniokształtnych maszkarach wiemy już z utyskiwań kościelnych z VI – VII w. Wówczas były one, jak się zdaje, rozpowszechnione we Francji, zachodnich Niemczech i północnych Włoszech, na terytoriach pierwotnie celtyckich. Znaczną rolę pełnią podobne maski w niektórych stronach Azji, mianowicie w Tybecie. Wielkie rozpowszechnienie masek jelenich powodzenie swe zawdzięcza zapewne „wielorożnym rogom”, które u części Słowian oraz u innych ludów uchodzą za bardzo skuteczne środki apotropeiczne.

Szczególnie uderzająca jest jednak inna, zupełnie fantastyczna maszkara, zaopatrzona w łeb zwierzęcy (niekiedy zajęczy) z rogami i w długi ptasi „dziób” (w demonologii europejskiej odpowiada tej postaci Habergeiss płd. – wsch. Niemców). Zasięg jej obejmuje znaczną część Rumunii; poza tym spotykamy tą szkaradę jako jedna z tzw. schiachen Perchten w Austrii oraz sporadycznie – pod nazwą rumuńskiego pochodzenia – w różnych stronach Bułgarii (bułg. brâzaja).

Do bardzo charakterystycznych maszkar zoomorficznych należy dalej odpowiednio przebrany aktor, obnoszący łeb ptasi z długim dziobem. Zasięg tej maski rozpoczyna się u Ugrów Syberyjskich i obejmuje sobą ogromny obszar słowiańszczyzny północnej oraz część przyległych krajów bałtyckich, Niemiec Rumunii. Na wschodzie zwie się ta figura żurawiem (Ugrowie, Wielko- i Białoruś włącznie z Polesiem, Litwa). W Polsce oraz północno – zachodniej Ukrainie oraz dalej na zachodzie uważa się ją za bociana, co jest jednak najprawdopodobniej nowsze.

Całkiem odrębne miejsce w tej plejadzie zajmuje maszkar zw. koń, konik, kobyła albo kobyłka. Należy on, według wyżej podanego rozróżnienia, do drugiej grupy: aktor obnosi tu całą figurę zwierzęcia, na której jakoby jeździ wierzchem. Podobne postacie jeźdźca na koniu bywają osiągane przez użycie zwykłego kija, zakończonego łbem końskim i włożonego przez aktora między nogi. „Konia” można widzieć w różnych stronach Słowiańszczyzny wschodniej, choć na znacznych przestrzeniach (np. na zachodniej Białorusi i takimże Polesiu) brak go prawie zupełnie. Bardzo często za to występuje ta maszkara w niemal całej Polsce; znamy ją również z Niemiec, Anglii, południowej Francji, Pirenejów, Balearów, Macedonii, Turcji, Bułgarii i Mołdawii, a w Azji – z Pamiru, Indonezji (wyspa Jawa), Chin i Japonii (obwożenie zaś figury konia występuje m.in. w Azji centralnej).

Z maszkar, co najczęściej obywają się bez osobnych rekwizytów w rodzaju sztucznych łbów lub całych figur zwierzęcych, na pierwszym miejscu należy wymienić niedźwiedzia, któremu pospolicie towarzyszy drugi aktor, zwany niedźwiednikiem. „Niedźwiedź” bywa zwykle okryty grochowinami, mającymi naśladować naturalne futro tego zwierzęcia, znacznie rzadziej prawdziwą niedźwiedzią skórą; gdzieniegdzie (np. u Bułgarów tureckich z okolic Łozengradu) miejsce człowieka zastępuje pies ubrany w skórę niedźwiedzia. Maszkara „niedźwiedzia” należy obok kozy do najbardziej rozpowszechnionych u Słowian, Bałtów, Niemców i Skandynawów, występując podczas obrzędów dorocznych (głównie w Gody) oraz – rzadziej – w czasie wesel.

Zwyczajem bez porównania rzadszym jest przyodziewanie się w skóry wilcze, względnie w ogóle naśladowanie w ten lub inny sposób kształtów wilka. Zwyczaj ten pochodzi ze Słowiańszczyzny wschodniej oraz z okolic Polesia wołyńskiego i nadbużańskiego. Nieco częściej spotykamy się z nim w Polsce (zachodnie Mazowsze, Pomorze, Kaliskie i Śląsk). Z wilkiem, względnie z wilczą skórą chodzono „po kolędzie”. Zupełnie podobnie Serbochorwaci w Bośni (Jajce) chodzą na Boże Narodzenie przebrani w wilcze skóry, (podczas gdy w Korjenicy w Lice obnoszą w Ostatki takąż skórę wypchaną słomą). Również w północnej Bułgarii oraz w Mołdawii, znane są maszkary mające wyobrażać wilka. U Słowian i ich sąsiadów, na ogół rzadko, lecz przytrafiają się jeszcze inne, np. w Polsce można spotkać woła, barana, orła, koguta; w Rumunii – psa, lisa, orła, koguta; w Bułgarii – wielbłąda, koguta oraz maski ptasie ze skrzydłami orła i koguta itp.

Wraz z Nowym Rokiem, we wschodniej części Europy, zaczynały się zapusty z pochodami masek, wieczornicami i zabawami. Był to czas wędrowania przebierańców: „noworocznych” kóz, bocianów, małp (jak w Chełmskiem). W ludowej tradycji, w ostatnie dni zapustów, oprócz zabaw i obżarstwa, pojawiały się znów przeróżne zabiegi magiczne, a na drogi wychodziły korowody przeróżnych maszkar. Na wsiach pojawiał się też Zapust (na przykład w Krakowskiem), przebieraniec odziany w kożuch wywrócony sierścią na wierzch, opasany powrósłem, w tekturowej wysokiej czapie na głowie, ustrojonej wstążkami, kolorowymi nalepiankami, gałązkami choiny. W ręku nosił drewniany toporek z dzwonkiem. Chodził od chaty do chaty, straszył dzieci, życzył gospodarzom urodzaju, dopraszał się kiełbasy, jaj, masła. Wszyscy przebierańcy, maszkary i Zapust, byli z serca goszczeni i szczodrze obdarowywani jedzeniem.

Obok licznych masek zwierzęcych, zupełnie pospolicie obserwujemy na wsiach słowiańskich widowiska, obchody i obrzędy wykonywane przez przebranych chłopów, z twarzami zaczernionymi sadzą lub węglem, albo przez zasłonięcie jej maską, nieposiadającą kształtów zoomorficznych. Zamaskowani i przebrani z reguły bywają, podobnie jak niemal wszędzie na świecie, wyłącznie mężczyźni. Przebiera się zwykle grupa złożona z paru (2 do 3) lub kilku parobków. Co do masek antropomorficznych, to jest ich bezlik; starsze wyrabiane bywają ze skóry zwierzęcej lub z kory drzewnej. Te ostatnie znamy zwłaszcza z rozległych przestrzeni Syberii zachodniej i Europy północno – wschodniej (Wielko- i Białoruś łącznie z Polesiem) poza tym głównie z Gór Karpackich; w Syberii i przyległej części Europy aż do zachodniego Polesia włącznie, jako materiał służy kora brzóz, w górach zaś – kora świerków. Nie pogardzają też północni i południowi Słowianie wydrążonymi połówkami dyń, tykw itp. W najnowszych czasach znalazły na wsiach zastosowanie m.in. papier oraz maski kupne.

Wszelkie te maski i przebrania bywają nieraz widywane podczas Godów i Ostatków lub nawet w ciągu całego okresu od Bożego Narodzenia do Popielca, poza tym także na weselach, chrzcinach a nawet przy zmarłych. Szczególnie charakteryzują one jednak – podobnie jak maszkary zwierzęce – Gody i Ostatki.

dr Marta El Marakchi

Tagi: , , , , , ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *