Awatary żyją wśród nas. Wchodzimy do „Sali Samobójców” Jana Komasy


Sala samobójców (Fot. Kadr z filmu)
Sala samobójców (Fot. Kadr z filmu)
Sala samobójców (Fot. Kadr z filmu)

Do tego filmu jak ulał pasuje znany frazes: albo się go uwielbia, albo się go nie znosi, ale trudno pozostać wobec niego obojętnym.

Jeden pocałunek zmienia wszystko…

Zaczyna się dość banalnie – młodzi, gniewni i zbuntowani na balu studniówkowym. Już wkrótce przed nimi egzamin z dojrzałości (dosłownie i w przenośni). Kto go zda, a kto obleje? To wcale nie jest takie oczywiste. Studniówkowa impreza, staje się okazją do młodzieńczych wygłupów – jest alkohol, z trudem podprowadzone ”starym” papierosy, pierwsze eksperymenty seksualne… i komórka, która wszystko rejestruje. Dalej scenariusz już dość znany (nie z filmów, ale z życia). Ktoś wrzuca nagranie do sieci i komuś rujnuje to życie. To film współczesny aż do bólu. Jest w nim ból dorastania, odkrywanie własnej seksualności i samotność. Zdawałoby się, że to groch z kapustą. Nieprawda! Wszystko układa się w spójną całość.

Obrzydliwie bogaci, fascynująco realistyczni

Łzy zagrane tak autentycznie, że niemalże moczą rękawy widza. Pocałunki tak namiętne, że publiczność sama nieświadomie rozchyla wargi. Starsi aktorzy nie zawiedli – do ich kunsztu przywykliśmy. Ale 23-letni Jakub Gierszał (znany głównie z drugoplanowej roli w filmie ”Wszystko co kocham”) nareszcie rozwinął skrzydła. Grany przez niego Dominik to rozpieszczony syn bogatych rodziców, którego do szkoły zawozi szofer. Jego matka (Agata Kulesza) wyciska ze swoich pracowników wszystkie soki – i to pod jakże modnym ostatnio pretekstem kryzysu ekonomicznego, a ojciec (Krzysztof Pieczyński) dla kariery i pieniędzy zrobi wszystko.

Niby obrzydliwie bogata rodzina, a wzbudza nić sympatii. Bo choć morał jest oczywisty, a wszystkie błędy wytknięte i obnażone, Komasie udało się uniknąć tak drażniącego moralizatorskiego nadęcia. Jego bohaterowie popełniają absurdalne błędy, może nawet niewybaczalne… ale nie da się ich jednoznacznie potępić. Charakterologicznie są dopracowani do perfekcji, nie przerysowani, bez skrajności, ani do końca dobrzy, ani do końca źli… po prostu autentyczni.

Sala samobójców (Fot. Kadr z filmu)
Sala samobójców (Fot. Kadr z filmu)

Fabularne życie, animowana miłość

Wyśmiany i wyszydzony w internecie przez swoich kolegów Dominik zamyka się w sowim pokoju. W sieci znajduje równie zranioną, bratnią duszę – Sylwię (Roma Gąsiorowska). Coraz więcej czasu spędzają razem w wirtualnym świecie na wirtualnych randkach. Zbliżają się do siebie tak bardzo, że przestają być dla siebie już tylko nickiem czy awatarem. I tutaj w filmie wkracza świat animowany – awatary zaczynają żyć życiem kryjących się za nimi ludzi. Efekt jest piorunujący.

Stoimy na granicy dwóch światów – świata ludzi, który mieści się tu i teraz oraz krainy awatarów, w którym każdy ma swoją trójwymiarową, udoskonaloną postać. – Taki duży awatar, a kto siedzi przed komputerem? Kaleka na wózku! – mówi jeden z bohaterów w filmie. I trudno nie potraktować tego, jako manifestację przemyśleń samego Komasy. Używa co prawda do tego mocnych słów, ale nie przesadzonych. Tak więc świat wirtualny jest fikcją, utopią, fantazją… animacją.

Do jakich poświęceń jest gotowe zbolałe serce matki Dominika? By zrozumieć ten wirtualny świat, który pochłonął jej dziecko, sama przybiera postać awatara i wchodzi do ”sali samobójców”. To jedna z najpiękniejszych scen w tym filmie. Dorosła osoba przynosi wieści, których oni nie chcą słyszeć. Kolejne awatary znikają, bo kryjący się za nimi internauci zmieniają status na offline. A co ona ma zrobić? Też się wylogować? Przecież nie da się wylogować z życia, z bólu, z samotności…

Mały prztyczek w nos reżysera

Żeby nie było tak sielankowo, na koniec trochę krytyki. Fabuła nie do końca się klei i miejscami wypada mało wiarygodnie. ”Przygoda” Dominika na treningu karate – odważna i nowatorska ale zanadto wydumana. Epatowanie żyletkami, krwią i sznytami – dosadne ale niesmaczne. Nie mówiąc już o psychodeliczno-dołujących wyznaniach różowowłosej Romy Gąsiorowskiej: ”Świat jest zły”, ”Nikt mnie nie zmusi do życia” i tak dalej… Podobnie reagujemy na stwierdzenia typu: ”Samobójcy są tchórzami. To życie wymaga odwagi”. Kazuistyczny banał w ustach zbuntowanego nastolatka to wyraźnie ciało obce w tym filmie i nie powinno się w nim znaleźć.

Tagi: , , ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *