Bić żonę i siepać niewiernych? Czyli jak czytać Koran

Moje kolejne podejście do Koranu. Chciałabym go kiedyś wreszcie przeczytać w całości (na razie po polsku). Szkoda, że życie jest takie krótkie, bo przeczytałabym wszystkie Święte Księgi i pisma mistyków, jakie tylko w swej wspaniałomyślności zesłał na ziemię Bóg. Tyle jeszcze do przeczytania, tyle do ogarnięcia przez umysł, tyle do zrozumienia, do nauczenia, do zaakceptowania… Może skupię się na razie na Koranie (żeby czasu nie tracić na jęczenie i stękanie, że czasu tak mało…). Ponieważ, jak widzicie, sama jestem w tej dziedzinie nowicjuszką, mogę strzelić jakiegoś babola (ale moi czytelnicy są wyrozumiali i wielkodusznie mi to wybaczą, prawda?).
Koran to nie książka przygodowa. To też nie tramwajowe czytadło do „połknięcia” w trzy wieczory. To nie lektura do poduszki. Powinien być studiowany od początku do końca – w przypadku wersji arabskojęzycznej od końca do początku 😉, ze skupieniem i zrozumieniem, ale też ze znajomością kontekstu historycznego i kulturowego. Podobnie zresztą jak Pismo Święte. Inaczej łatwo o nadinterpretację bądź zupełną herezję. Dlatego uczeni studiują nie tylko sury Koranu, ale również hadisy i tafsiry objaśniające fragmenty Koranu. Konieczna jest też znajomość historii islamskiej i przedislamskiej, a także okoliczności, w jakich poszczególne sury były objawiane.
Ludzie niestety mają tendencję do wyrywania poszczególnych sur z ich kontekstu. A wtedy islam zaczyna się jawić jako religia agresywna. Ulubione przykłady przytaczane przez wrogów islamu to nakazy bicia żony i mordowania niewiernych (o tym napiszę dokładniej innym razem bo to temat rzeka). A to przecież nie tak! Islam to religia pokoju i o biciu kogokolwiek nie ma mowy! O zabijaniu tym bardziej!
Sami muzułmanie uważają, że czytanie Koranu w innym języku niż arabski niespecjalnie ma sens, ponieważ tłumaczenie nigdy nie jest wierne i może zawierać istotne zmiany (tłumaczenie jest jak kobieta – może być albo piękne, albo wierne). Wszelcy pseudo-znawcy religii muzułmańskiej, zacietrzewieni potraktowaniem kobiet i innowierców przez Koran, niewiele różnią się od talibów, na których przykład jako agresywnego islamu tak chętnie się powołują – jedni i drudzy nie znają przecież Koranu! Taliba można jeszcze jakoś próbować usprawiedliwić, gdyż zwykle nie umie on czytać i pisać, a już z całą pewnością nie zna on arabskiego (większość talibów to Pusztunowie, a paszto ani troszeczkę nie przypomina arabskiego).
O czym trzeba pamiętać studiując Koran?
1. Koran nie był spisywany na bieżąco i chronologicznie
Koran dla muzułmanina to Słowo Boże, objawione prorokowi Muhammadowi, ale nie zapisywane przez niego na bieżąco. Dzielił się ich treścią z bliskimi towarzyszami, którzy starali się wszystko zapamiętać. Całość spisano wiele lat po jego śmierci.
2. Odpowiednie wersety Koranu pojawiały się jako odpowiedzi na problemy gminy muzułmańskiej
Odpowiedzi na rozterki gminy muzułmańskiej przychodziły… prosto z nieba! To były jednak zupełnie inne czasy i zupełnie inne problemy. Oczywiście wiele z tych problemów pojawia się i dziś. Pojawiły się jednak również nowe problemy (np. słuchanie muezzina z komórki).
3. Lex posterior derogat legi priori (prawo późniejsze znosi prawo wcześniejsze)
Z czasem zmieniały się okoliczności, mijały zagrożenia, stare problemy zostały rozwiązane lub należało do nich podejść od innej strony i… Boże Sugestie traciły swoją aktualność. W ich miejsce pojawiały się nowe wersety, które wprowadzały inne rozwiązania, znosząc wersety wcześniejsze. Dlatego prawnicy muzułmańscy zastosowali tzw. reguły kolizyjne, czyli takie, które umożliwiają usunięcie niezgodności w systemie. Jedną z nich jest właśnie zasada Lex posterior derogat legi priori. Oznacza to, że w Koranie znajdują się wersety nieważne (były ważne kiedyś, ale okazały się nieważne tu i teraz).
4. Lex specialis derogat legi generali (prawo ogólne znosi prawo szczególne)
Inną zasadą jest “lex specialis derogat legi generali”, czyli prawo ogólne znosi prawo szczególne, na co też zwracają uwagę prawnicy muzułmańscy, poproszeni o poradę prawną przy analizie koranicznych przepisów.
To tylko część reguł kolizyjnych. Ale na początek wystarczy. Mam nadzieję, że wystarczy. Musi wystarczyć! Czas na studiowanie Świętej Księgi 🙂
Marta El Marakchi
Tagi: islam, koran, święte księgi