Egzotyczna przygoda. Druga strona medalu


oszuści wizowi, bezness

Sezon wakacyjny w pełni. Zaraz jak grzyby po deszczu zaczną wyrastać artykuły ostrzegające przed złymi Arabami, co to uwodzenie i wykorzystywanie kobiet mają we krwi (dosłownie!). Rzecz dziwna, autorzy tych rewelacji zdają się w ogóle nie dostrzegać drugiej strony medalu. Bo równie często ten „zły Arab” występuje w roli ofiary. Szczególnie, jeśli znajdzie się na obcym gruncie. Wystraszony emigrant, który nie zna języka kraju, do którego przybył z łatwością wpadnie w sidła modliszki… Dlatego dla odmiany, na przekór wszystkim i wszystkiemu, postanowiłam napisać tekst ostrzegający Arabów przed „łowczyniami portfeli” z Europy.

Miałam do tematu już nie wracać, ale kilka internetowych doniesień znów mi podniosło ciśnienie w ostatnich dniach. Primo – na stronie internetowej Ambasady Rzeczypospolitej Polskiej w Tunisie zostały opublikowane listy z prośbą o pomoc, napisane przez kobiety, które wyszły za muzułmanów, zostały oszukane i wywiezione za granicę, a mężowie grożą im śmiercią – donosi www.itvl.pl. Szkoda tylko, że link do strony, gdzie można te wszystkie listy przeczytać nie działa. Szkoda też, że dla zachowania obiektywności i równowagi nie opublikowano listów Polek, które wyszły za mąż za Tunezyjczyków/muzułmanów i są szczęśliwe w swoich związkach. Ale rozumiem, że to byłoby trudne, bo te szczęśliwe z reguły listów nie piszą tylko cieszą się życiem. Szkoda wreszcie, że nie opublikowano listów Polek katowanych przez ich mężów Polaków – nałogowych alkoholików przepijających ich pensje i walących na odlew po ryju sadystów… I rzecz ostatnia – nie wydaje mi się, żeby los tych pań w jakikolwiek sposób wynikał z faktu, że poślubiły Tunezyjczyka czy muzułmanina (źli ludzie są na całym świecie i wśród wyznawców wszystkich religii).

Secundo – teledysk pewnie nie nowy, ale ja go dopiero odkryłam. Bez najmniejszej przyjemności prezentuję poniżej ten kicz.

Najwyraźniej panowie z zespołu Pokój z widokiem na wojnę są bardzo zazdrośni. A feeeee. Zazdrość to hołd oddany przez prymitywa geniuszowi. Nie kwestionuję, że nagranie oparto na scenariuszu niejednokrotnie pewnie potwierdzonym przez życie. Tyle, że to wcale nie śmieszne. Kim wy chłopcy jesteście, żeby je oceniać? Gruba, brzydka, kulawa, nawet ta głupia… każda z nich ma uczucia. Każda chce czuć się akceptowana i kochana. Guzik wiecie o tym, kim są i jak żyją. Tym bardziej, co sprawiło, że są dziś tym, kim są. Każdy z nas mógłby znaleźć się na ich miejscu. Wystarczy, że jego życie potoczyłoby się inaczej… A dowartościowywanie siebie samego cudzym kosztem jest obrzydliwe. Jeśli macie jaja, to porównujcie się z lepszymi od siebie, a nie kopcie słabszych. I może mnie ktoś wreszcie oświeci – dlaczego Polka która się puszcza z Polakami jest lepsza od tej, która się puszcza z obcokrajowcem? Hmmm?

Tertio – wywiad ze mną na stronie tvp.info okazał się tekstem „wysokiego ryzyka” i to pozbawionym chyba większego sensu. Ci, do których chciałam trafić, w ogóle go nie przeczytali, a jedynie wykorzystali jako pretekst do nawrzucania w komentarzach Arabom i muzułmanom (każda okazja jest dobra, czyż nie? nawet niewinny tekst o targach marokańskich w Łodzi może posłużyć do wyrażenia swojego sprzeciwu dla islamizacji Polski i ostrzeżenia wszystkich, że w Maroku to witają nas karabinami!!!). Ci zaś, którzy się ze mną zgadzają, niczego nowego się z wywiadu nie dowiedzieli, bo dla nich to sprawy oczywiste i niewymagające tłumaczenia. Ale kończę już wywód przydługi, bo odeszłam od tematu zbyt daleko (ostatnio mam z tym problem), a przecież o czymś innym miałam pisać…

O seksturystyce, sponsoringu, oszustach matrymonialnych, finansowych, paszportowych i wizowych spod znaku półksiężyca napisano już tyle, że mi osobiście się ulewa. Pokazywanie jednak tylko połowy prawdy to poważne zafałszowanie obrazu rzeczywistości. Jaka zatem jest ta druga, przemilczana półprawda? Będę powoływała się tylko na przykłady z Maroka. Jak to wygląda w innych krajach arabskich nie wiem, więc się nie będę wymądrzać (z pewnością jednak podobnie).

Emeryt pozna bogatą

Wielu Polaków w sędziwym wieku marzy, by właśnie w cieniu marokańskich palm daktylowych spędzić swoją emeryturę. Snują plany o własnym riadzie, który zapewni im dostatnie życie w Królestwie. Do realizacji tych marzeń potrzebna im jest tylko żona Marokanka. Jeszcze lepiej – bogata Marokanka. Wtedy i riad nie będzie potrzebny. Wykorzystują więc naiwność młodych dziewcząt, obiecując im, że zabiorą je do Europy i pokażą cały świat. Najbardziej skrajny przypadek z jakim się spotkałam? Pewien mocno podstarzały Polak z Krakowa, podając się za biznesmena, wielokrotnie wyłudził darmowy „numerek” u marokańskich prostytutek… oczywiście każdej obiecując „nowe życie” u swego boku w Polsce. W jednej z tych prostytutek nawet miał się zakochać od pierwszego wejrzenia (przynajmniej tak twierdził) i faktycznie zaproponować jej ślub. Do zawarcia małżeństwa nie doszło tylko dlatego, że i ta kandydatka okazała się mieć bardzo poważną skazę – chciała z Maroka wyjechać, a nie zostać prywatną gejszą jakiegoś emeryta w marokańskim riadzie. Opisany tu przypadek nie jest wcale rzadki. Bywa że ślub z Marokańczykiem lub Marokanką staje się sposobem na legalną pracę i życie w Maroku.

Przyślij mi 500 zł bo mam opryszczkę

Stary i sprawdzony sposób. Niesamowite, że wciąż działa. Nie tylko Marokańczycy wyciągają od turystek pieniądze na chorą mamę, umierającego ojca, na operację dla siostry… Polkom też to świetnie wychodzi. Przypadek, z jakim ja się spotkałam rozbraja swoją prostotą i bezczelnością. Pewien Marokańczyk zapytał mnie kiedyś, czy znam taką chorobę, jak opryszczka. Jego „narzeczona” z Polski miała cierpieć na tę poważną przypadłość i chcieć od niego na lekarstwa 500 zł. Zatkało mnie. Zoviraks tyle nie kosztuje! Zresztą opryszczka, smarowana czy nie, znika sama po tygodniu! Chyba że o inną opryszczkę chodzi… tę bardziej intymną. Po kilku dniach ten sam Marokańczyk przyznał mi się, że faktycznie chodziło o inny rodzaj opryszczki. Był niezmiernie zdumiony, kiedy mu uświadomiłam, że to choroba weneryczna, przenoszona drogą płciową, a nie spowodowana podmywaniem się mydłem zamiast płynem do higieny intymnej. Tym bardziej, że on sam czuł się zupełnie zdrów a swojej narzeczonej nie widział w realu od dwóch lat. Ich kontakty były czysto internetowe (ok, rozumiem że przez internet też można złapać wirusa, ale chyba nie takiego), zwykle zakończone prośbą (nie znoszącą odmowy) o przelew pieniężny na sukienkę, na buty, na nowy płaszczyk…

Daj mi kasę bo na ciebie doniosę

Na ten rodzaj szantażu narażeni są głównie arabscy studenci w Polsce. Po roku studiów przygotowawczych zwykle nie dość dobrze radzą sobie jeszcze z językiem. Wtedy na ich drodze pojawia się… anioł nie kobieta! Ona przytuli, pomoże, doradzi, wypełni za niego dokumenty, załatwi sprawę w urzędzie… i wreszcie zawlecze do ołtarza. Potem nagle on się zapyta: Ale skąd masz taki duży brzuch? I się okaże, że oficjalnie to on jest ojcem. Papiery, sprytnie podsunięte mu do podpisania, świadczą czarno na białym. I nikt się nawet nie zastanowi, czemu ich dziecko jest czarne jak smoła, skoro ona jest blondynką, a on zaledwie śniady! To jednak nie wszystko, czego może się taki student emigrant obawiać. Taki polski anioł potrafi nieźle wydoić… co do grosza. Bo powiem w Urzędzie ds. Cudzoziemców, że nasz ślub był fikcyjny. Bo wyślę anonim, że nielegalnie pracujesz. Bo cię załatwię na zawsze i wrócisz tam, gdzie jest twoje miejsce – do Afryki! I jak myślisz? Komu oni uwierzą? Nie chcesz problemów to płać! Uważajcie chłopaki!!!

Spójrzmy wreszcie prawdzie w oczy! Specjalistów i specjalistek od małżeństw zawieranych dla wizy, wyłudzania pieniędzy, szantażu i fikcyjnych ślubów nie brakuje i w Polsce. Tylko o tym się nie mówi…

Tagi: , ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *