Kobieta w buddyjskich tekstach kanonicznych i nauczaniu mistrzów duchowych


buddyzm, kobieta

buddyzm, kobieta

Antykobiece nastroje wśród mnichów buddyjskich podsycała sama Tripitaka, która zawiera mnóstwo treści pozornie dyskryminujących kobiety. Porusza ona zasadniczo dwie kwestie – zagadnienia transcendentalne (Lokuttara) oraz społeczno-kulturowe (Lokiya). Lokuttara zawiera nauczanie Buddy o dochodzeniu do uwolnienia umysłu, który jest tu potraktowany jako z natury bezpłciowy. Ta część Tripitaki nie budzi więc niczyich wątpliwości. Natomiast nauki zawarte w Lokiya można pochopnie uznać za przejaw dyskryminacji kobiet. Jest to jednak część historyczna i prezentuje wartości wyznawane przed dawne społeczeństwo indyjskie oraz próby buddyzmu wyłamania się z tych ram (np. zniesienie systemu kastowego przez Buddę). Ten ważny kontekst często jest pomijany i wykorzystywany przez przeciwników kobiet jako potwierdzenie ich uprzedzeń w Tripitace.

Jednak ta sama księga nieco dalej wykazuje, że Budda przyjął w tej sprawie jasne stanowisko – kobiety i mężczyźni są równi i mają taki sam potencjał do osiągnięcia duchowego oświecenia. Kobieta osiąga wyzwolenie przez jej własne działanie, nie dzięki oddaniu mężowi. Nawet jeśli kobieta wybiera życie małżeńskie, ma takie same możliwości, by praktykować Dharmę. Winajapitaka (Kosz Dyscypliny Zakonnej) zakazuje mnichom wykorzystywać mniszki np. do prania ich szat, o czym już wcześniej wspominałam. Ta część Tripitaki wspiera i promuje kobiety, podnosi ich misję w indyjskim systemie społecznym, czyni je współodpowiedzialnymi za upowszechnianie Dharmy. Reasumując, Tripitaka nie jest całkowicie wolna od antykobiecych akcentów. Nie oddają one jednak prawdziwego ducha buddyzmu. Tripitaka wskazuje jedynie grunt historyczno-kulturowy, na jakim kształtował się buddyzm.

W wielu mahajanistycznych sutrach napotykamy mizoginizm (np. Ugrapariprcchasutra, Strivivartasutra, Sukhavativyuha, Wimalakirtinirdeśa). Większość z nich głosi, że ciało mężczyzny jest lepiej predysponowane do praktykowania Dharmy. Zatem jeśli kobieta chce osiągnąć stan Buddy, bądź jak się to ma w sutrze Amitabhy – odrodzić się w jego krainie, musi się ona odrodzić jako mężczyzna. Kobiety mogą osiągać jedynie niższe poziomy bodhisattwy. Jeden z najwybitniejszych mistrzów mahajany – Śantidewa, napisał: „Nie powinno się wyjaśniać Dharmy kobiecie, której nie towarzyszy mężczyzna”. „Kobiety pochłoną wszystko, co posiadam”. „Co więcej, tych nieczystych (kobiecych ciał), nie sposób znaleźć, nie płacąc określonej ceny. Aby je zdobyć, muszę wyczerpać swoje siły, a (w przyszłości) narażę się na cierpienia w piekłach.”

Wymienione wyżej fragmenty wyraźnie przeczą mądrości Śantidewy, przynajmniej w kwestii kobiet. Możliwe, że zrozumiał on swój błąd, gdyż napisał: „Przede wszystkim powinienem podjąć wysiłek medytowania nad równością siebie i innych.”

Pradżniaparamita – jedno z podstawowych pism każdej szkoły buddyzmu tantrycznego, wprowadza zupełnie nowe spojrzenie na kwestię kobiet. Odzwierciedla to poniższy fragment: „Nie kwestionuj kobiety. Adoruj ją wszędzie. W jej rzeczywistej naturze jest ona doskonałością mądrości Bhagawati i w tym empirycznym świecie Bhagawati przybrała formę kobiety”.

W komentarzu do Sutry Dawnych Ślubowań Bodhisattwy Ksitigarbhy nauczającego do dziś w Stanach Zjednoczonych Mistrza Dhjany Hsuan Hua, czytamy:

Jest Pięć Przeszkód, z jakimi spotykają się kobiety. Pierwsza przeszkoda – kobiety nie mogą stać się Wielkim Panem Brahmą, ponieważ tę pozycję osiąga się poprzez czystość, a ciało kobiety zawiera bardzo wiele nieczystości. Druga przeszkoda – kobieta nie może stać się Siakrą. Chociaż Siakrowie żywią jeszcze nieco pożądania, to jest ono bardzo znikome; kobiety, z drugiej strony, są niezwykle zmysłowe i z tego powodu nie mogą stać się Siakrą. Trzecia przeszkoda – kobiety nie mogą stać się królami demonami. To akurat nie jest złe. Nie mogą osiągnąć tej pozycji, gdyż demony są niezwykle twarde, odporne i silne, a kobiety są wyjątkowo miękkie i słabe. Jak tylko zdarzy się coś niezwykłego, są zdezorientowane i szukają pomocy. Czwarta przeszkoda – istoty te nie mogą zostać mądrymi, obracającymi kołem królami. Mądrzy królowie mają serca wypełnione wielkim współczuciem i dobrocią; pouczają ludzi, by przestrzegali Pięciu Wskazań i spełniali Dziesięć Dobrych Uczynków. Kobiety, kiedy tylko zobaczą, że coś dobrego zdarzyło się ludziom, stają się zazdrosne i to powstrzymuje je przed odczuwaniem naprawdę wielkiego współczucia. Ze względu na ten podstawowy problem, nie mogą stać się obracającymi kołem królami. Piąta przeszkoda – nie mogą zostać Buddami. Buddowie mają dziesięć tysięcy zalet; kobiety mają w sobie wiele zła. Są zazdrosne i stwarzają przeszkody.

Istnieje także Dziesięć Rodzajów Zła, które odnoszą się do kobiet. Pierwsze zło – przy ich narodzinach rodzice są niezadowoleni. Chociaż nie zawsze tak bywa, że narodziny córki wywołują niezadowolenie, w większości społeczeństw tak właśnie jest i córka rozpoczyna życie od wywołania złego wrażenia na rodzicach. Drugie zło – wychowanie córki nie jest zbyt interesującym zadaniem. Trzecie zło – kobieta obawia się ludzi. Chłopcy z reguły nie mają takiego lęku, ale dziewczynki prawie zawsze są nim wypełnione. Czwarte zło – rodzice kobiety mają wiele zmartwień, związanych z małżeństwem córki. W większości krajów rodzice muszą rozważyć bardzo wiele rzeczy nim wybiorą dobrych mężów dla swych córek. Kiedy dziewczyna dorasta, pojawia się piąte zło – konieczność pozostawienia rodziców samych. Szóste zło – pojawia się wraz z ich zamążpójściem, kiedy z reguły zaczynają żyć w ciągłej obawie przed własnymi mężami. Kiedy mąż coś lubi, są zadowolone, a kiedy jest zły, boją się. Siódmym złem związanym z byciem kobietą są trudności i lęki towarzyszące porodowi. Ósme zło polega na tym, że bez względu na to, co zrobią lub powiedzą, do jej rodziców zawsze dociera opinia, że nie są dobre. Dziewiąte zło polega na tym, że są bezustannie kontrolowane przez mężów i mają wiele zakazów, które, jeśli zostaną złamane, prowadzić mogą do rozwodu. Na starość dosięga je dziesiąte zło, gdy dzieci i wnuki zaczynają ją lekceważyć.

Mistrz Dhjan Hsuan Hua naucza również o dziesięciu złych uczynkach, które powodują, że kobiety stają się brzydkie i o dziesięciu przyczynach powodujących chorowitość wśród kobiet.

Pisma buddyjskie wspominają też o metodzie pokonywania pożądania, jaką przekazał Budda swoim mnichom. Zaleca ona mnichom spojrzeć na ciało kobiety z punktu widzenia anatomii, dzieląc je w wyobraźni na poszczególne części. Niektórzy błędnie zrozumieli tę naukę i ujrzeli kobietę jako nieczystą kusicielkę. Zapomnieli jednak o uwadze Buddy, że pożądanie znajduje się w umyśle a nie w obiekcie, czemu głównie służył też powyższy sposób badania. Rozkładając ciało kobiety, podczas tych ćwiczeń mnisi mieli osiągnąć wgląd w swój umysł i obserwować naturę pożądania.

Także historia Prakriti – kobiety z najniższej kasty nietykalnych, która została wyświęcona na mniszkę i zasłynęła ze swej głębokiej praktyki i biegłej znajomości nauk Buddy, nie pozostawia wątpliwości, iż nie odczuwał on żadnej niechęci do kobiet. Tym bardziej, że fakt ten przysporzył mu potem wielu kłopotów, gdyż złamał prawa kastowości i to dla wyświęcenia kobiety. Arhatki miały także swój udział w pismach hinajany. Stworzyły one dwa zbiory nauk, które same w różnych sytuacjach wygłosiły. Są to: Therigatha oraz Bhikkhuni-samjutta. Jednocześnie jeden z uczniów Buddy – Pindola, tak wspomina swego mistrza: „Budda nauczył nas szanować wszystkie kobiety. Nauczył nas traktować wszystkie starsze kobiety jak matki, nasze rówieśniczki jak siostry, a młodsze kobiety jak córki”.

W powstałej w I wieku prz. Chr. mahajanie , zaczęto podkreślać ideał bodhisattwy. Opierał się on na samodoskonaleniu w imię współczucia dla wszystkich istot. Bodhisattwa niejako „odsuwał od siebie nirwanę ”, rezygnował z zaprzestania odradzania się, by jak najdłużej nauczać i pomagać innym w osiągnięciu wyzwolenia. To właśnie dzięki kobietom odradzanie się bodhisattwy było możliwe. Nie wszyscy autorzy tak to postrzegali. W pismach mistrzów buddyzmu mahajany nadal widać antykobiecy wydźwięk.

Wyjątek, wolny od uprzedzeń do „płci pięknej”, stanowi chińska odmiana mahajany. Sytuacja kobiet w czanie zawsze była wyjątkowo korzystna. Stało się to za sprawą samego Bodhidharmy – twórcy czanu, który wśród swoich czterech głównych uczniów miał także i uczennice. Po wielu latach nauczania ich, spytał każdego z osobna o ich osiągnięcia duchowe, co zrozumieli i co urzeczywistnili. Tao Fu, Tao Yu i Hui Ke po opisaniu swoich doświadczeń mieli posiąść kolejno: skórę, kości i szpik kostny swego Mistrza. Natomiast mniszka Tsung Chih powiedziała: „Zrozumiałam, jaka to radość zobaczyć krainę Buddy Akszobji. Zobaczysz ją jednak raz i nigdy więcej”. Bodhidharma odpowiedział jej: „Musisz posiąść moje mięso” . To przykład bardzo poważnego potraktowania kobiety, która od tego momentu stała się odpowiedzialna za dalszy przekaz nauk czanu w Chinach, mimo iż to Hui Ke stał się głównym spadkobiercą Da Mo (jak określają Chińczycy Bodhidharmę) i drugim patriarchą tego odłamu mahajany. Dzięki temu faktowi status kobiet (a szczególnie mniszek w czanie) jest do tej pory tak wysoki. W Chinach i na Tajwanie do dziś przetrwały pełne ślubowania mniszek (w sanskrycie bikkhuni, w języku tybetańskim gelongma). W czanie zachowało się wiele przekazów historycznych, opisujących wielkie mistrzynie, takie jak: Liao Jan, Liao T’ieh Mo, Yuan Chi, Shih Chi. Według tych opisów historycznych to kobiety uczą mężczyzn (mnichów), wskazują na ich błędne widzenie świata. Klasztor Shaolin, w którym powstał czan, znany także z kung-fu, miał w swych szeregach oprócz mnichów mniszki. Opanowały one obie dziedziny praktykowane w tym klasztorze np. Guang Ci (córka ostatniego cesarza z dynastii Ming) i jej uczennica Lu Siniang. Ponieważ w ostatnim czasie wiele kobiet zarówno z Zachodu jak i ze Wschodu (w tym np. Tybetanki) podjęły próbę rozprzestrzenienia pełnych ślubowań mniszek przyjmując je wpierw od swych tajwańskich i chińskich „sióstr” jest szansa, że upowszechni się także ich wysoki status. W czanie również możemy doszukać się sporadycznych wydźwięków antykobiecych. Mowa o żyjącym współcześnie Mistrzu Dhjany Hsuan Hua i wspomnianym już wcześniej jego komentarzu do mahajanistycznej Sutry Dawnych Ślubowań Bodhisattwy Ksitigarbhy, w której znajduje się wiele wątków nieprzychylnych kobietom.

Dużym przełomem w traktowaniu kobiet było pojawienie się trzeciej „odmiany” buddyzmu zwanej tantryczną lub wadżrajaną. W tantryzmie została niezwykle rozwinięta filozofia, która pogłębiła widzenie rzeczywistości w jej żeńskim i męskim aspekcie.

Niezależnie od tego, jak sprawę kobiet postrzegano w przeszłości, współczesny buddyzm nie traktuje kobiety jako podrzędnej w stosunku do mężczyzny. W pełni akceptuje biologiczne i psychiczne różnice między obiema płciami. Uznaje w równym stopniu przydatność kobiet i mężczyzn w społeczeństwie. Budda podkreślał dobroczynną rolę, jaką kobieta może i powinna odgrywać jako dobra żona i matka, czyniąca życie rodzinne sukcesem. Zarówno żony jak i ich mężowie, powinni dzielić odpowiedzialność za rodzinę i wynikające z niej obowiązki. Mąż winien traktować swoją żonę jako przyjaciółkę, towarzyszkę i partnerkę. Kobiety zaczęły interesować się interesami prowadzonymi przez ich mężów i poznawać je na tyle, by w razie ich niedyspozycji lub choroby, móc ich zastąpić. Buddyzm nie kwestionuje wolności religijnej kobiet ani ich prawa do edukacji. Nikt już nie kwestionuje słów Tulku Urgjen Rinpocze, iż: „tylko głupcy mogą uważać, że jedynie mężczyźni mogą stać się Buddami” . Ostatecznie sam Budda zaakceptował przecież fakt, że kobiety, tak samo jak mężczyźni, są w stanie pokonać awidję i osiągnąć najwyższy stopień Oświecenia. Pozwolił im uczestniczyć w życiu Sanghi i gdy kobiety wykazały swoją zdolność do kierowania swoimi sprawami, Budda dał im odpowiednie stanowisko w Bhikkhumi. Różne teksty dowodzą o wielu wybitnych i świętych Bhikkumis.

W 1987 r. w Bodh Gaja w Indiach, w miejscu oświecenia Buddy, odbyła się pierwsza w historii Międzynarodowa Konferencja Mniszek Buddyjskich. Jej koordynatorem była Ayya Khema , mniszka reprezentująca szkołę therawady. Głównym mówcą był tam Dalajlama. Podczas konferencji powstała idea utworzenia Sakjadhita – organizacji zrzeszającej buddystki z wszystkich krajów i mającej na celu przywrócenie pełnych święceń dla mniszek.

XIV Dalajlama powiedział: „W systemie buddyjskim, szczególnie w Winija Sutra, zarówno kobiety, jak i mężczyźni mają prawo do najwyższych święceń – na bhikku i bhikkuni. Każdy ma tę samą naturę Buddy. Wynika to z Bodhisattwajany. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni mają zdolności do osiągania poziomu Bodhiczitty i praktykowania sześciu paramit” . Tak więc, rozpatrując miejsce i prawa kobiety według filozofii buddyjskiej, można konkludować, że różnice między płciami istnieją tylko na poziomie fizycznym. Nie mają one jednak znaczenia dla naszych możliwości rozwoju duchowego. Wszyscy mają tę samą zdolność osiągnięcia stanu Buddy i wglądu w prawdziwą naturę rzeczywistości . W recenzji książki Mirandy Shaw, pióra polskiego badacza buddyzmu, Jacka Sieradzana czytamy: „Tantra opiera się na integracji dwóch energii (męskiej i żeńskiej) i żadna z nich nie jest z założenia gorsza. Tantra Czandamaharoszany mówi nawet – Buddowie nakazują, że musisz służyć zachwycającej kobiecie, która Cię podtrzymuje. Mężczyzna, który łamie ten nakaz, jest głupi i nie osiągnie oświecenia.”

Trzeba jednak dodać, że w niektórych pismach buddyjskich znajdują się fragmenty świadczące o dyskryminacji kobiet. Dlatego tak bardzo ważne jest dzisiaj, aby kobiety zaczęły korzystać ze swoich praw. Stąd również wynika aktywność wielu mniszek, np. Tsultrim Allione, która zachęca inne kobiety, aby studiowały nauki Buddy tak samo jak mężczyźni. Dawniej klasztory męskie były ważnymi ośrodkami nauki
i debaty filozoficznej. W kilkunastu przypadkach burzliwych dyskusji filozoficznych między mniszkami a mnichami, mnisi przegrali. Kobiety powinny przejąć inicjatywę.

W podobnym duchu wypowiada się także Khandro Rinpocze:

Osobiście uważam, że niektóre bardzo mocne hasła feministek nie są konieczne. Jednak w pełni podzielam ich postulaty dotyczące wykształcenia i dostępu do wiedzy. Dobre wykształcenie to podstawa wszelkich zmian. Ważna jest także swoboda wyznania i możliwość praktyki religijnej. Niektórzy sądzą, że takie poglądy wiążą się z feministycznym punktem widzenia. Ale i tak trzeba mówić o tym na głos. Poza tym myślę, że w dużej mierze zależy to od samych kobiet, od ich świadomości tego, co im się należy. Jestem o tym przekonana. Nikt nie da ci należnych praw, jeśli nie postarasz się o nie.

Marta El Marakchi

Tagi: ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *