Marokański Blair Witch Project. To tutaj zginęły turystki ze Skandynawii!

Światem wstrząsnęła niedawno wiadomość o egzekucji 24-letniej Louisy Vesterager z Dani i 28-letniej Maren Ueland z Norwegii. Ciała kobiet znaleziono 17 grudnia w Maroku na terenie Atlasu Wysokiego. Tam w odludnym miejscu turystki rozbiły swój namiot. Obie zginęły od broni białej. Czterej mężczyźni, odpowiedzialni za zabójstwo złożyli wcześniej przysięgę wierności tzw. Państwu Islamskiemu. Miejsce, gdzie doszło do tragedii, nie jest tu jednak całkiem bez znaczenia. Od wieków cieszy się ono złą sławą. Wciąż mają tu miejsce krwawe ofiary ze zwierząt i tajemnicze rytuały. Krążą na jego temat mroczne legendy, łączące je z szatanem. Miejscowi często odradzają wizyty w Sidi Chamharouch. Boją się o nim nawet myśleć, a co dopiero mówić…
Podążając drogą mułów w górę doliny Mizan, w połowie trasy pomiędzy Imlil a Dżabal Tubkal (najwyższym szczytem Maroka i Atlasu – 4167 m), dotrzemy… tam, gdzie diabeł mówi: „Dobranoc”, czyli do najwyżej położonej w tej części Atlasu starej osady z sanktuarium Sidi Chamharouch. Pogrzebany w nim został sam… król jinnów (Chamharouch, Shamhurish lub Chaarmarouch Abbu al-Waleed)! Przedislamska kubba znajduje się na końcu głębokiego wąwozu na wysokości 2350 m npm. Duży, pomalowany na biało kamień, pod którym zbudowano mauzoleum z grobem króla jinnów, otacza grupa małych sklepików (butiki, kafejki i pokoje do wynajęcia). Jego sklepienie wieńczą zielone i białe chorągiewki (w ulubionych kolorach Chamharoucha). Po przybyciu islamskich osadników postawiono obok niego Masjid, a od tego czasu Sidi Chamharouch został wprowadzony w zaszczytny poczet muzułmańskich świętych jako Jinn, którego drogi miały się krzyżować z drogami Proroka Mahometa, a następnie miał się on nawrócić i zostać Qadi (sędzią). Z uwagi na to, że Chamharouch był najpierw czczony jako pogańskie bóstwo, spekulowano że jego status jako zwolennika wiary został narzucony tubylcom siłą i jest prawdopodobnie symbolem ich ujarzmienia i zmuszenia do konwersji na islam.
Sidi (święty) Chamharouch (arab. ابا الوليد شمهورش „Shemhuresh, ojciec noworodka”; prawdopodobnie dlatego jest on przedstawiany z nagim dzieckiem trzymanym w rękach do góry nogami) to w rzeczy samej sułtan jinnów (Król Diabłów). Miał on syna o imieniu Sultan al-Khal („czarny sułtan”) oraz córkę, która żyje do dzisiaj i pomaga kobietom w uprawianiu czarów. Sidi Chamharouch wciąż jest czczony jako święty w niektórych częściach Maroka. Mówi się, że ma skomplikowaną sieć komunikacyjną, porównywalną do rzeki z tysiącem dopływów, z których każdy ma tysiąc innych dopływów. Za każdą z tych rzek odpowiedzialny jest jinn, który niesie wiadomości do swojego króla z najdalszych zakątków świata.

Wiele lokalnych czarownic i wiedźminów wierzy, że Chamharouch wciąż żyje i często diagnozują go u swoich pacjentów. Znana jest opowieść lokalnej uzdrowicielki nazywanej Buffi, której klientka została opętana przez al-Bashę Hammou. Ten miał jej postawić warunek, że musi odwiedzić Sidi Chamharoucha, nim ją uwolni. Buffi i jej klientka dotarły do świętego Mulaya Brahima w pobliżu Marrakeszu, wynajęły osły i wyruszyły w dalszą drogę. Gdy przybyły na miejsce, klientka była przerażona. To było zupełne odludzie! Zapytała wiedźmę, jak spędzą tam noc. Ale kiedy weszły do szałasu, czekały tam na nie jeszcze ciepłe dania z makaronu. Kobiety posiliły się i poszły spać. Wówczas pojawiły się cztery psy, żeby ich pilnować (w rzeczywistości były to wysłane przez Chamharoucha jinny pod postacią psów). Następnego ranka zniknęły. W południe kobiety usłyszały jakieś dzwonienie na zewnątrz namiotu. Wyszły więc zobaczyć, kto tam był, ale nie zobaczyły nikogo… za to na ziemi czekał na nie duży talerz z kuskusem. Ponownie zjadły i wróciły do szałasu. Baraka (błogosławieństwo) znajdywania żywności znikąd jest powtarzającym się motywem prototypowym w kulturze marokańskiej (i nie tylko). Tradycja marabutów głosi, że spożywanie posiłków przygotowywanych lub przynoszonych przez świętego polega na braniu udziału w Jego Baraka. Nawet baraka świętego jest czasem nazywany pożywieniem, szczególnie bochenkiem chleba, który ma być dzielony przez jego potomków i naśladowców.
Dla turystów sanktuarium Chamharouch to tylko mały, nieistotny punkt na mapie, gdzie mogą odpocząć i napić się berberyjskiej herbaty przed dalszą wspinaczką na Toubkal. Niemniej dzieją się tam rzeczy zadziwiające. Przez cały rok sanktuarium odwiedzają pielgrzymi nie tylko z Maroka, ale również z Algierii, Tunezji i całej Afryki. Przynoszą tu swoich cierpiących bliskich, licząc na ich uwolnienie od chorób psychicznych, opętania, epilepsji, histerii czy załamania nerwowego. Wiara w zabobony i czarną magię sprawia, że szukają pomocy zamiast u psychiatry, to u samego diabła. Składają mu ofiarę z owcy, kozła lub kurczaka. Jak hojna ma to być ofiara zależy od stopnia niedomagania pacjenta. Uważa się, że przyczyną jego choroby psychicznej jest nawiedzenie przez diabły, które niejako zmuszają go, aby pielgrzymował do ich króla, aby uwolnić się i wyzdrowieć. Rodziny często pozostawiają swoich niedomagających psychicznie bliskich w sanktuarium, aby wrócić po nich dopiero po miesiącu, kiedy już znowu będą sobą. Zdarzało się, że chorzy w tym czasie zamiast być poddawani oczyszczającym rytuałom, byli wykorzystywani seksualnie. Jako osoby niespełna rozumu nie mieli możliwości się ani poskarżyć, ani zbuntować.
Z tego względu sanktuarium Chamharouch w Atlasie znalazło się w kręgu zainteresowania astrokartografii – działu astrologii, zajmującego się jakby nakładaniem naszego horoskopu urodzeniowego na mapę świata, w celu wyznaczenia naszych indywidualnych miejsc na Ziemi, gdzie poczujemy się spełnieni (jakby coś nas tam przyciągało, jakbyśmy przynależeli do nich od zawsze) lub których powinniśmy się wystrzegać. Pomysłodawcą astrokartografii jest amerykański astrolog Jim Lewis, którego dokonania pozwoliły opracować bardzo przydatny program komputerowy wyznaczający miejsca na kuli ziemskiej, gdzie dominować będą poszczególne planety naszego kosmogramu. Miejsca te to w istocie nie punkty, lecz linie, które powstają wskutek „rozciągnięcia” horoskopu na mapę świata. Marabout Chamharouch – zgodnie z astrokartografią – miałby się znajdować w strefie działania żeńskich znaków Raka i Wagi. Oprócz dwóch żeńskich energii, mamy tu również sąd, który przywodzi na myśl symbol wagi. Co specjalnie nie dziwi, gdyż miejsce to jest postrzegane jako Trybunał Jinnów. Tylko cztery psy zamiast chronić zaatakowały…
Czy miejsce zbrodni było wybrane przypadkowo? Czy mogła to być satanistyczna ofiara? A może to miejsce popchnęło mężczyzn do zbrodni (jeśli wierzyć astrokartografii, że miejsca mogą na nas wpływać)? Czy ofiary znały miejską legendę związaną z tym miejscem (bo że oprawcy ją znali nie ulega wątpliwościom)? Czy dlatego zdecydowały się na nocleg poza polem kempingowym? Chciały przeżyć swój własny, mały ” Blair Witch Project”? Tego już się nigdy nie dowiemy… Król jinnów strzeże tajemnicy.
Zobacz także:
Tagi: czary, dżinny, góry atlas, magia, Maroko, szatan, turystki ze skandynawii