Muzyka sfer czyli świat jako symfonia dźwięków


muzyka sfer, wibracje solfeggio, muzykoterapia, OM, mantry, harmonia kosmosu

Czy wiesz, że cały wszechświat śpiewa pieśń pochwalną na cześć boskiego stworzenia? Śpiewa nawet wtedy, kiedy milczy! Ta muzyka sfer – jak twierdził Jan Kepler – pozostaje nieuchwytna dla nszych uszu, ale bardzo dobrze wyczuwana jest przez nasze umysły. Chociaż… zdaniem niektórych Pitagoras słyszał tę symfonię świata również uszami, a także św. Franciszek z Asyżu. To właśnie Platon jako pierwszy dostrzegł harmonię w liczbach, w kosmosie, w dźwiękach, w porządku świata i przyrody, w sztuce i w nauce… W szkole pitagorejczyków harmonia sfer nie była tylko poetycką przenośnią. Faktycznie wierzono, że struktura Kosmosu sprowadza się do struktury dzieła muzycznego. Boecjusz ocalił dla nas od zapomnienia oparty na myśli pitagorejskiej podział muzyki na:

  • Musica instrumentalis – grana lub śpiewana muzyka słyszalna dla ludzkich uszu. Jest ona odbiciem dwóch odwiecznych porządków: kosmosu (musica mundana) i, będącej mikrokosmosem, duszy ludzkiej (musica humana). Kosmos „brzmi” z powodu poruszających się planet i ciał niebieskich, a w człowieku obraca się dusza, tworząc przy tym rozmaite dźwięki.
  • Musica mundana – muzyka najdoskonalsza, ponieważ tworzy ją kosmos – Boski porządek.
  • Musica humana jest tym doskonalsza, im doskonalszy, bardziej harmonijny, wewnętrznie zintegrowany i uporządkowany jest człowiek.

Pitagoras, tetraktys i odkrycie monochordu

Geometria to liczby w przestrzeni, muzyka zaś to liczby w czasie… Pitagorasa pasjonował ten kosmiczny romans między muzyką a kosmosem. Uważał on Bóstwo (czyli Logos) za centrum jedności i źródło harmonii, a świat – jego zdaniem – został stworzony z chaosu przez dźwięk i harmonię, zgodnie z zasadami muzycznych proporcji. 7 planet – jak dalej dowodził – znajduje się w harmonijnym ruchu, a odległości między nimi odpowiadają interwałom muzycznym (czyli odległościom między dwoma dźwiękami) i wytwarzają różne dźwięki o doskonałej harmonii, która jest najmilszą muzyką. I tak np. Pitagoras określił:

  • odległość między Księżycem a Ziemią jako cały ton;
  • dległość między Księżycem i Merkurym oraz Merkurym i Wenus jako półtony;
  • odległość między Wenus i Słońcem jako półtora tonu;
  • odległość między Słońcem a Marsem jako cały ton;
  • odległość pomiędzy Marsem i Jowiszem oraz Jowiszem i Saturnem jako półtony;
  • i pomiędzy Saturnem i Zodiakiem jako półtora tonu.

Pitagorejczycy przedstawiali Słońce i sześć planet (Merkurego, Wenus, Ziemię, Marsa, Jowisza i Saturna) na podobieństwo Apollina z Lirą o siedmiu strunach, i mierzącego odległości między sferami przy pomocy interwałów muzycznych. Głosili, że istnieje szereg siedmiu dźwięków zwanych przez nich diapazonem, i że Saturn porusza się w rejestrze doryckim, czyli niskim, a reszta planet w rejestrach wyższych, Słońce zaś uderza w struny.

Pitagoras eksperymentował z rozciągniętymi strunami różnej długości o takim samym naprężeniu i odkrył związek między długością wibrujacej struny, a wysokością dźwięku. W ten sposób powstał tetraktys, który zawiera symfoniczne stosunki (reprezentację proporcji), które podkreślają matematyczną harmonię muzycznej skali:

  • 1:2 czyli oktawa,
  • 2:3 czyli doskonała kwinta,
  • 3:4 czyli doskonała kwarta.

Tetraktys przedstawiany jest graficznie jako trójkąt złożony z dziesięciu punktów w formie piramidy. Dziesiątka dla Greków była równa jedności, ale jednocześnie była związaną z czwórką (1 + 2 + 3 + 4 = 10). Suma pierwszych czterech liczb to właśnie wspomniany tetraktys w formie piramidy z podstawą z 4 punktów, nad nią 3 punkty, następnie2 i na wierzchołku 1. Tetraktys doprowadził Pitagorasa z kolei do odkrycia monochordu, który był jednocześnie instrumentem muzycznym jak i przyrządem mierniczym do określania stosunków długości struny do wysokości dźwięku. Przy pomocy podstawka dzielono strunę na odcinki o różnej długości i następnie w sposób geometryczny mierzono, a potem oznaczano wysokość odpowiednich dźwięków.

Musica mundana

Gdy zmienIają się trendy muzyczne, jednocześnie zmianom ulegają fundamentalne prawa państwa. (Platon)

Starożytni bogowie greccy byli silnie związani z muzyką. Największym atrybutem Apolla była lira – symbol Jego zwycięstwa nad chaosem. Kiedy Apollo grał na swojej lirze, to wszystkie stworzenia wokół milkły i słuchały. Nawet konflikty ustawały na ten czas. Muzyka Apolla wznosi ducha ludzkiego i sprowadza spokój duszy. Kiedy dusza doświadcza tej harmonii, rozpoznaje także cały kosmos, który oznacza porządek. Zauroczony Apollem Pitagoras zaczynał swoje lekcje od grania na lirze i śpiewania antycznych melodii. Miało to nie tylko uczcić bogów, ale także pomóc jego uczniom być bardziej tu i teraz, zaprzestać myślenia o tym, co muszą potem zrobić albo mieli zrobić, a jeszcze nie zrobili…

Dla Pitagorasa muzyka była ruchem przerywanych i ciągłych dźwięków o określonej wysokości tonów i interwałów skali. Interwały (czyli odległościom między dwoma dźwiękami) wiążą się, według Platona, z duchowym rozwojem ludzkości i harmonią kosmosu. Razem tony te tworzą oktawę jako podstawę harmonii we Wszechświecie.

Wszystko w tej rzeczywistości jest falą sinusową, która koresponduje ze światłem, spektrum elektromagnetycznym i dźwiękiem, lub falą cosinusową. Poszczególne zjawiska różnią się między sobą tylko długością fali lub jej wzorem. Im dłuższa fala, tym bardziej jest ona rozprostowana, aż w końcu przypomina ona niemal linię prostą. Co ciekawe, rzeczywistość możemy postrzegać jako fale / wibracje w polu elektromagnetycznym / fale dźwięku lub jako cząsteczki / atomy. Ale nie można obu tych sposobów widzenia rzeczywistości przyjąć jednocześnie.

Również różne poziomy wymiarów to nic innego jak różne długości fal. Aby wybrać odpowiedni kanał w radio lub telewizorze musicie ustawić odbiór pewnej długości fali… a wtedy obraz na ekranie czy stacja radiowa się zmieniają. Jeśli zaś zmienicie długość fal waszej świadomości na zakres spoza tego wszechświata, a to oznacza również zmianę wzorca waszego ciała na inne, to w efekcie znikniecie stąd i pojawicie się w innym miejscu, do którego się dostroiliście. Na tym prawdopodobnie polegają właśnie podróże w czasie, zniknięcia ludzi, którzy rzekomo wpadli do dziur czasowych, znikające nagle na niebie statki UFO itp. paranormalne zjawiska. Ten wszechświat ma podstawową długość fali 7,23 cm, czyli w sensie duchowym prawdziwym dźwiękiem dla trzeciego wymiaru jest hinduski dźwięk OM. Ta sama długość fali dzieki też czakry. Długość fali w wyższych wymiarach ulega skróceniu, przy jednoczesnym wzroście energii. W niższych wymiarach analogicznie fale są coraz dłuższe, a poziom energii niższy i zagęszczony.

Nasza planeta podlega teraz procesowi przemiany, zmierza do czwartego wymiaru i kolejnych, wyższych wymiarów. Trójwymiar za jakiś czas przestanie istnieć w naszej świadomości. Potem dość gwałtownie zaczniemy wkraczać do wyższych wymiarów. Jak do tego dojdzie?

Wyobraź sobie pianino. Zauważ, że nuty są oddzielone od siebie pewną stałą odległością. Kiedy więc naciskasz jakiś klawisz i wydobywasz z niego konkretną nutę, z od razu wiesz, gdzie znajduje się następna nuta. Inne wymiary są właśnie  jak te nuty, isnieją w określonym miejscu odmierzanym długością fali. Dla bardziej zaawansowanych od nas cywilizacji kosmicznych to podstawowa wiedza na temat funkcjonowania wszechświata, która pozwala na podróżowanie pomiędzy wymiarami. My do tej wiedzy niestety dopiero dochodzimy. A właściwie to przypominamy ją sobie bo już ją kiedyś znaliśmy, ale utraciliśmy pamięć o niej w momencie upadku.

Przyjrzyj się teraz, jak to wygląda na skali dwunastodźwiękowej, zwanej też skalą dodekafoniczną lub chromatyczną, w której poszczególne stopnie są oddalone od siebie o pół tonu. Interesuje nas tutaj szczególnie zjawisko, które w harmonice nazywamy progresją geometryczną. Każdy klawisz reprezentuje tu kolejne wymiary, pomiędzy którymi znajduje się 12 ważniejszych alikwot, które stanowią replikę większego wzorca – hologram. Pomiędzy każdą parą alikwot znajduje się 12 mniejszych, które także tworzą replikę całego wzoru. A wzór ten jest nieskończony. Wznosi się i opada. Każda z tych niepowtarzalnych skal muzycznych wytwarza inną oktawę czyli kolejne wszechświaty, których jeszcze nie odkryliśmy i które wciąż czekają aż zostaną przez nas odkryte. Istnieje pewna teoria, według której mamy 144 wymiary ponieważ każda oktawa to 12 nut i 12 alikwot pomiędzy nimi (12 x 12 = 144). Jednak liczba oktaw jest tak naprawdę nieskończona. Poniżej i powyżej naszej oktawy w nieskończoność rozciągają się inne oktawy innych wszechświatów.

Pozostało nam jeszcze do wyjaśnienia, co znajduje się pomiędzy kolejnymi oktawami / nutami a także pomiędzy alikwotami. Otóż jest tam próżnia, absolutna pustka, przez Egipcjan określana jako duat, a przez Tybetańczyków określana jako bardo. Przechodząc z jednego wymiaru do drugiego (czyli z jednej nuty do kolejnej) lub też z jednej alikwoty do następnej, za każdym razem przekraczasz próżnię. Ta próżnia to czarna przestrzeń, która może być czarna mniej lub bardziej, a najczarniejsza z nich czyli Wielka Próżnia / Ściana znajduje się zawsze na początku i końcu oktawy. Również te próżnie, podobnie jak alikwoty tworzą szczególny wzór w zamyśle Boga.

Wszystkie wymiary zachodzą na siebie. Co więcej, każdy jeden punkt w czasoprzestrzeni zawiera w sobie je wszystkie, a to oznacza że w każdym dowolnym miejscu znajduje się przejście do innych wymiarów. To dość istotna i ważna informacja, albowiem wskazuje nam, że nie musimy szukać odpowiedniego miejsca. Jedyne, co mamy zrobić to uzyskać do niego dostęp. Są jednak pewne święte miejsca w geometrii naszej rzeczywistości tzw. gwiezdne wrota. To punkty węzłowe pomiędzy ziemią a niebem i łatwiej z nich przedostać się gdziekolwiek indziej. Nie potrzebujecie jednak gwiezdnych wrót, bo to samo możecie osiągnąć z dowolnego innego miejsca.

Ten schemat odnosi się do wszystkiego, co żyje – krajów, planet, galaktyk i osób (o ludziach powiem więcej za chwilę) i występuje on na każdym poziomie egzystencji. Jeśli chodzi o stare kraje z tradycjami, jak np. Indie, Tybet czy Chiny to tam już dawno odkryto sekretne przeście w ścianie do wyższych czakr i mogą być one na poziomie pomiędzy czwartą a siódmą czakrą. Inaczej będzie np ze Stanami Zjednoczonymi, które jako kraj stosunkowo nowy i skoncentrowany głównie na robieniu dużych pieniędzy, funkcjonuje w obrębie trzech pierwszych czakr. Co ciekawe, kiedy jakiś kraj osiąga poziom siódmej czakry to zwykle przestaje się interesować tym, co przyziemne i zaczna bardziej martwić się o to, co będzie po śmierci. Dlatego Indie są tak zdewastowane, a Egipcjanie tak wiele uwagi poświęcali zagadnieniom związanym ze śmiercią. Obecnie również nasza planeta zaczęła się budzić, co nie pozostaje bez wpływu na nas wszystkich.

Św. Hildegarda z Bingen i jej muzyka jako wspomnienie raju

Dla XII-wiecznej mistyczki św. Hildegardy z Bingen, muzyka była wspomnieniem raju albowiem zarówno człowiek, jak i aniołowie zostali obdarzeni przez Stwórcę pięknymi głosami, aby mogli wspólnie śpiewać na bożą chwałę. Lucyfer i inni zbuntowani aniołowie zostali tej umiejętności pozbawieni, mogą tylko skrzeczeć lub krzyczeć. Również Adam utracił umiejętność śpiewania po grzechu pierworodnym, ale pozostała mu i jego potomkom wrażliwość na muzykę, jako wspomnienie pierwotnego stanu szczęścia. Hildegarda ostrzega również, że zakaz oddawania Bogu chwały przez muzykę i śpiew jest folgowaniem podszeptom szatana, który wyrwał człowieka z niebieskiej harmonii i rajskich rozkoszy. Według mniszki śpiew powinien stanowić nieodłączną część liturgii, tak samo ważną jak modlitwa.

Muzyka – zdaniem Hildegardy – ma również znaczenie dla duszy, gdyż zmiękcza ona twarde serce i wprowadza w nie wilgoć skruchy oraz przyzywa Ducha Świętego. Mistyczka dostrzegała w muzyce również zbawcze dzieło Chrystusa: Chrystus jest idealnie harmonijnym człowiekiem, zbawienie polega na przywróceniu człowiekowi pierwotnej harmonii oraz skłania stworzenie do śpiewania pochwalnych pieśni, co sama czyniła i dziś dla historii muzyki największe znaczenie mają dwa dzieła Hildegardy: Symphonia armoniae celestium revelationum (Symfonia harmonii niebiańskiego objawienia) oraz Ordo virtutum (Zastęp cnót).

Muzyka z płaszcza Matki Boskiej z Guadelupe

12 grudnia 1531 roku Aztekowi św. Juanowi Diego Cuauhtlatoatzinowi na wzgórzu Tepeyac (obecnie w granicach miasta Meksyk) miała się po raz ostatni objawić Matka Boża. W tym samym czasie miało dojść do tajemniczego pojawienia się słynnego obrazu Matki Bożej z Guadalupe na jego tilmie czyli wierzchnim odzianiu Indianina, w formie obszernego płaszcza.

Co ciekawe, na tilmie nie odkryto żadnego śladu farby. W odległości 8-10 cm od wizerunku można zobaczyć tylko włókna kaktusa maguey, z których wykonany jest materiał: kolory znikają. Naukowcom nie udało się ustalić pochodzenia barwników, ani sposobu, w jaki obraz został namalowany. Nie odkryto żadnych śladów pociągnięć pędzla, czy też jakiejkolwiek znanej techniki malarskiej. NASA potwierdziła, że materiał malarski nie pochodzi od żadnego znanego na ziemi składnika. Badanie promieniami laserowymi wykazało, że nie ma tam żadnych barw na przodzie, ani z tyłu tkaniny, i że kolory unoszą się w odległości 3/10 milimetra ponad tkaniną bez jej dotykania.

Co więcej, taki materiał tilmy powinien rozpaść się po 20-30 latach. Sporządzona replika przetrwała zaledwie kilka dziesięcioleci. Tymczasem ponad 500 lat cudu, oryginalna tkanina z wizerunkiem Maryi nie zdradza żadnych oznak upływu czasu. Nauka nie potrafi również tego wytłumaczyć.

Dodatkowo naukowcy odkryli, że oczy Maryi posiadają trzy cechy refrakcyjne oka ludzkiego. W oczach Maryi (o wielkości tylko około 9 mm), zostały odkryte maleńkie postaci ludzkie, których żaden artysta nie mógłby namalować. Ta sama scena jest powtórzona w każdym oku. Przy użyciu technologii cyfrowej obrazy w oczach zostały wielokrotnie powiększone, ukazując, że każde oko odzwierciedlało postać Indianina Juana Diego rozwierającego swoją tilmę przed biskupem Zumarragą. Ta scena ma wielkość 1/4 milimetra!

Nas jednak najbardziej interesują gwiazdy, które pojawiły się na płaszczu Maryi, gdyż dokładnie odzwierciedlają one konfigurację, jaką można było zobaczyć na meksykańskim niebie w dniu cudu.

Prawa poła płaszcza Niepokalanej przedstawia gwiazdozbiory południowe: u góry znajdują się cztery gwiazdy, które tworzą część gwiazdozbioru Wężownika. Poniżej na lewo znajduje się Waga, a po jej prawej stronie – to, co wygląda na wierzchołek strzałki – jest początkiem gwiazdozbioru Skorpiona. W środku widzimy gwiazdozbiór Wilka, a po jego lewej stronie końcowy punkt Węża Wodnego. Jeszcze niżej Krzyż Południa, a powyżej lekko pochylony kwadrat gwiazdozbioru Centaura.

Lewa poła płaszcza Niepokalanej przedstawia gwiazdozbiory północne: na ramieniu część gwiazd z gwiazdozbioru Wolarza; niżej po lewej stronie Wielka Niedźwiedzica. Po jej prawej stronie znajduje się Warkocz Bereniki; poniżej niego Psy Gończe, a po jego lewej stronie Thuban, który jest najjaśniejszą gwiazdą gwiazdozbioru Smoka. Niżej dwie równoległe gwiazdy (które nadal tworzą część Wielkiej Niedźwiedzicy) oraz gwiazdy z innej pary gwiazdozbiorów: Woźnicy, a na dole trzy gwiazdy Byka. W ten sposób można rozpoznać we właściwych im miejscach 46 najbardziej lśniących gwiazd,
które można zobaczyć na horyzoncie Doliny Meksykańskiej.

Na obraz Matki Bożej, wzdłuż dłuższego boku, w równych odstępach naniesiono linie. Potem przyporządkowano im dźwięki z klawiatury fortepianu, umieszczonej wzdłuż krótszego boku wizerunku. W poszczególnych polach i na liniach znalazły się gwiazdy i kwiaty z płaszcza Maryi i uzyskano konkretne wysokości dźwięków, a występujące w jednej linii nuty utworzyły akordy. Próby odtworzenia muzyki z XVI i XVII-wiecznych kopii wizerunku Maryi, przypominały raczej kakofonię niż harmonię, gdyż układy gwiazd zostały na nich niedokładnie odwzorowane, a często autorzy umieszczali je w zupełnie przypadkowych miejscach. Podobne efekty uzyskano, kiedy wygenerowano układ gwiazd, który występował 5 minut wcześniej lub 5 minut później niż zapisany na płaszczu Maryi. Zatem melodię można odtworzyć jedynie z oryginalnego wizerunku Matki Bożej z Guadalupe.

Ta namiastka niebiańskiej muzyki chórów anielskich została nam podarowana przez Maryję, abyśmy mogli jej słuchać i zestrajać z nią nasze własne wibracje. Ja uwielbiam jej słuchać przez słuchawki, kiedy idę ulicą. Wtedy mam wrażenie, że płynę ponad ziemią unoszona obłokami i skąpana w dzwiękach Nieba. Ostatnio niechcący pociągnęłam za kabel od słuchawek, przez co odłączyły się od smartfona – czego początkowo nie zauważyłam – i wszyscy przechodnie płynęli w tych dźwiękach, na obłokach, rozglądając się, skąd owe dźwięki dochodzą i dokąd ich zabiorą. Taką miałam przygodę 🙂

Musica humana

Niebo i jego gwiazdy czynią w tobie muzykę”. (napis na ścianie świątyni w Denderze w Egipcie)

Wszechświat jest muzyką. Aby nawiązać z nim kontakt musisz DOSTROIĆ SIĘ do Jego rytmu. To dlatego mówi się, że twoje serce bije (ang. beat; czyli rytm, ale także bit – podkład muzyczny). A twoje wewnętrzne narządy nazywa się organami. Rytm wszystkiego możesz odnaleźć we wszystkim. Również w człowieku. Człowiek często był porównywany do instrumentu muzycznego, na którym chcą grać boskie harmonie. Jednakże nie jest on tego świadom. Poza tym instrument ten jest uszkodzony i z tego powodu boska harmonia nie może wytworzyć właściwego tonu. Według nauk Różokrzyża, ludzki mózg posiada 7 komór wypełnionych eterami. Każda komora ma swój własny ton dostrojony do jednego z tonów siedmiokrotnej skali. Oprócz tego każdy człowiek posiada swój szczególny ton podstawowy. Harmonijne dźwięki mają bezpośrednie i pozytywne oddziaływanie na etery i pomagają człowiekowi nastroić siedem strun jego własnego systemu we właściwy sposób i przyciągnąć odpowiadające temu siły. Echo tych działań możemy odnaleźć w praktykach religijnych wszystkich narodów we wszystkich czasach.

Jednak w człowieku nadal istnieje coś z boskiego życia jako iskra, która należy do tej pierwotnej rzeczywistości. Iskra ta może zostać obudzona i rozpalona jedynie wówczas, gdy człowiek jako instrument dostraja się ponownie do boskiej harmonii. Wtedy jest on połączony z siłą Chrystusa, z podstawowym tonem niebiańskiej miłości. Jego odnowiony ogień wężowy wibruje wtedy w tym podstawowym tonie. W ten sposób może narodzić się nowa świadomość, świadomość gnostyczna. Wtedy człowiek jako instrument muzyczny może ponownie współbrzmieć w pierwotnej harmonii.

Oktawy, przy pomocy których, objaśniałam wam przed chwilą przejścia do innych wymiarów mają swoje odniesienie również do człowieka i jego świadomości. Jak wspomniałam, oktawy rozciągają się poniżej i powyżej i proces ich tworzenia jest właściwie nieskończony. Podobnie przebiega energia przez nasze czakry, które również rozciągają się w nieskończoność powyżej i poniżej. To znaczy, że przekraczając czakrę korony wchodzicie w kolejną oktawę / kolejny wymiar świadomości. Wasz duch może poruszać się w górę i w dół, niczym windą, porzucać ciała / światy aby wejść w inne. Jest nieśmiertelny!

Trzy pierwsze dolne czakry dzieli od siebie odległość dokładnie 7,23 cm. Na wysokości trzeciej czakry następuje tzw. półkrok czyli zmiana kierunku. Półkrok to kluczowe miejsce w dalszej ewolucji człowieka i pozostaje on niewidoczny dla duszy, aż ta nie stanie się gotowa wstąpić na kolejny poziom. Większość ludzi niestety nigdy tego półkroku nie dostąpi, przynajmniej nie w tym życiu. Ale jeśli cię się uda go pokonać to pomiędzy siódmą i ósmą czakrą znajduje się kolejny półkrok, który tym razem zablokuje cały przepływ energii. Jeśli ponownie uda ci się pokonać tę przeszkodę to dotrzesz do ósmej czakry, nazywanej też „głową Boga”, celu każdego istnienia. Czakra ta znajduje się na długość wyprostowanej dłoni ponad twoją głową i stanowi wrota do kolejnej oktawy / kolejnego świata. Poniżej dolnej czakry znajduje się natomiast oktawa, którą już przekroczyłeś czy przekroczyłaś.

Energia przemieszcza się w naszym ciele spiralnie na dwa sposoby:

  • sposób męski – przeciwny do ruchu wskazówek zegara wobec ciała,
  • sposób żeński – zgodny z ruchem wskazóek zegara.

U małego noworodka, którego celem jest tylko przetrwanie w tej nowej dla niego rzeczywistości, aktywna będzie tylko pierwsza czakra. Potem dziecko zapragnie kontaktu z matką, a z czasem rozbudzi się jego seksualność  i zapragnie kontaktów również z innymi osobnikami z tej samej rzeczywistości. Wtedy uruchamia się czakra druga. Kiedy energia dotrze do trzeciej czakry, istota zapragnie zrozumieć prawa rządzące tym światem i kontrolować rzeczywistość, a może nawet nią manipulować. Na tym etapie – moim zdaniem – są właśnie wszyscy oddani studenci i praktycy prawa przyciągania. Pozostałe cztery czakry pozostają ukryte dla duszy za ścianą i dla wielu z nas takie pozostaną. Chociaż obecnie nadzieja jest dużo większa, gdyż Matka Ziemia się budzi, co oddziałuje również na nas samych. Pierwszy półkrok to magiczne drzwi, zza których nie ma już powrotu. Kto raz je przekroczy, całe jego życie się zmieni i od tej chwili poświęci wszystko, aby nie zatrzymać się w tym miejscu, aby piąć się dalej aż do ostatecznego celu, jakim jest przejście do kolejnej oktawy. Niektórzy będą potrzebowali do tego wielu wcieleń, ale ostatecznie każdy z nas w końcu przekroczy magiczne drzwi do wyższych wymiarów. Tego sekretnego przejścia szukano na różne sposoby:

  • doświadczenia bliskie śmierci, kiedy np umieracie na krótką chwilę, przechodzicie przez pierwsze drzwi, odkrywacie inne światy, a następnie wracacie do życia i zachowujecie pamięć tego, co widzieliście
  • środki halucynogenne (nie mylić z narkotykami), o tym szczegółowo już kiedyś pisałam w tekście Stymulowanie doświadczeń mistycznych przy użyciu substancji halucynogennych
  • praktyki duchowe i medytacje
  • religie i ruchy religijne w kontekście muzyki szczególnie ciekawy jest ruch Eckankar (Doświadczenia Światła i Dźwięku Boga), założony w 1965 r. przez dziennikarza i pisarza Paula Twitchell’a. Członkowie ruchu wierzą w istnienie 12 światów, od materialnego do boskiego. Każdemu z nich przypisany jest jakiś dźwięk, np. światu fizycznemu Elam (grom), a Dusza wędrując przez wszystkie te rzeczywistości doświadcza kolejno dźwięków każdej z nich. Oprócz medytacji ważnym ćwiczeniem jest dla nich tzw. Hu-chant czyli śpiewanie Hu – uniwersalnego imienia „Słyszalnego Strumienia Życia”. Według nauk ruchu praktyka ta prowadzi do „świętego przymierza ze Światłem i Dźwiękiem Boga”.

Żaden z wymienionych tu sposobów nie jest ani lepszy, ani gorszy. Po prostu musisz znaleźć swój własny. Niemniej zwykło się uważać, że religijność jest tylko pewnym etapem i z czasem musi być zastąpiona duchowością (co nie zawsze jest jednak prawdą), a doświadczenia pod wpływem środków halucynogennych chociaż spełniają wszelkie kryteria mistycyzmu to ich działanie jest krótkotrwałe i nie pociąga za sobą trwałej przemiany życia (choć nie wykluczam, że i w tym temacie kiedyś zmienię swoje zdanie). Doświadczenia bliskie śmierci są zbyt ryzykowne więc mimowolnie w tym rankingu wygrywa jednak medytacja i praktyki duchowe.

Kiedy przyswoisz sobie lekcje płynące z wszystkich siedniu czakr staniesz przed kolejną ścianą. Tym razem będzie ona pod kątem 90 stopni w stosunku do poprzedniego poziomu. Jeśli pokonasz i tę pułapkę to umrzesz i narodzisz się na nowo, nie w innym miejscu ale w innym stanie bycia.

Myślę, że jeśli dotrwałeś do końca tego tekstu to właśnie stoisz przed jakimiś drzwiami – albo pierwszymi, albo drugimi. Bon voyage!

Bibliografia:

  • dr Leonard Horowitz, Healing Codes for the Biological Apocalypse;
  • Hans Cousto, The Cosmic Octave: Origin of Harmony;
  • Jamie James, Muzyka sfer;
  • Błażej Matusiak, Hildegarda z Bingen – teologia muzyki;
  • Rudolf Steiner, Człowiek jako symfonia świata;
  • Nelly Radwanowska-Amejgag, Medycyna wibracyjna. Medycyna Nowej Ery. Dźwiękoterapia. Uzdrawianie Muzyką Sfer – dźwiękami Kosmosu. Leczenie kamertonami.

Tagi: , , ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *