Podróż do Quantum. Czyli przygody Alicji w czarnej d…

Każda bajka ma jakieś ukryte drugie dno. A o Przygodach Alicji w Krainie Czarów już dawno mówiono, że ma ich wiele. Podczas gdy dla dzieci jest to pełna dziwacznych bohaterów i zabawnych wyliczanek opowiastka, dla dorosłych to analiza ludzkiego umysłu we śnie, opowieść o penetracji seksualnej, podręcznik okultyzmu, a nawet repetytorium doznań i wizji narkotycznych. Co tak naprawdę przytrafiło się Alicji w Krainie Czarów? Prawdopodobnie to samo, co przydarza się właśnie nam… Dlatego podążymy dziś za białym królikiem i zejdziemy na samo dno jego króliczej norki, aby zanurzyć się w najbardziej paradoksalnej i zagmatwanej, a jednocześnie niepodważalnej teorii naszego wszechświata – teorii względności.
Alicja i pedofil. Kim była muza Carrolla?
Sylwetka samego autora „Alicji w Krainie Czarów” to postać niemniej ciekawa od tych przedstawionych w książce, dlatego zatrzymamy się przy niej na chwilę. Pamiętacie kota z Cheshire? Autor Alicji też stamtąd pochodził. Pan Lewis Carroll (właśc. Charles Lutwidge Dodgson), chudy, niezdarny jąkała, uważany w swoim otoczeniu za niemrawego odludka, uwielbiał… małe dziewczynki! One chętnie pozowały mu do zdjęć, spędzały u niego noce, chodziły z nim za rękę, a on obsypywał je prezentami. Carroll urządzał w swoim domu przyjęcia, na które zapraszał wszystkie małe damy z okolicy. Dziś prawdopodobnie nie uniknąłby oskarżenia o pedofilię. Ale wówczas nikt o czymś takim jeszcze nie słyszał.
Wśród tych adorowanych przez Carrolla rozkwitających dziewcząt, była jego prawdziwa muza – Alice Liddell. To dla niej i o niej napisał swoją głośną książkę. Carroll szybko nudził się swoimi dziewczętami. Gdy tylko przejawiały pierwsze oznaki dojrzewania, zauważał nagle z rozczarowaniem, że stają się głupimi krowami. Tylko Alice, wbrew upływającemu czasowi, na zawsze zachowała dziecięcą niewinność i naiwność. Ona jedna do końca pozostała dzieckiem.
Czym Alice zaskarbiła sobie takie względy autora? Wszystko zaczęło się 25 kwietnia 1856 roku. Tego dnia Carroll wybrał się na spacer ze swoim przyjacielem z uczelni. Po drodze spotkali… nikogo innego jak Lorenę Liddell z córkami. Pani Liddell była żoną ich dziekana. Tak więc rozmowa wywiązała się sama. Ale Carroll widział już tylko Alice. Jej chłopięca fryzura, podrapane nogi i zbuntowane spojrzenie dzikuski, od tej pory miały mu spędzać sen z powiek. Zaczynają się wspólne pikniki, wycieczki łódką, sesje zdjęciowe… Nie była to z pewnością miłość czysto platoniczna i nie sprowadzała się jedynie do niewinnych zabaw i westchnień. Carroll dostrzegał w Alice budzącą się kobietę. Kiedy przypadkiem zobaczył ją kiedyś, jak ociekająca wodą wychodziła z kąpieli, nie umiał ukryć swojego podniecenia. To wydarzenie wytrąca go całkowicie z równowagi. Nie umie i nie chce już dłużej ukrywać swojej miłości. Chce zrzucić z siebie ciężar mrocznej tajemnicy. Na ręce swojego logopedy, dr Hunta, który bezskutecznie próbuje go wyleczyć z jąkania, składa komplet zdjęć, jakie zrobił Alice. Ale doktor nie zrozumiał znaczenia tego gestu.
Sielanka wspólnych zabaw musiała się jednak skończyć. Siostry Alice, które instynktownie wyczuwały, że Carroll nie poświęca im tyle uwagi co ich siostrze (ba, on w ogóle się nimi nie interesował) zbuntowały się. Miały dość biernego przyglądania się ich zabawom. Szybko się połapały, że Carroll je zaprasza, ale chce się widzieć tylko z Alice. One miały być dla niego tylko „wygodną przykrywką”. Miały maskować jego uczucia wobec małej Alice. Z czasem zaczęły nawet dokuczać siostrze, że jej dzieci będą jąkatymi karłami. Złośliwości sióstr sprawiają, że sama Alice również próbuje ukryć więź, jaka połączyła ją z Carrollem. Udaje obojętność i chłód. Ale widząc, jaką ma nad nim władzę, wciąga się w tę dziwną grę. Rani go, zadaje mu ból, bada granice… I zdaje sobie sprawę, że on nie umie się na nią obrazić, nie umie zatrzasnąć za sobą drzwi, z drżeniem czeka na jej nowy kaprys i nie umie ukryć radości, jaką sprawia mu każdy jej uśmiech. Miała nad nim władzę całkowitą. I jak dziecko się nią bawiła. W końcu dochodzi do otwartego konfliktu.
Alice rozchorowała się, nie wychodziła z łóżka, odmawiała jedzenia posiłków i nie chciała z nikim rozmawiać. Kto wie, ile w tym było z choroby, a ile z teatru rozkapryszonej dziewczynki? Z Carrollem obchodziła się wyjątkowo chłodno. Podczas gdy ten skamlał przy jej łóżku o najmniejszy uśmiech, o jedno życzliwe słowo, Alice przedrzeźniała go, udawała że się jąka… Wówczas widzieli się po raz ostatni i to była ich ostatnia rozmowa. Co się właściwie stało tego straszliwego dla Carrolla dnia? Możemy się tylko domyślać. List, jaki wkrótce przyszedł od rodziny Liddellów, pozostawia więcej pytań niż odpowiedzi. Pańska obecność w naszym domu i dalsze spędzanie czasu z naszą rodziną są niepożądane – tylko tyle. Według jednych, Carroll miał zaproponować małżeństwo 11-letniej Alice. W wiktoriańskiej Anglii małżeństwa dorosłych z młodymi dziewczynkami nie budziły sensacji. Ale zdaniem matki Alice, Carroll nie był dla niej żadną partią. Czy to jednak pochopne oświadczyny zaważyły na zerwaniu znajomości między Carrollem a rodziną Liddelów? Według innych teorii, przyczyniła się do tego Edith – młodsza o 2 lata siostra Alice. Mała zazdrośnica, również chciała pozować Carrollowi. Zlekceważona przez niego, postanowiła się na swój dziecięcy sposób zemścić. I udało jej się. Zwróciła wreszcie na siebie uwagę wszystkich domowników. Bo rewelacje, jakie miała im do opowiedzenia, na zawsze zatrzasnęły przed Carrollem drzwi do ich domu. Jego świat runął!
Lubieżnik, okultysta, Kuba Rozpruwacz?
Czy Carroll był pedofilem? A może tylko lubieżnikiem? Tego już się zapewne nigdy nie dowiemy. Przyczynili się do tego sami krewni pisarza, paląc znaczną część pozostałych po nim dokumentów i kilka tomów dzienników. Wiemy jednak, że wśród licznych „dam jego serca” były wszakże również i dwudziestolatki. Tajemnicą nigdy nie była także jego fascynacja erotyczną poezją i zdjęciami aktów dorosłych kobiet. Wielu doszukiwało się odbicia zboczeń Carrolla w jego dziełach. Na tym polu zabłysnął najbardziej Anthony Goldschmidt, który w 1933 roku, w swoim artykule Alice in Wonderland Psycho-Analyzed, dokonał rozbioru bajki w celu wyłonienia symboli seksu. I tak na przykład: spadanie wgłęb króliczej nory = penetracja seksualna, drzwi = narządy kobiece, malutkie drzwi = narządy małej dziewczynki. Za Goldschmitem popłynęli freudyści. Ci w łzach Alicji dopatrzyli się wód płodowych. A granicę absurdu przeskoczył już tylko węgierski psychoanalityk i etnolog, Geza Roheim. Wykazał on, że scena uczty królowych z drugiej części przygód Alicji, to… kanibalistyczne wizje Carrolla, walczącego z rodzeństwem o zainteresowanie matki! Może wszyscy ci znawcy przygód Alicji, powinni się sami zająć pisaniem bajek dla dzieci? Z życiorysu i twórczości Carrolla, pełnymi garściami czerpią również członkowie ruchów na rzecz legalizacji pedofilii. Co roku, 25 kwietnia, w rocznicę pierwszego spotkania Carrolla i Alice, dorośli wielbiciele nimfetek obchodzą tak zwany „Alice Day”.
Lewis Carroll znalazł się również na liście bardzo wątpliwie, ale podejrzanych o… zbrodnie dokonane przez słynnego Kubę Rozpruwacza! Trafił tam na skutek publikacji Richarda Wallace’a: Jack the Ripper, Light-Hearted Friend, w której autor sugerował, że to Carroll razem z Thomasem Vertem Baynem mordowali prostytutki. Wywnioskował tak z anagramów tworzonych z fragmentów Alicji w Krainie Czarów w opracowaniu dla dzieci. Sam Carroll interesował się Kubą Rozpruwaczem, co zresztą wyraził na stronach swojego dziennika. Nikt ze znawców tematu nie traktował jednak tych doniesień poważnie.
Z Alicji w Krainie Czarów inspirację czerpali także najwięksi współcześni filozofowie. Aleister Crowley, często postrzegany jako satanista, czarny mag, narkoman i szaleniec, jako pierwszy uznał, że książki o Alicji są przesycone magią i okultyzmem. Zawierają np. elementy medytacji buddyjskiej, zaklęcia w postaci wyliczanek, elementy niezbędne przy mistycznych seansach i wiele innych ezoterycznych wątków. Że się nie mylił, wykazał w swoim artykule pt. Alicja w Krainie Czarów – baśniowy okultyzm Grzegorz Słowiński. Autor kabalistyczne właściwości przypisał: kartom do gry, eliksirom i ciasteczkom, wierszykom i wyliczankom, królikowi, kotu, Panu Gąsienicy, Kapelusznikowi, Marcowemu Zającowi i Susłowi. Biografia Carrolla zainspirowała także Marlina Mansona i zaowocowała filmem Phantasmagoria: The visions of Lewis Carroll, w którym Manson wcielił się w postać głównego bohatera – Lewisa Carrolla, przerażonego własnymi nocnymi wizjami. Natomiast Karol Marks miał na Alicję prawdziwą alergię.
Czego naćpała się Alicja w Krainie Czarów?
Alicja wielokrotnie była posądzana o ćpuńskie zamiłowania. Nic dziwnego, że inspirowała również samego T. Huxley’a, który notabene też nie stronił od środków odurzających.
Złośliwość losu i opóźnienia w ruchu pociągów PKP, zmusiły mnie kiedyś do spędzenia kilku godzin na Dworcu Centralnym w Warszawie. Z perspektywy czasu, nie był to czas stracony. Dyskretnie przysłuchiwałam się rozmowie grupy wyraźnie odurzonych wyrostków: Stary, mówię ci. Przeczytaj sobie Alicję w Krainie Czarów. Jaka ona była naćpana! Jak ona się wkręciła! Nawcinała się grzybów i miała takie tripy, że odlot! Rozmowa ta, w tamtym momencie, wydawała mi się bzdurna. Ale postanowiłam po powrocie do domu prześledzić przygody Alicji jeszcze raz, wyłapując aluzje do wszelkich substancji, wywołujących odmienne stany świadomości.
Badania nad działaniem narkotyków na system nerwowy jak dotąd nie dostarczyły nam zbyt wielu danych. Za to więcej możemy powiedzieć o zmianach percepcyjnych, jakie zachodzą wówczas w ludzkim postrzeganiu. Havelock Ellis opisał je jako tak zwaną „orgię wizji”. Światło i kolory stają się dużo bardziej intensywne; przedmioty stają się plastyczne lub żywe; mogą rozegrać się dramatyczne sceny o mitologicznych proporcjach; wszystko jest fascynujące i ważne; czas zostaje przekształcony – rozciąga się w bezczasowość, minuty są wypełnione i bogate, wydają się trwać nieskończenie; przestrzeń i przedmioty zmieniają swoją wielkość i kształt; obrazy dwuwymiarowe zyskują trzeci wymiar, przedmioty zdają się być zbyt blisko a gdy zaczynamy się do nich zbliżać, powiększają się zbyt szybko; następuje rozmycia „ja” w osobowości, obraz ciała zostaje zakłócony, wrażliwość dotykowa jest upośledzona, ego staje się stopniowo oddzielone. Czyż nie odnajdujemy tego wszystkiego w Alicji?
Alicja zobaczyła białego królika. Wiemy, kto widzi białe myszki, no ale dobrze, nie naginajmy faktów. Nie ma myszek. Jest królik. Zobaczyła go i wskoczyła za nim do nory (to, co wielu zażywających narkotyki określa jako „wkręcanie się”). Potem wypiła zawartość buteleczki (być może absynt?) i robi się mała. Następnie zjada ciasteczko (korci mnie, żeby od razu dodać, że z haszyszem) i robi się duża. – Kim na Boga jestem? Ach, oto wielka zagadka! – zapyta samą siebie Alicja (bardzo typowy dylemat, jeśli się coś zażyło). Potem Alicja pożera jeszcze całą masę jakiś podejrzanych ciastek i na przemian to rośnie, to znowu maleje. W końcu zabiera się za grzyba (halucynogennego!), na którego kapeluszu siedzi sobie Pan gąsienica i pali nargile (fajkę wodną!). – Nie mogę wyjaśnić tego, co myślę o sobie, proszę pana, ponieważ nie jestem sobą, jak pan widzi. Nie mogę wyłożyć tego jaśniej, gdyż sama nie mogę tego pojąć – czy potrzeba więcej dowodów?! I jakby tego jeszcze było mało, Alicja wypija “obłąkaną herbatkę” w towarzystwie Marcowego Zająca i Kapelusznika. A jednak wszyscy błądziliśmy po manowcach. Prawdziwe olśnienie przyszło jednak dopiero wiele lat później…
Przygody Alicji w czarnej dziurze
Dziś wiem, że myliliśmy się wszyscy. To nie jest bajka o narkotykach, ani o marzeniach sennych. Nie jest to też alegoria erotycznych fantazji Carrolla. Ani okultystycznych rytuałów. O czym w takim razie jest Alicja w Krainie Czarów? O fizyce kwantowej, co nie powinno specjalnie dziwić, biorąc pod uwagę że sam Carroll był naukowcem i matematykiem (zajmował się głównie geometrią, algebrą i logiką). Zważywszy jednak na fakt, że wiedza na temat czarnych dziur, horyzontu zdarzeń i osobliwości, znana nam jest dopiero od niedawna i ciągle jeszcze jest przedmiotem badań, to zastanawiające że Carrol już wówczas tak dobrze rozumiał te zagadnienia.
Królicza nora, do której wpada Alicja to tak naprawdę czarna dziura w kosmosie. Czarne dziury to materia ściśnięta do niezwykle małych rozmiarów. Zderzające się czarne dziury wytwarzają fale grawitacyjne. Również Ziemia sprasowana do wielkości orzeszka zamieniłaby się w czarną dziurę. Sprasowany ty również utworzyłbyś czarną dziurę. Budulec nie ma tu żadnego znaczenia.
Może to studnia była bardzo głęboka, a może to Alicja leciała bardzo powoli, bo okazało się, że ma mnóstwo czasu, aby rozejrzeć się dookoła i próbować zgadnąć, co jeszcze jej się przytrafi.
Ale co się stanie z człowiekiem, który zostanie pochłonięty przez czarną dziurę? Przyjżyjmy się z bliska zwyczajom żywieniowym czarnych dziur. Znamy 6 możliwych scenariuszy.
Pierwszy scenariusz zakłada, że nic szczególnego się nie wydarzy. Według ogólnej teorii względności, Alicja wciągnięta przez wystarczająco dużą czarną dziurę, będzie dryfowała przez horyzont zdarzeń (czyli obszar, z którego już nic nie może się wydostać) bez specjalnie dramatycznych wydarzeń. Mogłaby ona nawet nie wiedzieć o tym, że znalazła się w polu grawitacyjnym czarnej dziury – oczywiście aż do momentu, gdy zostałaby uderzona przez ultra gęste centrum, zwane osobliwością.
Drugi scenariusz zakłada spopielenie przez ścianę ognia. Alicja przecinając horyzont zdarzeń, wpadnie w wir super gorących cząsteczek, które momentalnie ją spalą i już nigdy nie dostanie się ona do osobliwości. Mimo iż założenie to jest całkowicie wiarygodne to stoi ono w sprzeczności z ogólną teorią względności Einsteina.
Trzeci możliwy scenariusz to spaghettyzacja. Proces spaghettyzacji jest powszechnie uznawany za prawdopodobny przez większość naukowców rozważających problem czarnych dziur. Gdyby Alicja wpadła do czarnej dziury, „zanurzając” w niej najpierw swoje stopy, przytłaczające siły grawitacyjne zaczęłyby kompresować ciało, rozciągając je, jak nazwa wskazuje w podłużny, cienki kształt. Im dalej Alicja będzie wchodziła w horyzont zdarzeń, tym dłuższe i cieńsze będzie stawać się jej ciało. Wpadając coraz głębiej, Alicja będzie rozciągana, aż do długiego łańcucha atomów, nieprzypominających już ani trochę swojego pierwotnego kształtu.
Zgodnie z ogólną teorią względności, wszystko co przekroczy horyzont zdarzeń musi w krótkim czasie dotrzeć do osobliwości. Jeśli raz przekroczysz magiczną granicę horyzontu zdarzeń, trafisz w sam środek czarnej dziury nazywany osobliwością i nigdy już nie powrócisz na zewnątrz. Jeśli wam się to przytrafi, to wasza przyszłość nie rysuje się barwnie. Siły pływowe w pobliżu osobliwości wzrastają do nieskończoności i rozrywają wszystkie znane nam fizyczne struktury, łącznie z pojedynczymi atomami.
Pamiętacie, jak Alicja powiedziała, że życzyłaby sobie, aby mogła się zamknąć jak teleskop – czyli złożyć się w bardzo małej przestrzeni, w sposób, w jaki można złożyć teleskop do niewielkich rozmiarów? No właśnie…
Czwarty możliwy scenariusz po wpadnięciu do czarnej dziury to rozpłynięcie się. Dla obserwatora znajdującego się na statku kosmicznym patrzącego na Alicję zmierzającą w stronę czarnej dziury, Alicja oddalałaby się powoli aż do momentu zniknięcia. Obraz Alicji wchodzącej do dziury zanikałby, zmieniając przy tym kolor na coraz bardziej czerwony, z powodu ekstremalnych efektów grawitacyjnych. Z powodu zanikania obrazu Alicji, obserwator nie byłyby w stanie widzieć jej wejścia do dziury – wcześniej po prostu rozpłynęłaby się.
– Wiesz przecież bardzo dobrze, że nie jesteś prawdziwa.
– Jestem prawdziwa! – powiedziała Alicja i wybuchnęła płaczem.
– Nie staniesz się ani trochę prawdziwsza przez to, że płaczesz.
Jeśli czytaliście „Alicję w Krainie Czarów” z pewnością pamiętacie Kota z Cheshire, który pojawiał się w różnych miejscach i znikał. Różne części jego ciała po kolei, powoli rozmywały się, a na końcu zostawał tylko uśmiech. Do kota wrócimy jeszcze przy okazji szóstego scenariusza wydarzeń.
Piąty możliwy scenariusz to zakłócenia czasu. Gdyby Alicja mogła spojrzeć z wnętrza czarnej dziury wstecz, zobaczyłaby wszechświat gwałtownie mknący za jej plecami. Z powodu rozwarcia – zmiany w swojej percepcji czasu, dokonanej z powodu ekstremalnych sił grawitacyjnych – podejrzewa się, że Alicja mogłaby być w stanie zobaczyć nawet przyszłe wydarzenia. Kilka sekund w czarnej dziurze mogłoby równać się setkom lat.
– Jak długo trwa wieczność?
– Czasami tylko sekundę – odparł Królik.
Nic dziwnego, że królik z zegarkiem tak się boi, że jest spóźniony albowiem czas w okolicy czarnej dziury zatrzymuje się. A wy nie macie wrażenia, że od jakiegoś czasu czas strasznie przyspieszył?
Czasami czas gwałtownie się zatrzymuje, tak że nie ma się nawet czasu na pozmywanie naczyń.
W tym właśnie sęk, że Czas nie znosi, aby go zabijano. Gdybyś była z nim w dobrych stosunkach, zrobiłby dla ciebie z twoim zegarem wszystko, czego byś chciała.
I generalnie w ogóle wokół czarnych dziur dzieją się niewiarygodne rzeczy. Przestrzeń się załamuje.
Tutaj, aby utrzymać się w tym samym miejscu (…), trzeba biec, ile sił.
Nie ma sensu wracać do wczoraj, bo wtedy byłam inną osobą.
Szósty i ostatni już możliwy scenariusz to podróż do innego wszechświata. Istnienie w środku czarnej dziury przejścia do innego wszechświata uważa się za mało realne. Nawet gdyby to połączenie między wszechświatami udało się utrzymać wystarczająco długo bez zakłóceń, aby Alicja mogła przejść na drugą stronę, to z pewnością nie wyszłaby z dziury w tym samym kształcie, w jakim do niej weszła, nie byłaby to już taka sama materia, lecz zbiór subatomowych okrawków. Wszystkie informacje opisujące Alicję zostałyby zatracone pod wpływem zapadnięcia się grawitacyjnego, więc nawet jeśli przejście istnieje, przekraczając je, Alicja nie będzie już tym samym organizmem. W czarnej dziurze wszystkie znane nam prawa fizyki przestają obowiązywać.
Mój Boże, jakie wszystko jest dzisiaj dziwne. A wczoraj jeszcze żyło się zupełnie normalnie. Czy aby nocą nie zmieniono mnie w kogoś innego? Bo, prawdę mówiąc, czuję się jakoś inaczej. Ale jeśli nie jestem sobą, to w takim razie kim jestem?
Ja… ja naprawdę w tej chwili nie bardzo wiem, kim jestem, proszę pana. Mogłabym powiedzieć, kim byłam dziś rano, ale od tego czasu musiałam się już zmienić wiele razy.
Niestety, nie mogę się wytłumaczyć, ponieważ nie jestem teraz sobą.
W tym dziwnym tunelu czasoprzestrzennym zdają się również spotykać rzeczywistości różnych wymiarów. Oczywiście mowa tutaj o wymiarach nie w rozumieniu fizyki relatywistycznej, gdzie czwartym wymiarem obok długości, szerokości i wysokości jest sam czas, ale w sensie przestrzennym. I tak przykładowo karty do gry to istoty z drugiego wymiaru (dlatego są one płaskie).
Alicja jest już w wymiarze czwartym, o czym świadczy fakt, że może się składać jak teleskop (hipersześcian jest figurą czwartowymiarową).
– Jestem naprawdę składana jak największy teleskop świata!
Kot z Cheshire pochodzi natomiast – wydaje mi się – z wymiaru piątego, dzięki czemu może pojawiać się i znikać, a nawet pojawiać się jako sama głowa, przez co kartom nie udaje się obciąć mu głowy na rozkaz królowej. Tutaj istotną kwestią jest to, jak zgodnie z fizyką kwantową istoty z poszczególnych wymiarów postrzegają rzeczywistość. Istoty z drugiego wymiaru (w tym przpadku karty do gry) postrzegają rzeczywistość jako jednowymiarową (czyli jako odcinki). My, jako istoty trzeciowymiarowe, widzimy rzeczywistość w sposób dwuwymiarowy. Nie widzimy w 3 D. To nasz mózg sprawia, że mamy wrażenie przestrzenności naszego widzenia. Ale same oczy widzą w 2 D i nie są w stanie widzieć rzeczywistości 4 D. Czyli widzimy kota z Cheshire, kiedy ten znajduje się przed sześcianem. Widzimy jego głowę, kiedy wychyli ją zza sześcianu. Ale nie potrafimy zajrzeć za sześcian, tak jak nie potrafimy widzieć przez ściany. Za to kot z przestrzeni 4 D widzi w sposób trójwymiarowy.
Co ciekawe, Carroll stworzył postać kota prawdopodobnie zainspirowany historią o pewnym duchu (czyli de facto postaci z innego wymiaru, jeśli można tak to ująć). Na początku XX w. angielska dama Louise Marlow odwiedziła swoją przyjaciółkę z Congleton (niedaleko Cheshire). Panie wypożyczyły dwa kucyki i wybrały się na przejażdżkę do ruin starego opactwa. Na miejscu zauważyły dużego, białego kota. Chciały go pogłaskać, ale kot nagle zniknął. Znikniecie kota było co najmniej dziwne, gdyż teren był płaski i nie było gdzie się ukryć. Po kilku dniach kobiety znowu odwiedziły ruiny i w tym samym miejscu spotkały tego samego kota. Ale tak jak poprzednim razem, zniknął nim zdążyły do niego podejść. Po południu Louise Marlow i jej przyjaciółka wybrały się do kawiarni. Opowiedziały historię z kotem starszej kelnerce. Ta wcale nie zdziwiła się słysząc, że zwierzę niemal rozpłynęło się w powietrzu i powiedziała: Udało wam się trafić na ducha kota z Congleton. Kelnerka mieszkała w miasteczku od ponad pięćdziesięciu lat. Pamiętała kota z czasów kiedy ten jeszcze żył. Był ukochanym zwierzątkiem pani Windis, która opiekowała się opactwem. Któregoś wieczoru kociak nie wrócił na noc do domu. Pani Windis obawiała się, że jej ukochanego czworonoga mogły zaatakować dzikie psy, włóczące się po okolicy. Jednak następnego ranka kociak drapaniem w drzwi oznajmił, że wrócił do domu. Jego właścicielka otworzyła drzwi i zobaczyła swojego ulubieńca siedzącego na wycieraczce. Kobieta otworzyła szeroko drzwi, aby wpuścić go do domu. Ten jednak siedział nieruchomo. Mimo próśb kociak nie wszedł do środka. Po kilku chwilach rozpłynął się w powietrzu na oczach swojej zdziwionej właścicielki. Potem zwierzak zaczął pojawiać się w opactwie każdej nocy. Widywała go nie tylko jego właścicielka, ale również jej przyjaciele i goście opactwa. Być może właśnie ta legenda stała się inspiracją do stworzenia postaci kota z Cheshire. Sposób w jaki kot znika w książce i legendzie jest podobny. W legendzie kot rozpływa się w powietrzu. W książce Lewis Carroll pisze, że kot znika bardzo powoli, zaczynając od ogona, a kończąc na uśmiechu. Zgadza się również linia czasowa. Przygody Alicji zostały opublikowane po raz pierwszy w 1865. To pokrywa się ze słowami pięćdziesięcioletniej kelnerki, która na początku XX w. (1900 r.) opowiada, że dawno temu znała kota osobiście. Miejsce również się zgadza, Lewis Carroll urodził się w Daresbury w hrabstwie Cheshire, niedaleko Congleton (24 mile w linii prostej). Legenda o znikającym kocie z łatwością mogła do niego dotrzeć, tym bardziej, że bardzo interesował się zjawiskami paranormalnymi i przyłączył się nawet do „Society for Psychical Researches”.
– Czy widzę kogoś na drodze? Nikogo – rzekła Alicja.
– Ach, żebym ja miał taki wzrok – powiedział z żalem Król. – Nikogo! Na taką odległość! Ja przy takim świetle widzę tylko tych, co istnieją…
Ale skoro jesteśmy przy kocie to warto w tym momencie rozważyć jeszcze jedną tezę: Czy natura jest gigantycznym kotem? Teza ta może wydawać się na pierwszy rzut oka dość zwariowana, nie bardziej jednak niż sam kot z Cheshire. Był sobie kiedyś mały chłopiec, który bardzo lubił się bawić ze swoim czarnym kocurem. Pewnego razu, kiedy głaskał on swojego kota, jego grzbiet rozjaśniła poświata niczym aureola, a z ręki chłopca zaczął tryskać deszcz iskier tak głośnych, że słychać je było w całym domu. Zaciekawiony chłopiec zapytał tatę, co spowodowało powstanie iskier. – Cóż, to może być tylko elektryczność, to samo, co widzisz przez drzewa podczas burzy – odpowiedział ojciec. A odpowiedź ta tak bardzo zafascynowała chłopca, że zaczął się zastanawiać dalej: Czy natura jest gigantycznym kotem? A jeśli tak, to kto głaszcze ją po grzbiecie? I doszedł do wniosku, że to może być tylko Bóg. Ta historia wydarzyła się naprawdę, a chłopiec nazywał się Nikola Tesla. To właśnie jego ukochany kot Macak w pewien suchy zimowy wieczór zapoznał Teslę z elektrycznością.
Piąty wymiar jest powiązany z rozwinięciem czasu i należy go rozumieć jako rozgałęźnik na osi współrzędnych, czyli możliwości wyboru swojej ścieżki.
– Czy możesz powiedzieć mi, którą drogą mam iść? – zapytała Alicja.– To zależy, dokąd chcesz dojść – odpowiedział Kot.– Nie wiem.– W takim razie nie ma znaczenia, którą drogę wybierzesz.
W drugiej części książki Alicja przechodzi na drugą stronę lustra, które symbolizuje tutaj osobliwy gabinet luster w pustej lecz ekstremalnie zakrzywionej czasoprzestrzeni. Światło, które zahaczy o horyzont zdarzeń, musi zostać zassane do wewnątrz, co oznacza, że w niewielkiej odległości (dokładnie 1,5 promienia Schwarzschilda) nad horyzontem zdarzeń znajduje się miejsce, gdzie grawitacja nie jest jeszcze aż tak mocna aby pochłonąć światło do środka i wystarczająco silna, aby światło krążyło wokół czarnej dziury po zamkniętych orbitach. Kiedy się tam znajdziesz, spójrz w bok, a zobaczysz światło ze swoich własnych pleców, które zdążyło okrążyć czarną dziurę. W tym położeniu znajduje się bowiem osobliwy gabinet luster w pustej i ekstremalnie zakrzywionej czasoprzestrzeni.
Alicja i precesja równonocy
Czy my też wpadniemy do czarnej dziury, jak Alicja? Jestem przekonana, że tak właśnie się stanie. A być może już jesteśmy w czarnej dziurze, w drodze do innych wymiarów. Zwykle, kiedy ma to miejsce, na różnych planetach naszej galaktyki zaczynają słabnąć pola geomagnetyczne. To właśnie to osłabienie pola geomagnetycznego odpowiada za podupadanie, a w końcu i za ostateczny upadek cywilizacji. Faza UPADKU trwa zwykle nie dłużej niż dwa lata i nie krócej niż 3 miesiące. Rządy państw stają się bezsilne, systemy społeczne rozpadają się, systemy finansowe świrują, giełda upada, służba zdrowia nie wyrabia, władzę na krótko przejmuje wojsko ale tutaj wkrada się chaos… W rezultacie pojawiają się problemy z żywnością i innymi materiałami pierwszej potrzeby (niech to będzie gaz czy benzyna przykładowo)… coś wam to przypomina? Tak, żyjemy właśnie w takich czasach. Skąd to wiem? Pierwszym znakiem planetarnej zmiany wymiarów jest zawsze gwałtowne osłabienie pola geomagnetycznego, co obserwujemy na Ziemi od czasu narodzin Jezusa, a zmiany te od stuleci ciągle przyspieszają, aby osiągnąć wręcz szalone tempo dziś. W ostatnich latach ptaki zmieniły swoje trasy migracyjne, które wyznaczają przecież linie magnetyczne. Przesuwanie się tych linii prawdopodobnie sprawia, że tyle wielorybów i delfinów umiera obecnie na plażach, gdyż te z nich, które kiedyś biegły wzdóż nabrzeża teraz wchodzą głęboko w ląd. Być może przez cały ten globalny lockdown, jaki nam zorganizowali nasi uprzejmie panujący, nie mogliśmy nigdzie latać bo lotniska na całym świecie musiały zaktualizować swoje mapy i nanieść na nie stosowne magnetyczne poprawki, bo północ nagle się przesunęła? Może dlatego Alicja ma problem z odróżnieniem południków od równoleżników?
Nie bez powodu nagle głowy różnych państw (Boris Johnson, Andrzej Duda) zaczęły używać w swoich przemówieniach określenia: na horyzoncie zdarzeń. Wtedy myślałam, że to tylko poetycka przenośnia. Dziś wiem, że to kwantowy klucz do zrozumienia tego, co w rzeczywistości dzieje się na świecie. Magazyn The Economist, znany z tego, że jego okładki zwykle z biegiem czasu okazują się „prorocze”, w 2022 wyeksponował właśnie motyw Alicji. Oprócz nieprzypadkowej zapewne plątaniny ukrytych liter i cyfr mamy tu wszystkie elementy naszej układanki: czarną dziurę, horyzont zdarzeń, osobliwość… Kiedy nagrywałam dla was film o kwantowym odmładzaniu według Azteków, powiedziałam że fizyka kwantowa ma włpyw nawet na giełdę. Wtedy, kiedy to mówiłam, sama jeszcze nie byłam do końca świadoma jak ogromny jest to wpływ. Na okładce The Economist możecie zobaczyć jak kolejne waluty wpadają do czarnej dziury, aby zniknąć nam z oczu na zawsze za horyzontem zdarzeń. Dziś już wiemy, że przepowiednia The Economist znowu się sprawdziła. A to, że zmieniamy wymiar potwierdzają również obserwacje częstotliwości Schumanna czyli podstawowej częstotliwości rezonansu naszej planety. Zwróćcie jeszcze uwagę na tajemniczą przepowiednię wróżki Aidy, że ten rok będzie rokiem korytarzy. Cokolwiek miała na myśli…
Przed sobą zobaczyła długi korytarz, a w nim spieszącego się gdzieś Białego Królika. (…) Znalazła się teraz w długim, niskim pomieszczeniu oświetlonym rzędem lamp. Ze wszystkich stron otaczały ją drzwi, które okazały się pozamykane na klucz. (…) Alicja otworzyła drzwi i zobaczyła za nimi korytarz. Był mały, niewiele większy od szczurzej nory: musiała uklęknąć, żeby zajrzeć do środka i zobaczyć, że korytarz prowadzi do najpiękniejszego ogrodu, jaki kiedykolwiek widziała.
Jeśli ci się wydaje, że ludzie od jakiegoś czasu kompletnie poszaleli, to masz całkowitą rację, ale jednocześnie musisz być dla nich wyrozumiały. To wpływ zaburzeń pola geomagnetycznego. Rosyjscy kosmonauci, którzy podczas pierwszych lotów w kosmos przebywali dłużej niż 2 tygodnie poza ziemskim polem geomagnetycznym, byli bliscy utraty zmysłów i obłędu. Może więc szalony kapelusznik to nie ofiara zatrucia rtęcią tylko zaburzeń pola? Nawiązuję tu oczywiście do choroby szalonych kapeluszników. Tak, naprawdę taka choroba istniała i dotykała osób zajmujących się szyciem kapeluszy z filcu. Podczas prac polegających na filcowaniu kapelusza za pomocą rtęci, wydzielały się trujące opary powodujące drżenie mięśni, dezorientację, patologiczną nieśmiałość, depresję czy zaburzenia mowy. Do dziś tylko taka interpretacja szaleństwa książkowego Kapelusznika była brana pod uwagę. Pozwolę sobie wyznaczyć zupełnie nową: Kapelusznik (i nie tylko on) oszalał przez zaburzenia pola geomagnetycznego.
– Ale ja nie chciałabym mieć do czynienia z wariatami – rzekła Alicja.
– O, na to nie ma już rady – odparł Kot. – Wszyscy mamy tutaj bzika. Ja mam bzika, ty masz bzika.
– Skąd może pan wiedzieć, że ja mam bzika? – zapytała Alicja.
– Musisz mieć. Inaczej nie przyszłabyś tutaj.– A skąd wiesz, że ty jesteś obłąkany?
– Po pierwsze – odpowiedział Kot – pies nie jest obłąkany. Zgadzasz się z tym?
– Chyba tak – odpowiedziała Alicja.
– No, więc widzisz – ciągnął Kot – że pies warczy, jak się rozgniewa, a kiedy jest zadowolony – macha ogonem. Otóż ja normalnie warczę, kiedy jestem zadowolony, a macham ogonem, jak się rozgniewam. I dlatego jestem obłąkany.Odbiło ci, zbzikowałaś, dostałaś fioła. Ale coś ci powiem w sekrecie. Tylko wariaci są coś warci.
Wyzerowanie magnetyczne oznacza również utratę wspomnień, co jeszcze bardziej spotęguje nasze szaleństwo. Nasze wspomnienia są utrzymywane w spójności głównie dzięki polu magnetycznemu wokół mózgu – wewnątrz czaszki i wokół głowy. Pole to jest połączone z każdą komórką w mózgu poprzez indywidualne pola magnetyczne wewnątrz tych komórek. Nasza pamięć jest uzależniona od stałego, żywego pola magnetycznego, powiązanego z kolei z polem magnetycznym Ziemi. Bez niego, nasza pamięć zostanie wymazana, co przytrafiło się również Atlantydom i innym, którzy przeżyli katastrofę. Utrata pamięci spowodowała zaś że spadali oni przez kolejne wymiary aż do świata gęstej materii, gdzie ponownie musieli walczyć o przetrwanie, jeść i robić inne dziwne rzeczy, które były już dla nich prehistorią. Ochronę przed utratą pamięci zapewnia Mer-Ka-Ba (o tym już niebawem).
Pole geomagnetyczne ma niesamowity wpływ na nasze emocje. Już niewielkie zmiany w tym polu, jakie zachodzą podczas pełni księżyca, mają swoje odzwierciedlenie w miejskich kronikach policyjnych, w postaci wzrostu liczby napadów, rozbojów i gwałtów. To jednak pryszcz w porównaniu z tym, co będzie się działo podczas wyzerowania magnetycznego. Bądźcie gotowi nawet na apokalipsę zombie. Przynajmniej Agencja rządu federalnego Stanów Zjednoczonych, zwana CDC przygotowuje się na taką możliwość, o czym poinformowali na swojej oficjalnej stronie. Niestety tekst źródłowy zniknął, a w sieci pozostały tylko liczne jego opracowania. Na całej Ziemi nie będzie schronienia. Pod ziemią też nie, ponieważ gdybyśmy zgromadzili zapasy żywności na 2 lata i ukryli się razem z nimi pod ziemią w trakcie rozpoczęcia zmian, nie przeniesiemy się do innego wymiaru świadomości na ziemi i znikniemy razem z naszą trójwymiarową rzeczywistością. Żadne fizyczne czy materialne zabezpieczenia was nie ocalą, tylko rozwój duchowy. Jedyna nasza nadzieja w naszych kosmicznych współbraciach, którzy będą nas wspierać w tym trudnym czasie. A także w radykalnej przemianie ludzkiej świadomości. Najlepiej zamknąć oczy i oddać się modlitwie / medytacji.
Jak będzie wyglądała przemiana? Jakieś 5-6 godzin przed przemianą (i nie dowiemy się o niej wcześniej) dwa wymiary zaczną się nakładać na siebie i nagle możesz zaobserwować pojawienie się przedmiotów z czwartego wymiaru, których wcześniej w tym miejscu nie było, a które nie będą w ogóle pasować do twojego rozumienia rzeczywistości. Zobaczysz świetliste kolory, jak z filmu Awatar, które zaczną przybierać różne kształty. Niech cię nie kusi, żeby ich dotknąć bo możesz zostać wciągnięty do czwartego wymiaru w przyspieszonym tempie, co nie będzie wcale lepszym rozwiązaniem. Nic co syntetyczne, ponieważ nie występuje w naturze, nie przedostanie się do czwartego wymiaru w całości, tylko zostanie rozłożone na elementy, z jakich zostało złożone. Samochody momentalnie staną się więc bezużyteczne, a nasze domy się rozpadną, dlatego najlepiej gdyby czas przemiany zastał cię na łonie natury. Pamiętacie, jak Alicja spadając wgłąb króliczej nory wzięła z półki słoik konfitury pomarańczowej, ale ten okazał się pusty? Słoik pozostał bo jest w gruncie rzeczy naturalny – szkło to piasek kwarcowy. Piramidy zostały wykonane z naturalnych budulców, nie dlatego nie Egipcjanie byli prymitywną cywilizacją, lecz dlatego że miały przetrwać naturalną zmianę wymiarów. Każdy z nas jej doświadczył, w dniu narodzin i dlatego nie pamiętacie swojej wcześniejszej egzystencji w innych wymiarach.
Nagle wszystko spowije mgła – czerwona i jaśniejąca, potem pomarańczowa, natępnie żółta, zielona, niebieska, purpurowa, fioletowa i ultrafioletowa. Ciekawe, że ta mgła pojawia się również na okładce The Economist, a z jej ostrym cieniem walczył nawet nasz prezydent Andrzej Duda w swoim rapowym challenge: Nie pytają cię o imię, walcząc z ostrym cieniem mgły…, co wyłapali Ator z naszym jasnowidzem panem Krzysztofem Jackowskim. Żółta mgła, która pojawi się po ciemności w ciągu dnia, pojawiła się też w ostatniej wizji Jackowskiego. Wciąż myślicie że to przypadek? A na końcu eksplozja czystego, białego światła. Kiedy białe światło stanie się przezroczyste wszystko będzie jakby wykonane z czystego złota. Ale ono w końcu również stanie się przezroczyste i zaczniesz widzieć przez ściany.
To jednak dopiero początek. Pole geomagnetyczne musi się w końcu całkiem załamać i spaść do zera, co miało miejsce już wiele razy w historii, za każdym razem kiedy następuje precesja równonocy i 3 dni ciemności. I co dalej? Po zmianie pola może nastąpić zmiana biegunów albo po wyzerowaniu powróci ono do dawnej polaryzacji, ale oś będzie przebiegać w zupełnie innym miejscu. Ale tego prawdopodobnie już nie odczujemy bo nie będzie nas już na tym poziomie ziemskich wymiarów.
Zapadanie się Alicji w głąb króliczej nory może być metaforą trzech dni ciemności. Przepowiadane przez różnych wróżbitów 3 dni ciemności były znane już Majom. Zjawisko to oznacza coś więcej niż tylko ciemność, więc moja zakupiona w chwili paniki świeca, która pali się przez 5 dni, raczej się nie przyda. Zapadamy się wtedy w próżnię / w nicość na 3,5 dnia (tyle to trwało ostatnio, ale może to być też 2,5 dnia czy 4 dni). Cały czas mamy uczucie unoszenia się. Ciemność jest tak wielka, że nie widzimy siebie samych. Nie ma żadnych dźwięków. Zmysły są zupełnie bezużyteczne. To próżnia pomiędzy trzecim i czwartym wymiarem, z której wszystko pochodzi i do której wszystko powraca. Czas, jakim go znamy, przestanie istnieć, więc te trzy dni w próżni i całkowitym mrogu mogą trwać nawet tysiąc lat. Kilka ziemskich minut to kilka godzin w nowej rzeczywistości. A kiedy znowu rozbłyśnie światło, będzie tak jasne, że was oślepi. Będziecie nowonarodzonymi dziećmi w tej nowej, wspaniałej rzeczywistości. Dziećmi w sensie ciał, bo wasz umysł będzie dorosły, ale ciało będzie musiało dorosnąć (co nie zajmie mu dłużej niż 2 lata). Kobiety w czwartym wymiarze mają około 4 metry wzrostu, a mężczyźni około 5. Biblia nie kłamie, że na Ziemi istnieli kiedyś giganci.
Chwilę później uderzyła głową o sufit przedpokoju – nic dziwnego, miała już prawie dziewięć stóp wzrostu (…). – Powinnaś się wstydzić – powiedziała Alicja – taka duża dziewczynka jak ty – (była to naprawdę słuszna uwaga) – nie powinna tyle płakać!
Wasze ciała ulegną przemianie (będą zbudowane głównie z energii i małego dodatku materii) i gdybyście powrócili teraz na Ziemię to bylibyście niewidzialni i moglibyście przenikać przez ściany. W piątym wymiarze nie będzie już żadnych ciał tylko czysta świadomość, będąca wszystkim jednocześnie.
Chociaż do czwartego wymiaru może się dostać każdy z nas, to nie wszyscy będziemy mogli w nim pozostać. Ci z was, którzy przygotowywali się do tej przemiany przez całe swoje życie, nie mają się o co martwić. Ale część z was nie będzie gotowa do przejścia i ich własne przerażenie ściągnie ich z powrotem na Ziemię.
Mało brakowało, a a zniknęłabym z powierzchni ziemi – powiedziała Alicja przestraszona swoją gwałtowną przemianą.
Jeszcze inni z was okażą się gotowi aby przedostać się do czwartego wymiaru, ale z braku koniecznego przygotowania nie gotowi aby w nim pozostać.
W wyższych wymiarach nasze myśli o wiele łatwiej się urzeczywistniają. Jesteście potężnymi duchami, które swoją myślą kontrolują całą nową rzeczywistość.
– To niemożliwe.
– Tylko, jeśli ty w to uwierzysz.
Dlatego jest tak bardzo istotne, czego się pragnie. Bo to, o czym pomyślicie natychmiast stanie się rzeczywistością! Wasze własne myśli mogą się stać dla was waszym największym zagrożeniem. Lęki i gniew przybiorą materialną formę. Możesz spotkać dawno temu zmarłych ludzi. Na twoich oczach mogą rozegrać się ponownie sceny z towjego dzieciństwa. Wszystko może się wydarzyć. I nie będą to halucynacje tylko twoje własne projekcje. Jeśli spanikujesz, że jesteś bezbronny to nagle zmaterializujesz broń i wrogów przed którymi musisz się tą bronią bronić. Jeśli zginiesz w tej walce to powrócisz do starego świata. Ale jeśli spojrzysz na swoje ciało i pomyślisz: Jaka jestem piękna, młoda i zdrowa! to tak się właśnie stanie. Czwarty wymiar to też ostatni wymiar, w którym mamy jeszcze rodziców. Mogą oni mieć postać światła i będą was kochali bezwarunkowo. Będą się wami opiekować. Rodzinne problemy, jakie mieliście na Ziemi nie będą miały tu wstępu. A z czasem objawi wam się nowy sens waszego życia, a Bóg będzie obecny we wszystkim.
Według Edgara Cayce zmiana osi Ziemi miała nastąpić zimą 1998 r. Ale tak się nie stało. Problem w tym, że współczesne kalendarze tak bardzo odbiegają od tych pradawnych, że nie wiadomo według jakiej miary mierzyć upływ czasu. Być może Cayce myślał o roku 1998 ale wegług innego kalendarza. A być może przejście do 4 D już miało miejsce, ale tego jeszcze nie zauważyliśmy. Czy to możliwe? Jeśli przemiana miała miejsce w czasie snu, a „sen” nie został zapamiętany…
Godzę się z myślą, że nie każdy musi się ze mną zgadzać, że niektórzy uznają moje przemyślenia za zbyt kosmiczne czy za bardzo odjechane. Jeśli nie udało mi się was przekonać, to może chociaż rozbawić. Cokolwiek na ten temat sądzicie, podzielcie się w komentarzach. Sama jestem ciekawa, ile osób wzięło mnie właśnie za wariatkę, a ilu z was jest również wariatami…
We’re all mad here.
Jeśli chcielibyście dowiedzieć się więcej, jak to będzie w tym nowym, wspaniałym świecie, to sięgnijcie po prostu do galaktycznego przewodnika po świecie 4D pt. „Alicja w Krainie Czarów” oraz „Alicja po drugiej stronie lustra”. A także powieść „Lśnij, Morze Edenu”, którą napisał Andrés Ibáñez. Wspaniały podręcznik przetrwania w 4D, co tak naprawdę zrozumiałam dopiero teraz. Gorąco polecam.
Tagi: Alice Liddell, Alicja w Krainie Czarów, Charles Lutwidge Dodgson, fizyka kwantowa, książki dla dzieci, Lewis Carroll