Polska – kraina wiatrakiem stojąca

Wiatraki na stałe wpisały się w krajobraz polskiej wsi. Koźlaki na Wielkopolsce i Podlasiu, potężne, murowane holendry na północy oraz jedyne w swoim rodzaju wiatraki sokólskie na Białostoczczyźnie. Kiedyś wygrywały z samym wiatrem. A z wiatrem nie wygrał jeszcze żaden człowiek!
Rzecz dziwna… choć tak wiele wiatraków przetrwało wojenną zawieruchę (były wykorzystywane jako wieże obserwacyjne a poprzez odpowiednie ustawienie ich skrzydeł przesyłano sobie sygnały niewidoczne i niezrozumiałe dla wroga), to nie miały one już tyle szczęścia w powojennej Polsce. Dziś stoją samotnie w polu (choć zdarza się je spotkać i w samym środku lasu np. wieś Zaleskie w woj. podlaskim). Zapomniane i opuszczone pojękują ze starości. Niegdyś tytani pracy. Dziś bezskrzydli inwalidzi. Don Kichote z La Manchy przegrał walkę ze skrzydlatymi olbrzymami. Ale ludzie XXI wieku nie mieli już żadnych problemów z unicestwieniem tysięcy wiatraków. Koźlaki, holendry i paltraki każdego dnia znikają z krajobrazu Polski. Walka o ich ocalenie przypomina często (o ironio!) przysłowiową “walkę z wiatrakami“. Zamiast starych, spróchniałych i wysłużonych młynów pojawiają się jak grzyby po deszczu nowe… chude, wysokie, nowoczesne.
Rodzaje i funkcje wiatraków
Wiatraki mogą być drewniane lub murowane, zbożowe, prądotwórcze, nawadniające bądź odwadniające, najlepszym jednak kryterium ich klasyfikacji jest podział ze względu na ich konstrukcję. I tak w Polsce możemy się pochwalić koźlakami, holendrami, paltrakami, wiatrakami sokólskimi, czerpakowymi i turbinowymi. Aby młyn mógł pracować, jego śmigi muszą być odpowiednio ustawione do kierunku wiatru.
Najstarszym i najbardziej licznym typem wiatraka występującym w Polsce jest tzw. koźlak (wiatrak kozłowy). Jego nazwa pochodzi od kozła, czyli specjalnej podstawy, na której spoczywał cały korpus budowli. Co charakterystyczne dla tego rodzaju wiatraka, wraz ze skrzydłami obraca się cały budynek, wsparty na pionowym, drewnianym słupie. W obróceniu całej konstrukcji młynarzowi pomagał długi dyszel z tylnej (przeciwnej skrzydłom) ściany. Ale by obrócić wiatrak, kierując go na wiatr często trzeba było użyć konia. Pierwsze koźlaki pojawiły się w XIV wieku na Kujawach i w Wielkopolsce, a w XV wieku przeżywały już prawdziwy boom. Aż do wieku XVII, kiedy to w Europie pojawił się nowy typ wiatraka o nieruchomym korpusie – paltrak.
W paltraku (wiatraku rolkowym) – podobnie zresztą jak w koźlaku – by ustawić śmigi odpowiednio do kierunku wiatru, musimy obrócić całą konstrukcję. Ta jednak oparta jest na małych rolkach, które przesuwając się po kołowej szynie u podstawy.
Kolejny wiek przyniósł nam wiatraki holenderskie, które przyjęły się głównie na zachodnich i północnych rubieżach Polski. Jak sama nazwa wskazuje, ich ojczyzną jest Holandia. W tym rodzaju wiatraka korpus pozostaje nieruchomy. Obracana jest tylko czapa, do której przymocowane są skrzydła.
Północno-wschodni region Polski może się pochwalić jedynym w swoim rodzaju wiatrakiem sokólskim. Ten rodzaj konstrukcji spotykany jest tylko i wyłącznie na Podlasiu (w trójkącie między Sokółką, Kuźnicą Białostocką i Krynkami). Z zewnątrz przypomina on bardzo koźlaka. Również opiera się na słupie, zwanym sztembrem. Mimo to, korpus wiatraka sokólskiego nie opiera się na koźle, lecz na kamiennym fundamencie w kształcie ściętego stożka z polnych kamieni i cementowo-wapiennej zaprawy (tzw. kopiec).
Szczególne znaczenie na ziemiach polskich miały niegdyś wiatraki czerpakowe, które występowały głównie na Żuławach, ale żaden z nich nie przetrwał do dziś. Stawiano je nad kanałami, by wirujące czerpaki przepychały rynnami wodę do sąsiadującego z wiatrakiem akwenu. Kiedy panowała susza koła wirowały w odwrotnym kierunku i zamiast odwadniać – nawadniały. Wiek XIX przynosi nam na Pogórzu Cieszyńskim i na Podkarpaciu wiatraki turbinowe. Ich korpus pozostaje nieruchomy. Obraca się jedynie osadzone na niewysokim maszcie koło wiatrowe lub turbina. Obecnie można je spotkać na terenie Górnego Śląska i Małopolski. W latach 50-tych XX w. reemigranci z USA postawili sporą liczba takich właśnie wiatraków (zwanych też wiatrakami ropskimi) w miejscowości Ropa koło Gorlic.
Mistyczne życie wiatraka
Kiedy pierwsze wiatraki stawały na ziemiach Polski, wiedza na temat praw rządzących przyrodą nie była jeszcze ugruntowana… szczególnie w przesądnych i zabobonnych kręgach wiejskich. Nic dziwnego, że zaraz wiatraki i pracujący w nich młynarze zostali posądzeni o spiskowanie z nieczystymi, diabelskimi siłami. To właśnie te piekielne moce miały jęczeć, zawodzić, płakać i wydawać te wszystkie straszliwe dźwięki z wiatraka. Wiatraki często służyły więc za postrach dla niegrzecznych dzieci. Gontowe ściany koźlaka początkowo nie sięgały do samej ziemi i odsłaniały widoczny z daleka kozioł. Popularne w bajkach “chatki na kurzej łapce”, w których mieszkały złe Baby Jagi, istniały zatem naprawdę i w rzeczywistości były nimi właśnie stare, opuszczone wiatraki. Być może w ten sposób chciano zniechęcić dzieci do zbliżania się do wiatraków. Ich skrzydła były przyczyną wielu śmiertelnych wypadków. Wiatraki niechybnie spotkałby ten sam los, co czarownice z Salem, gdyby nie krzyż niejako wpisany w jego budowę – zarówno skrzydeł, jak i podwaliny koźlaka.

Z czasem wiatrak stał się ośrodkiem wiejskiego życia towarzyskiego. To stamtąd przynosiło się najwięcej plotek. Młynarz młynarzowi już nie był równy. A sam wiatrak nabrał cech antropomorficznych. Traktowany był jak członek rodziny młynarza. Robiono wszystko by go nie rozgniewać. Wierzono, że swojemu wiatrak krzywdy nie zrobi. Młynarski kanon głosił: “Wiatraka się nie buduje, nie wznosi się. Wiatrak zostaje powołany, bierze początek, albo przychodzi. Budować można dom, stodołę, oborę, to, co stoi nieruchomo. Wiatrak porusza się, chodzi, pracuje, wydaje dźwięki, mówi, gra muzykuje, zawodzi, niedomaga, choruje, gniewa się, odpoczywa, śpi. Wiatrak żyje, czuje. Jest jak człowiek i tak jak nie ma takiego samego człowieka, tak nie ma takiego samego wiatraka. Każdy wiatrak ma swój charakter jedyny i niepowtarzalny. Ojcem wiatraka jest cieśla i on zawsze potwierdza to znakiem. Wiatrak odchodzi lub ginie, a tam gdzie pracował, pozostaje jego mogiła.” (Jan Święch, “Tajemniczy świat wiatraków”).
Wiatraki w Polsce
Pierwsze wiatraki pojawiły się w Polsce najprawdopodobniej na początku XIV w., a największą popularnością cieszyły się w wieku XVIII. Dziś trudno w to uwierzyć, ale wówczas w naszym kraju było około 20 tys. wiatraków. Często występowały one w dużych grupach. Na obrzeżach Leszna odnotowano aż 92 obiekty. W XVIII i XIX wieku na warszawskiej Woli było około stu wiatraków. Wszystkie skupione w jednym miejscu! Przywędrowały tam razem z osadnikami z Belgii, Holandii i Niemiec. Dziś ocalały jedynie na obrazach Canaletto i we wspomnieniach gen. Bema, który opisał, jak płonęły podczas powstania listopadowego. Ostatni wiatrak, który stał na ulicy Bema, zniknął w czasie I wojny światowej. Stąd też wzięło początek wiele nazw stosowanych do dziś na Woli, np ulica Żytnia, ulica Młynarska, osiedle Młynów. Marzeniem kolejnych elit rządzących dzielnicą od dawna było wskrzeszenie wiatraków na tym obszarze. Urzędnicy długo szukali. Znaleźli za Górą Kalwarią obiekt, który stał kiedyś na Woli. Nic z tego! Właściciele nie chcieli się go pozbywać. W końcu trafiła im się prawdziwa perła – koźlak spod Garwolina. Dobrze zachowany, z drewna sosnowego, miał 13 m wysokości, 6,5 m szerokości w podstawie i 22 m rozpiętości skrzydeł. Plany były wielkie! Stuletni koźlak ze wsi Wola Korycka Dolna koło Garwolina miał stanąć na Woli do końca 2008 roku. Miał też być odrestaurowany w środku by mógł służyć celom edukacyjnym. Dzielnica kupiła go za 24 tys. zł. Został rozebrany i przewieziony przez Polskie Pracownie Konserwacji Zabytków (PPKZ) do Warszawy. I do dzisiaj leży w bazie PPKZ na Młocinach. Dlaczego? Cięcia w budżecie planu inwestycyjnego dzielnicy skazały wiatrak na lata “leżakowania” w magazynie. Ale jak informowała “Gazeta Wyborcza” istnieje też inne rozwiązanie tej zagadki. Nieoficjalnie mówi się bowiem, że szefowa zajmującego się sprawą wiatraka dzielnicowego wydziału infrastruktury, okazała się żoną prezesa PPKZ. Dlatego burmistrz Andruk, by uniknąć podejrzeń, przerzucił odpowiedzialność za koźlaka na wydział organizacyjny. Problem w tym, że PPKZ nie ma konkurentów, którzy mogliby zająć się rekonstrukcją wiatraka. Również Żoliborz chciał mieć swój wiatrak. Witold Sielewicz, wiceburmistrz Żoliborza obiecywał, że park Kaskada zostanie tak przebudowany, by obok skateparku i pętli dla zabytkowych tramwajów znalazło się również miejsce dla murowanego holendra. Wiatrak miał stanąć w okolicy Trasy AK i ulicy Gdańskiej. W środku miała być kawiarnia lub pub. W XIX wieku Marymont słynął z mąki z podobnych wiatraków. Wszystko jednak wskazuje na to, że ta wiatrakowa sława przebrzmiała już bezpowrotnie. A szkoda.
Do dnia dzisiejszego, najwięcej wiatraków przetrwało w województwie wielkopolskim. Nie bez powodu, w przeszłości Wielkopolskę nazywano “krainą wiatraków”. Dlatego też właśnie tutaj, w Rydzynie co roku odbywa się Donkiszoteria, czyli ostatni zjazd rycerstwa w Rydzynie. To również tutaj znajduje się opracowany przez Jarosława Jankowskiego największy szlak wiatraczny w Europie (50 obiektów z Leszna oraz powiatów leszczyńskiego, wolsztyńskiego, kościańskiego oraz rawickiego). Do niedawna za największy europejski szlak uważano niemiecki Westfalski Szlak Wiatraczny (43 obiekty). Pan Jankowski jest również szczęśliwym posiadaczem zabytkowego wiatraka o imieniu Józef w Rydzynie, w którym otworzył Muzeum Rolnictwa i Młynarstwa. Wędrując śladami wiatraków warto odwiedzić Wielkopolski Park Etnograficzny, gdzie stoją obok siebie wiatraki reprezentujące wszystkie trzy podstawowe typy konstrukcyjne, jakie występowały w Polsce. Tutaj czeka na nas najstarszy, zachowany do dziś, polski koźlak (niektóre jego elementy pochodzą jeszcze z XVI wieku!). Stoi on nad brzegiem jeziora Lednica, tuż obok przeprawy promowej na Ostrów Lednicki. Przeniesiono go tutaj z miejscowości Gryżyna. Tutaj zobaczymy również wyjątkowo piękny paltrak (1887 r.) ze wsi Kędzierzyn koło Gniezna oraz stuletniego holendra z Rogierówka. W jego wnętrzu urządzono małe muzeum poświęcone młynarstwu. Imponujący holender z Trzuskołonia jest natomiast ozdobą skansenu nad Lednicą.
Również w województwie łódzkim bardzo prężnie działa ruch ochrony ginących wiatraków. Głównie to zasługa Filipa Tomaszewskiego, odpowiedzialnego za tutejszy projekt “Zagroda młynarska”. W Uniejowie koło Łodzi będzie można oglądać dwa translokowane wiatraki (jeden z nich ma działać i mielić mąkę, z której następnie będzie wypiekany chleb dla turystów). Budowa już ruszyła. Wiatraki z Kielecczyzny przenoszą się natomiast na emeryturę do Muzeum Wsi Kieleckiej w Tokarni.

Tyle szczęścia nie mają wiatraki z innych regionów. Tym smutniej, że umierają właśnie ostatnie sokólskie wiatraki. Inne – jeśli dane im było przetrwać – zamieniają się w hotele, restauracje, knajpy, ośrodki kulturalne (np. Wiatrak Artystyczny w Grądzkich k. Wydmin w woj. warmińsko-mazurskim) i prywatne domy (np. Juchnowiec-Studzianki w woj. podlaskim)… W wiatraku możesz spędzić nocleg (np. Białowieża i Pomigacze w woj. podlaskim), wyprawić wesele czy uczcić Sylwestra (np. Kawęczyn w woj. mazowieckim, Nowe Guty w woj. warmińsko-mazurskim). W wiatraku możesz robić wszystko, co tylko zapragniesz… oprócz jednej rzeczy – mielenia mąki.
Nadchodzi nowa era
Stare wiatraki odchodzą, a na ich miejscu wyrastają nowoczesne elektrownie wiatrowe. Energetyka wiatrowa w Polsce rozwija się od początku lat 90. XX wieku. Pierwszy wiatrak w Polsce postawiono w 1991 przy wcześniej już istniejącej Elektrowni Wodnej w Żarnowcu, gdzie obecnie znajduje się farma wiatrowa Lisewo. Pierwszą przemysłową farmą wiatrową w Polsce była farma Barzowice, uruchomiona w kwietniu 2001 przez Wojciecha Romaniszyna, w województwie zachodniopomorskim.
Najlepsze warunki wiatrowe dla rozwoju farm wiatrowych występują na północy Polski. Jeszcze kilka lat temu, kiedy pierwsze pojedyncze turbiny wiatrowe pojawiły się na Pomorzu, były one raczej turystyczną ciekawostką. W pierwszych latach XXI wieku nastąpił dynamiczny rozwój energetyki wiatrowej w Polsce. Dziś to istotny element przemysłu energetycznego. Kolejne wyrastają na Wielkopolsce i na Suwalszczyźnie. Nikogo już nie dziwi, że rolnicy w całej Polsce zamiast uprawiać ziemniaki czy zboże na swoich polach uprawiają właśnie wiatraki. Choć każdego dnia muszą stawić czoła żądającym ich likwidacji ekologom, zatroskanym o los ptaków ginących od ich śmigów. Powstała nawet specjalna inicjatywa, mająca na celu walkę z wiatrakami – “Stop Wiatrakom”. Równie potężnym, choć niedocenianym wrogiem wiatraków jest ludzki zabobon. Sama kiedyś podczas jednej z wypraw szlakiem wiatraków usłyszałam od leciwej przeciwniczki wiatraków: “Od kiedy te diabły hałasują na tym polu, mojej sąsiadki synowa w ciążę zajść nie może. Wyciąć to diabelstwo w pień!”
W 2009 roku wiatraki wyprodukowały w Polsce 1029 GWh energii (0,69 proc. całkowitej energii elektrycznej wyprodukowanej w kraju). Tym sposobem Polska uplasowała się na 13. miejscu spośród państw Unii Europejskiej pod względem mocy zainstalowanej w energetyce wiatrowej. Jak wynika z danych Urzędu Regulacji Energetyki w połowie czerwca 2011 roku w Polce znajdowały się 472 pojedyncze turbiny i duże farmy o łącznej mocy 1389 MW. W 2020 roku – według planów – liczba ta ma wzrosnąć do 6650 MW.
Marta El Marakchi
Tekst publikowany na www.wyborcza.pl
Tagi: Polska, wiatraki
Szkoda, że autorka tego tekstu nie zadała sobie trudu o stan faktyczny tych zabytkowych obiektów, jakimi są stare wiatraki w Polsce. Po pierwsze, Muzeum Rolnictwa i Młynarstwa w Rydzynie nie istnieje już od pięciu lat! Natomiast od pięciu lat, istnieje Muzeum Młynarstwa i Rolnictwa w Osiecznej, gdzie stoją do dzisiaj wiatraki-koźlaki w ilości trzech sztuk w bardzo dobrej kondycji i udostępniane do zwiedzania, jako jedyne miejsce w Polsce, gdzie stoi oryginalna armada tych wiatraków z XVIII wieku. Po drugie. Oprócz wymienionych wiatraków, znajdują się jeszcze inne rodzaje wiatraków, jak gospodarcze, czy młynów (Młyn Krzyżacki na Zamku Wysokim w Malborku), gdzie rekonstrukcja przeprowadzałem przez okres dwóch lat, razem z moim synem Markiem. Po trzecie. Moja firma wyremontowała już ponad pięćdziesiąt obiektów zabytkowych w tym ponad trzydzieści zabytkowych wiatraków. Dziś jestem jedyny, który „walczy z wiatrakami” Szkoda, że artykuł jest tak mało obiektywny i zawiera tyle błędów opisowych.
Thank you for some other informative web site. Where
else could I am getting that kind of info written in such a perfect approach?
I have a mission that I am just now running on, and I’ve been at the look out for such info.