Polska to nie jest kraj dla obcych ludzi. Lista ofiar ABW coraz dłuższa [UPGRADE]

Polska jest krajem absurdów. Obecnie głównym celem jej polityki imigracyjnej stało się ściągnięcie jak największej liczby obcokrajowców, którzy przyczynią się do załatania dziury demograficznej (po tych co uciekli do UK, USA, Australii, Hiszpanii, Dani, Norwegii, Francji, Niemiec…) i pomogą starzejącemu się społeczeństwu. Temu właśnie ma służyć wielka kampania informacyjna, skierowana do cudzoziemców – „Polska. Tu mieszkam”.
Otóż, zagraniczni Panowie i Panie! Nie dajcie się złapać na marchewkę na kiju! Polska już dawno nie jest krajem, gdzie zostaniecie przywitani słowami „Gość w dom, Bóg w dom”. Zostaniecie za to wnikliwie „przepytani” przez nasze służby – i w zależności od owocności tych rozmów odpowiednio potraktowani. Deportacja bez prawa wglądu w akta sprawy, oskarżenie o terroryzm lub szpiegostwo, wieloletnia blokada w całej strefie Schengen… – to na Was czeka w Polsce!
Urząd ds. Cudzoziemców wyrzucił milion złotych na ulotki i broszury (w wielu językach), telewizyjne spoty i billboardy z cudzoziemcami, którzy od lat mieszkają i pracują w Polsce. Jednocześnie 1 maja 2014 r. weszło w życie nowe prawo, ułatwiające obcokrajowcom uzyskanie prawa pobytu na terenie Polski. Ja się bardzo cieszę i mam nadzieję, że Polska przestanie być wreszcie zaściankiem, gdzie „obcy” nie ma prawa wstępu. Obawiam się jednak, że to jedna wielka ściema. Pic na wodę i fotomontaż! Może należałoby najpierw ściągnąć z powrotem do Polski wszystkich obywateli tułających się na obczyźnie oraz wszystkich obcokrajowców, którzy zostali BEZPRAWNIE z Polski wydaleni? Oto kilka przykładów polskiej gościnności!
Azerbejdżanin Azar Orujov
27-letni Azar Orujov, obywatel Azerbejdżanu, został deportowany po krótkim pobycie w ośrodku strzeżonym. Straż graniczna przyszła po niego 20 grudnia, w ten sam dzień, kiedy odebrał z Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego decyzję o wydaleniu go z kraju z rygorem natychmiastowej wykonalności. Nie dano mu nawet czasu na pożegnanie z rodziną!

Jesienią 2011 roku dostał wezwanie, by stawić się w siedzibie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w Krakowie w związku z abolicją (choć przebywał w Polsce legalnie). Ponieważ był wtedy bez pracy, zaproponował ABW swoje usługi jako tłumacz. Funkcjonariusze potraktowali tę propozycję jako próbę wprowadzenia agenta do agencji. Przez dwa lata śledzili go i sprawdzali, by w końcu złożyć wniosek do wojewody małopolskiego o wydalenie go z kraju jako osobę, która zagraża jego bezpieczeństwu. On sam nie mógł zapoznać się z treścią materiałów ABW ani się bronić – są tajne. Wojewoda przychylił się do wniosku służb i zdecydował, że Azar musi jak najszybciej opuścić Polskę. Nie wiadomo, jaki los czeka rodzinę Orujova. W Krakowie została jego żona Marina (jest Ukrainką) z synem Oskarem. Kobieta razem z mężem wzięła kilka lat temu kredyt na mieszkanie w Krakowie.
Marokańczyk Chakib Marakchi
W 2006 roku i nieprzerwanie przez następne dwa lata ABW próbowała zwerbować Chakiba Marakchi (obywatela Maroka) na tajnego współpracownika. Kara za odrzucenie tej propozycji (jak się okazało, była to propozycja nie do odrzucenia) to oskarżenie przez ABW o terroryzm (na podstawie anonimowego donosu) oraz wpisanie przez Szefa Urzędu do Spraw Cudzoziemców na 3 lata do rejestru osób, których obecność w Polsce (a tym samym w całej strefie Schengen) jest niepożądana. Cały materiał dowodowy ABW jest ściśle tajny i nikt nie ma do niego wglądu, w związku z czym Marokańczyk nie ma jak się bronić (bo jak się bronić przed obciążającymi dowodami, skoro się ich nie zna i nie wiadomo czy w ogóle istnieją?). Jeśli rzeczywiście istnieją jakiekolwiek dowody na jego powiązania z terroryzmem, czemu nie został on aresztowany (jak postępuje się z terrorystami), tylko wysłano mu zawiadomienie, że ma opuścić kraj? Sprawa, która z powództwa Chakiba toczyła się w Naczelnym Sądzie Administracyjnym w Warszawie pilotowana była przez Helsińską Fundację Praw Człowieka jako precedensowa i prowadzona sprzecznie z prawami człowieka. Jak jednak możemy mówić o sprawiedliwym procesie, skoro toczyła się bez udziału Chakiba, a sąd również nie uzyskał wglądu do super tajnej dokumentacji dowodowej? 28 maja 2012 roku minął termin blokady Chakiba. Jednak Urząd ds. Cudzoziemców postanowił przedłużyć „karę” i umieścić jego nazwisko znów na liście osób niepożądanych do 14.01.2013 r. z przedłużeniem do 13.06.2015. Urzędniczy kaprys? A w 2015 przedłuży blokadę do 2020? I tak do końca świata i jeden dzień dłużej?
Białorusin Paweł Juszkiewicz
27-letni Białorusin z polskimi korzeniami, studiujący w Polsce trzy kierunki, został uznany przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego za zagrożenie dla obronności bezpieczeństwa państwa. Groziło mu wydalenie z kraju. Krajowy Urząd do Spraw Cudzoziemców uchylił jednak decyzję Wojewody Wielkopolskiego o wydaleniu Pawła Juszkiewicza, od 10 lat przebywającego w Polsce. Urząd w decyzji wojewody dopatrzył się uchybień proceduralnych. jednak nie wiadomo jak sprawa potoczy się dalej, gdyż trafiła do ponownego rozpatrzenia.

Paweł Juszkiewicz przyjechał z Białorusi do Polski 10 lat temu, był wzorowym studentem. Jego rodzice posiadają Kartę Polaka. Ze względu na pochodzenie postanowił się ubiegać u wojewody wielkopolskiego o uznanie obywatelstwa. W tej sprawie urzędnicy poprosili o opinię Straż Graniczną, policję i ABW. Agencja jednak po przesłuchaniu wydała negatywną opinię, a w związku z czym wojewoda odmówił uznania obywatelstwa z powodu zagrożenia dla obronności bezpieczeństwa państwa. Przepisy nakazują w takiej sytuacji cofnięcie pozwolenia na osiedlenie i wydalenie z kraju.
Libańczyk Anwar Shamse
Również obywatel Libii Anwar Shamse w 2005 r. został uznany za zagrożenie dla Polski i wydalony z kraju. Podobnie jak jego poprzednicy nie poznał dokładnych powodów decyzji ABW. Sąd administracyjny odmówił mu dostępu do opinii służb. Zainteresowany i jego rodzina do dziś nie mają pojęcia, co mogło doprowadzić ABW do takiego wniosku. – Nie wiem, w czym jesteśmy zagrożeniem. Nigdy nie byliśmy nawet przesłuchani, nigdy też nie mieliśmy konfliktu z prawem – mówił mediom brat Libijczyka. Wniosek o dostęp do tajnej opinii ABW poparło Stowarzyszenie Praw Człowieka z Krakowa. ABW jak zwykle zasłoniło się przepisami, które stanowią, że w kontekście bezpieczeństwa państwa są to sprawy nadrzędne nad prawami człowieka.
Jemeńczyk Ahmed Ammar
ABW doprowadziła wcześniej także do deportacji Jemeńczyka Ahmeda Ammara, imama Wielkopolski. Kiedy Ammar złożył w Urzędzie Wojewódzkim w Poznaniu wniosek o przedłużenie zezwolenia na zamieszkanie w Polsce i wydanie karty pobytu, otrzymał odpowiedź odmowną. I do środy 26 maja ma opuścić Polskę. Agencja i wojewoda uznali, że stanowi on zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju (scenariusz już dobrze nam znany). Mieszkający w Polsce od 14 lat mężczyzna robił doktorat na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Ammar nie krył się ze swoimi poglądami. Spotykał się ze studentami, opowiadał im o zasadach świętej wojny, krytykował wojnę w Iraku, uczył muzułmańskie dzieci Koranu. Nieoficjalnie mówi się, że Ammar miał być ofiarą źle przeprowazonej operacji ABW o kryptonimie „Miecz”. Jej początki sięgają listopada 2003 r., kiedy do agencji dotarły sygnały, że Al Kaida planuje w okresie świąteczno-noworocznym ataki terrorystyczne w Polsce.
Ponieważ lista poszkodowanych stale się wydłuża, postanowiliśmy „upgradować” ten tekst. Oto kolejne sukcesy ABW (z pewnością dostali za to medale)…
Kurd Ameer Alkhawlany
Ameer Alkhawlany jest w Polsce od kilku lat. Robi studia doktoranckie na UJ. Nie, nie jest muzułmaninem! Jest ateistą. Wcześniej studiował ochronę środowiska na irackim uniwersytecie. Ale znalazł się w złym czasie w złym miejscu…

W dniu „czarnych protestów” Ameer został zatrzymany w centrum Krakowa. Na ul. Sławkowskiej, zupełnie bez powodu, wylegitymowali go funkcjonariusze Straży Granicznej i został natychmiast przewieziony do sądu, gdzie odbył się kuriozalny 10-minutowy „proces” (bez obrońcy, bez zarzutów, za to z wyrokiem). Zapadła decyzja o umieszczeniu go w Strzeżonym Ośrodku dla Cudzoziemców w Przemyślu. Dostał tydzień na odwołanie się od decyzji. Jeśli się nie odwoła – zostanie deportowany. Nie dopuszczono do niego prawnika i nie przedstawiono zarzutów. Więc nawet gdyby znał język i procedury, nie wie przed czym ma się bronić. Deportują więc go do kraju w którym trwa wojna. W myśl prawa międzynarodowego posiada bowiem paszport iracki. Rodzinny dom Ameera nie przetrwał bombardowania.
Dlatego wybaczcie przyjaciele obcokrajowcy, ale ja Was do Polski nie zapraszam. Za dobrze Wam życzę i za bardzo Was lubię. POLSKA TO NIE JEST KRAJ DLA OBCYCH LUDZI. Jeśli jednak jakieś szaleństwo pchnie was w te strony, cóż mogę wam powiedzieć? Witajcie w świecie Franza Kafki…
Nie chodzi o to, by ludzi w Polsce nie było, ale byśmy wszyscy stanowczo odmawiali współpracy z bezpieką, a w takich przypadkach jak Alkhawlanego – okazywali solidarność. Może to w Polsce niemodne słowo, ale czas to zmienić!