Stymulowanie doświadczeń mistycznych przy użyciu substancji halucynogennych


substancje halucynogenne, wizje, teologia narkotyku

Jednym ze sposobów poznania siebie i świata, stania się człowiekiem wiedzy, są doświadczenia z substancjami halucynogennymi. Dzięki nim można wyjść poza wszelkie granice. Próbowali tego Aldous Huxley, Carlos Castaneda i wielu innych.

Według Mary Barnard, rośliny psychodeliczne[1] leżą u podłoża światowych mitów i teologii. Znały je i stosowały w swoich rytuałach najstarsze cywilizacje świata. Przez zażywanie środków halucynogennych, nasi przodkowie zaczęli zgłębianie świadomości. Szamani Syberyjscy spożywali muchomora czerwonego, Hindusi marihuanę, wilczą jagodę i konopie. W Ameryce Południowej królowała koka, pejotl i halucynogenne grzybki, zaś na Hawajach wyciąg z ryby zwanej fugu. Prawdopodobnie już w epoce kamiennej znane było działanie opium, marihuany i kokainy. Sumerowie w roku 700 p.n.e. spisali na glinianych tabliczkach sposób uprawy i przygotowania opium. Aztekowie już około 3000 lat temu przygotowywali ololiuqui – substancję na bazie nasion powoju Rivea corymbosa. Innym napojem halucynogennym i odurzającym był tlitliltzin, również z powoju Impomea violacea. Jedną z najstarszych roślin halucynogennych jest „święty grzyb”. Wiadomości o nim pochodzą z epoki kultury Majów (III-IV w.). Wszystkie te grzyby należały do rodziny Psilocybe. Wysuszone kawałki peyotla sprzed tysięcy lat znaleziono w jaskiniach Teksasu. Kaktus ten (Lophophora williamsii) jest rośliną powszechnie występującą w Meksyku. Około 1880 roku Komancze przywieźli zwyczaj zażywania peyotla do Ameryki Północnej. W ciągu następnych lat rozpowszechnił się on szeroko wśród innych plemion indiańskich. Połączenie narkotyku i wierzeń religijnych Indian doprowadziło do powstania Kościoła Ludowego, zalegalizowania go poprzez Kongres Stanów Zjednoczonych w 1967 roku i legalizacji zażywania peyotla jako sakramentu. Wcześniej, bo w 1896 roku otrzymano z kaktusa czystą meskalinę. Pierwsze dane o uprawie koki pochodzą zaś z środkowej Amazonii. Pobudzające działanie tej rośliny znane już było około 500 roku naszej ery (okres Nazca) . Obok mumii pochodzących z tej epoki znaleziono kilka woreczków z liśćmi koki. Inkowie wierzyli, że kokę podarował im bóg. W czasach konkwisty odkrył ją dla Europejczyków Pizzaro. Ulubionym narkotykiem Indian z Brazylii i Ekwadoru od stuleci jest ayahuasca – napar z pnączy z rodziny Banisteriopsis. Narkomania haszyszowa znana do setek lat na kontynencie południowo-amerykańskim i w Meksyku rozwinęła się w Stanach Zjednoczonych przed drugą wojną światową, a rozwinęła dopiero po drugiej wojnie światowej. Zwyczaj ten przywieźli do Ameryki północnej emigranci meksykańscy. Tam też w ubiegłym wieku, wykładowca psychologii klinicznej Timothy Leary spopularyzował LSD (o którym mowa jeszcze będzie).

W Egipcie już 500 lat p.n.e. pojawiają się opisy środków narkotycznych (w tym opium). Papirus Ebersa opisuje mak jako „napój zapomnienia”. Pojawiają się w nim też mandragora, lulek czarny, bieluń i konopie. Podaje także przepis na leczenie kolki u dzieci, a jest nim… opium!

Pisma indyjskie wspominają o najróżniejszych substancjach odurzających już w II wieku p.n.e. i do dziś niektórzy święci mężowie indyjscy stosują je jako środek pomocniczy w obrzędach inicjacji. Traktują oni narkotyki jako organiczny przejaw mistycznej mocy Boga. Kultura wedyjska w Indiach, kilka tysięcy lat temu, tworzyła peany poświęcone Somie. Jej opisy można znaleźć w pochodzących z XV i XVI w. p.n.e. hymnach Rygwedy. Soma to jednocześnie Bóg, roślina (najprawdopodobniej halucynogenny muchomor, szkarłatnej barwy) i mleczny sok roślinny. Napój powodował odurzenie, dodawał sił i był traktowany jako afrodyzjak. Najprawdopodobniej bazą do wytworzenia Somy był muchomor sromotnikowy. Rygweda wspomina też o konopiach indyjskich, z których ekstraktu otrzymywano boski napój zwany bhang.[2]

Przetwory makowe używane były też w Chinach, jako środki wprawiające w stan oszołomienia. Już w 2000 r. p.n.e. chińskie źródła pisały, iż „owoc konopi wywołuje widzenia diabłów”. Cannabis Sativa znał chiński cesarz Shen Neng w IV wieku p.n.e. Opium zaś do XVII wieku dodawane było do ciastek na specjalne okazje, oraz stosowane jako lek.[3] Palenie opium stało się tak popularne, że cesarz Tsun Chen w 1644 zakazał oficjalnie palenia (osiągając oczywiście efekt przeciwny od zamierzonego). W latach 1839-1860 miały miejsce trzy „wojny opiumowe” Anglii i Francji z Chinami. Ich konsekwencją było zawarcie traktatów zmuszających Chiny do importu opium.

Również w starożytnych Greckich szkołach misteriów powszechnie znane były Nektar i Ambrozja – pokarm bogów olimpijskich, będący jednocześnie niczym innym, jak tylko wywarem z muchomorów. Co więcej, cywilizacja grecka rozwinęła się z kultury mykeńskiej. Zaś „Mykeny” znaczy tyle co „Miasto grzyba”. Czcicieli Dionizosa – boga sił natury, zażywających grzybów halucynogennych, nazywano „menadami” tj. ludźmi w ekstatycznym szale. Gdy tylko pojawiły się pierwsze grzyby, uroczyście obchodzili oni święto jesieni[4]. W 200 roku n.e. Galen szeroko opisywał zwyczaj dodawania nasion konopi do wypieków. Opium zalecał zaś na bóle i zawroty głowy, epilepsję, gorączki i obrzęki, astmę oraz trąd. Mak był rośliną poświęconą osobliwej świętej trójcy: bogu śmierci – Thanatosowi, bogu snu – Hypnosowi i bogu marzeń sennych – Morfeuszowi. Hipokrates polecał opium jako antidotum na wiele chorób. Marek Aureliusz był pierwszym opiumistą. Przyjmował ten środek codziennie. Furorę w Grecji robił też lulek czarny. Najprawdopodobniej to jego opary wdychała sławna Pytia Delfijska. Kapłani wyroczni w starożytnych Delfach, by wejść w trans i stać się posiadaczami proroctwa boga Apolla, używali haszyszu. Zaś misteria Eluzjańskie „zaprawiane” były przez uczestników ziarnami zakażonymi sporyszem.

Rośliny psychodeliczne są używane do dziś w tradycji szamanów syberyjskich, eskimoskich, afrykańskich, meksykańskich i indiańskich (zarówno tych z Ameryki Północnej jak i z Amazonii). Aby wprowadzić się w trans i odbyć drogę w zaświaty, szamani wspomagają się narkotykami i środkami halucynogennymi. Azjatyccy szamani do dziś używają grzyba Amanita muscaria[5] jako „potężnego sprzymierzeńca”. The Native American Church[6] do wywołania wizji stosuje kaktus halucynogenny – peyotl. Rdzenny Amerykanin zażywający peyotl tak relacjonuje swoje doświadczenie: „Jest w tym cały świat. Kiedy teraz spoglądam na ten delikatny mały kaktus, mój umysł się modli. Nie mogę myśleć o niczym złym. Wszystko jest dobre. Jest to muzyka Stworzyciela zesłana na ziemię, aby umysł ludzki stal się dobry i jasny[7]”. Maria Sabrina, współczesna szamanka meksykańska, nawiązuje kontakt z zaświatem pod wpływem grzyba psychodelicznego, zwanego Teonanacatl[8]. Swoje wizje, po jego zażyciu, opisuje w ten sposób: „Im głębiej wnika się w świat tego grzyba, tym więcej się widzi. A widać również naszą przeszłość i przyszłość, które tam już są jako jedność, coś co się już osiągnęło, co się już wydarzyło… Widziałam i poznałam milion rzeczy. Poznałam i widziałam Boga”[9].

Przeprowadzanie dokładnych badań nad mistycyzmem wywołanym przez środki psychodeliczne jest niemożliwe, ze względu na niezgodność takich badań z prawem. Ponadto zakres tych doświadczeń zależy od wielu czynników (od dawki narkotyku, predyspozycji i oczekiwań podmiotu, sytuacji i atmosfery doświadczenia, itd.). Co więcej, nie da się wyjaśnić, w jaki sposób narkotyki działają na system nerwowy człowieka. Trudno więc w tym względzie o jakąkolwiek pewną diagnozę.

F. C. Brown dzieli halucynogeny na sześć chemicznie różnych grup:

– fenyloalkiloaminy – zawierają meskalinę, składnik pewnych gatunków kaktusowych np peyote

– pochodne kwasu lizergowego – przede wszystkim dietyloamid kwasu lizergowego, LSD-25, pochodzący jak inne ze sporyszu – produktu grzyba pasożytującego na niektórych ziarnach zbóż

– pochodne indolu – psylocybina (odkryta w grzybie Psilocybe mexicana), dimetylotryptamina (DMT) oraz beta-karboliny (aktywne składniki napoju halucynogennego zwanego ayahuasca lub yage)

– kanabinole – uzyskane z konopi indyjskich, znane w różnych stężeniach pod kilkoma nazwami (marihuana, haszysz, charas, gandzia, bhang itd

– estry piperydybenzylowe – uzyskane z rodziny roślin Solanaceae, w szczególności zaś z rodzaju Datura

– grupa pomniejszych halucynogenów – obejmująca muchomor (Amanita muscaria), gałka muszkatołowa i napój polinezyjski kava[10].

Badania nad działaniem narkotyków na system nerwowy okazały się bezowocne. Dostarczyły jednak wiele danych na temat zmian percepcyjnych, jakie zachodzą w ludzkim postrzeganiu. Generalnie możemy wyróżnić tu trzy etapy:

– „saturnalia” (nazwane tak przez Havelock’a Ellis) lub „orgia wizji” → światło i kolor stają się dużo bardziej intensywne, przedmioty stają się plastyczne lub żywe, w szeregu wyobrażeń ejdetycznych[11] mogą rozegrać się dramatyczne sceny o mitologicznych proporcjach; może wystąpić zwiększona wrażliwość na dźwięk, smaki i zapachy; percepcja poprzez jedną modalność sensoryczną może w pewnych przypadkach, u niektórych osób, wywołać percepcję poprzez inną modalność (synestezja); wszystko jest fascynujące i ważne; czas zostaje przekształcony, rozciąga się w bezczasowość, minuty są wypełnione i bogate, wydają się trwać nieskończenie; przestrzeń i przedmioty zmieniają swoją wielkość i kształt, obrazy dwuwymiarowe zyskują trzeci wymiar, twarze stają się dwuwymiarowe, przedmioty zdają się być zbyt blisko a gdy zaczynamy się do nich zbliżać, powiększają się zbyt szybko

– depersonalizacja lub derealizacja → rozmycia „ja” w osobowości, obraz ciała zostaje zakłócony, wrażliwość dotykowa jest upośledzona, ego staje się stopniowo oddzielone, poczucie „ja” może całkowicie zniknąć (tak że nie jest się już podmiotem tego, czego się doświadcza)

– śmierć i ponowne narodziny → zdarzają się agonalne spotkania z samotnością, bezradnością, poczuciem winy i śmiercią; często towarzyszą tym wizjom okrucieństwo i krew; ostatnie stadia mogą zawierać budzące odrazę spotkania z różnym formami odpadania ciała i gnicia, a następnie odrodzenia przez oczyszczający ogień[12]

Zainteresowanie badaniem odmiennych stanów świadomości, wywołanych środkami psychodelicznymi wzmogło się w XIX wieku, wraz z syntetyzowaniem sztucznych leków przy równoczesnym powstaniu psychologii. William James, autor pracy o mistycyzmie, zatytułowanej The Varietes of Religious Experience, był jednym z pionierów mistycyzmu psychodelicznego epoki wiktoriańskiej. Na Uniwersytecie Harvarda eksperymentował on z eterem i tlenkiem azotu, poczym doszedł do wniosku, że „stymulują one świadomość mistyczną w niezwykłym stopniu. Odnosi się wrażenie, że człowiekowi zostaje objawiona głębia wykraczająca poza głębię prawdy… To tak, jak gdyby przeciwności tego świata, w którym sprzeczności i konflikty składają się na nasze problemy i kłopoty, rozpłynęły się w jedności”. Jeden z współeksperymentatorów Jamesa podobnie relacjonuje: „To, co jest inne w swych różnych formach wchłania się w jedność”[13].

Inny wiktoriański poszukiwacz prawdy o ludzkim wnętrzu – Beniamin Paul Blond, w 1874 roku pisze o swoich doświadczeniach ze środkami znieczulającymi: „Objawienie przy narkozie jest inicjacją człowieka w nieśmiertelne misterium ujawnionej tajemnicy bytu”. A tak opisuje on przeżycie odkrycia swej duszy: „W tego przenikającego nas ducha przemieniamy się, zapominając i będąc zapomniani, i od tej chwili każdy z nas jest wszystkim, w Bogu. Nie ma nic wyższego, nic głębszego, nic innego niż życie, w którym jesteśmy zatopieni. Jedność pozostaje, wielość zmienia się i przemija. Wszyscy razem i każdy z osobna jest tym Jednym, które pozostaje.”

Walter Pahnke, podjął studia nad doświadczeniem psychodelicznym w ramach pracy doktorskiej z historii i filozofii religii w Harvardzie. Chciał ustalić, czy doświadczenia wyzwalane przez środki psychodeliczne są podobne do doświadczeń uznanych mistyków. Sam nigdy nie eksperymentował z substancjami halucynogennymi. Swoje badania zaczął od określenia wspólnych cech mistycznych stanów świadomości:

1. doświadczenie jedności lub jedyności – postrzegane albo na zewnątrz (w świecie zewnętrznym), albo wewnątrz (w stanie czystej świadomości, wolnej od wszelkich zróżnicowań, włącznie z poczucia bycia kimś odrębnym)

2. transcendencja czasu i przestrzeni – w kierunku „wieczności” i „nieskończoności”

3. odczucie pozytywnego nastroju – stan łaski i ukojenia

4. odczucie świętości – budzące grozę i/lub zachwyt

5. przekonanie o obiektywności i realności – intuicyjnie odczuta wiedza lub iluminacja dotycząca własnego, ograniczonego „Ja”, jak również ostatecznej rzeczywistości

6. paradoksalność lub niespójność logiczna – np. w mistycznym założeniu, że jedność jest pusta, a jednocześnie pełna i kompletna

7. niemożność opisania przeżytego doświadczenia słowami

8. nietrwałość, krótkotrwałość

9. utrwalenie się pozytywnych zmian postaw i zachowania – wzrost integracji osobowości; większa wrażliwość i miłość dla innych; nowe, bogatsze rozumienie wartości i sensu życia; przypisywanie doświadczeniu mistycznemu największej wartości.

Następnie podawał grupie badanych psylocybinę i porównywał ich doznania z przeżyciami mistyków. Niezależnie od tego, czy nastawienie badanych i sytuacja były w oczywisty sposób religijne, czy nie, przynajmniej 1/3 badanych, po zażyciu substancji psychodelicznych opisała doświadczenia o charakterze religijnym lub mistycznym. Niektóre z tych doświadczeń stały się początkiem życiowej przemiany. Tak więc doświadczenia z psylocybiną, doprowadziły Waltera Pahnke do wniosku, iż możliwe jest wywołanie przeżycia mistycznego poprzez narkotyki[14].

Również badania W. H. Clark’a potwierdzają te wnioski. Sam wielokrotnie poddał się działaniu LSD i szczegółowo opisał swoje reakcje. Jak zanotował, nie miał wrażenia, jakoby spotkał Boga, ale było to jednak doświadczenie religijne[15]. Także Huston Smith dowodzi, że doświadczenia wywołane przez narkotyki nie dają się fenomenologicznie odróżnić od doświadczeń religijnych[16].

___________________________________________

[1] „Psychodeliczny” znaczy dokładnie tyle co „poszerzający umysł” lub „powiększający ducha”.
[2] Freke T., Gandy P., Mistycyzm a religie świata, Warszawa 2002, s. 122.
[3] Wolff D. M., Psychologia religii, Warszawa 1999. s. 91.
[4] Freke T., Gandy P., Mistycyzm a religie świata, Warszawa 2002, s. 28.
[5] Amanita muscaria powszechnie jest znany jako muchomor, prawzór trującego grzyba z czerwonym, biało nakrapianym kapeluszem z książek dla dzieci. Mit chochlików zamieszkujących pod takimi grzybami to pozostałość używania muchomora przez szamanów europejskich setki lat temu, dla wywołania wizji żywiołowych elfów natury – „czarodziejskich ludzików”. Doświadczali tego mistycy celtyccy w objawieniach psychodelicznych.
[6] Współczesna synteza szamanizmu psychodelicznego Ameryki Południowej, chrześcijaństwa europejskiego i duchowych tradycji rdzennie amerykańskich.
[7] Freke T., Gandy P., Mistycyzm a religie świata, Warszawa 2002, s. 29.
[8] Grzyb ten był stosowany już przez Azteków i był przez nich nazywany „Ciałem Boga”.
[9] Freke T., Gandy P., Mistycyzm a religie świata, Warszawa 2002, s. 29.
[10] Wolff D. M., Psychologia religii, Warszawa 1999, s.170n.
[11] Zmiany percepcyjne pojawiające się w doświadczeniu psychodelicznym wywołanym przez substancje halucynogenne.
[12] Wolff D. M., Psychologia religii, Warszawa 1999, s. 170n.
[13] Freke T., Gandy P., Mistycyzm a religie świata, Warszawa 2002, s. 121.
[14] Wolff D. M., Psychologia religii, Warszawa 1999. s. 170.
[15] Głaz S., Doświadczenie religijne, Kraków 1998, s. 30.
[16] Wolff D. M., Psychologia religii, Warszawa 1999, s. 170n.

Tagi: , , ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *