„Taniec wyklętych kobiet”. Dokument o prostytutkach w Maroku

Pokazywany na PLANETE+ DOC Film Festival przejmujący film przedstawiający dramatyczną sytuację kobiet, wykluczonych przez patriarchalne społeczeństwo Maroka – głosi recenzja na stronie Planete +. – Hind w wieku 15 lat została zgwałcona. Gdy jej ojciec i bracia dowiedzieli się, że dziewczyna utraciła dziewictwo, wygnali ją z domu i spalili dokumenty potwierdzające jej tożsamość – dowód osobisty i akt urodzenia. Dziewczyna została bez niczego, bez dokumentów nie mogła znaleźć pracy ani mieszkania. Do 22. roku życia była kilka razy w więzieniu, dwójkę swoich dzieci musiała oddać na wychowanie, a żeby zarobić na swoje utrzymanie, została prostytutką i tancerką na weselach. Mimo trudnego startu Hind się nie poddała i nie porzuciła marzeń o odzyskaniu dzieci, miłości i godności. Film w reżyserii Mohameda El Aboudiego porusza ważny temat współczesnych banitek, wyklętych przez bliskich i społeczeństwo, walczących o przetrwanie i zachowanie godności w patriarchalnym Maroku.
Takich kobiet jak ona jest w Maroku znacznie więcej. Córki prostytutek, porzucone nieletnie narzeczone i inne kobiety, które odwróciły się od patriarchalnego społeczeństwa żyją tu w ciągłym lęku, narażone na psychiczną i fizyczną przemoc, a nawet utratę życia. Film pokazuje sytuację współczesnych banitek, które bezwiednie i niesprawiedliwie skazane zostają na wygnanie. Oczami młodej marokańskiej kobiety widzimy jak wygląda życie pełne ciągłej walki o byt, choć z drugiej strony wolne od społecznych norm i granic. Hind wzbudza podziw odwagą i determinacją, z jaką stara się odzyskać tożsamość, dzieci i prawo do normalnego życia. W tradycyjnym, patriarchalnym społeczeństwie nie jest to proste, szczególnie, gdy prawa obywatelskie są nagminnie łamane. „W marcu 2012 roku – tłumaczy reżyser – świat poruszyła wiadomość o 16-letniej Marokance Aminie El-Filali, która popełniła samobójstwo po tym, jak kazano jej poślubić mężczyznę, który ją zgwałcił. W ten sposób gwałciciel miał uniknąć kary. Ten film pokazuje, że Amina to nie wyjątek, lecz początek góry lodowej. Oddałem tu głos takim ludziom, jak ona: bezsilnym, wyrzuconym poza społeczny margines – takim, których społeczeństwo po prostu się wstydzi i nie chce znać. Zawalczyłem z hipokryzją i tradycyjnym pojmowaniem honoru i wstydu. Takich kobiet, jak Hind jest na świecie mnóstwo. Żyją bez tożsamości, a gdy zajdą w ciąże, ten okrutny cykl, w którym miesza się bieda, przemoc i beznadzieja, przenosi się na kolejne pokolenia”.
Opis dystrybutora
Właściwie mogłabym poprzestać na przytoczeniu powyższej recenzji. Ale nie mogę. Nie mogę uwierzyć w to, co zobaczyłam na ekranie. Jedna wielka mistyfikacja… bo przecież nic nie sprzedaje się lepiej niż filmy o ciężkim losie kobiet w krajach muzułmańskich! Co zrobić, skoro świat idzie do przodu i coraz trudniej znaleźć te udręczone przez patriarchalne i islamskie społeczeństwo niewiasty? Zapytajcie reżysera tego filmu. On zna odpowiedź na to pytanie… Dotrzeć do najgłębszej patologii, zapłacić za wygłupy przed kamerą (jak ktoś na co dzień zarabia dupą, to czy nie zrobi sobie dupy z twarzy w telewizji?) a potem przekonać cały świat, że Marokańczycy to zdziczałe społeczeństwo. Dziwi mnie to tym bardziej, że Mohameda El Aboudiego (reżyser obrazu) sam przecież jest Marokańczykiem. No ale w historii było wielu takich, co srali we własne gniazdo…
Trudno mi oprzeć się wrażeniu, że bohaterka tego dokumentu jest najzwyczajniej w świecie nałogową kłamczuchą (reżyser też musiał chyba to wiedzieć, skoro jej opowieści się nie kleją). Obwinia wszystkich i wszystko za swoje niepowodzenia, ale nie siebie. Tymczasem to ona sama jest źródłem problemów. Najpierw twierdzi, że rodzice wyrzucili ją z domu. Potem okazuje się, że sama z niego uciekła. Twierdzi, że nie może wrócić do domu rodziców. Tymczasem ona wcale tego nie chce. Wie, że w domu ojca nie będzie mogła się puszczać. Woli żyć lak lump w porzuconym pustostanie. Mówi, że kobieta która przygarnęła jej córkę nie chce oddać jej dziecka aż jej nie zapłaci za dotychczasową opiekę. Tymczasem tamta stale robi jej wymówki, że się nie interesuje własnym dzieckiem i kiedy zamierza je zabrać. Jakoś nie widzę tej szaleńczej walki o odzyskanie dzieci, o której naczytałam się w recenzjach dystrybutora filmu. Widzę bezmyślną babę rozkładającą nogi przed każdym. Kiedy jej ukochany trafia do więzienia, mówi że podpalił materac i ubrania bo się wściekł, że siostra przywiozła prezenty dla wszystkich, tylko nie dla niego. I za to dostał 20 lat? Boże, ktoś jeszcze naprawdę gotowy w to uwierzyć, że w Maroku mają takie drakońskie prawo. A może jej ukochany podpalił dom? Może kogoś jeszcze przy okazji dźgnął nożem? Biorąc pod uwagę ilość kłamstw, jakimi faszeruje nas bohaterka filmu (i to bardzo nieumiejętnie), trudno mi uwierzyć również w to, że została sprzedana przez matkę i zgwałcona. Wbrew temu, co się próbuje wmówić opinii międzynarodowej, gwałt w Maroku jest surowo karany (i to oprawca jest karany, a nie ofiara).
Odzyskanie dokumentów i tożsamości okazuje się całkiem łatwe… co z tego, kiedy dziewczyna nie robi kroku dalej i nawet nie próbuje wyrobić sobie dowodu osobistego? Zwleka tak długo, aż akt urodzenia traci ważność. Wymyśla sobie kolejne przeszkody: teraz nie ma meldunku… Dzisiejsze Maroko to nie dżungla! Wszystkie urzędy i instytucje państwowe opierają się na prawie francuskim. Utrata dokumentów to nie koniec świata! Wszystko da się załatwić, tylko trzeba chcieć i za tym chodzić… a Hind nie chciała!

Wcale mi jej nie szkoda. Szkoda mi tylko jej dzieci – jedno wywiezione gdzieś przez ojca, drugie podrzucone obcej kobiecie, trzecie… jest zaledwie 2 latka starsze od mojego synka. I to wieczne musztrowanie: Ja jestem twoją mamą. Daj mi buziaka. Pocałuj mnie. Jak powiesz przy wszystkich do niej „mamo” to cię zabiję. Pamiętaj, ja jestem twoją mamą, a nie ona. Rzeczywiście pełna miłości i oddania mamusia. I ten moment, kiedy jej córka zwymiotowała w aucie! Patrzyła na nią jak na kosmitę. Nawet palcem nie kiwnęła, żeby ją wytrzeć. Małą pewnie zemdliło od tych oparów papierosowego dymu, jakie produkowała jej matka. Wcale nie jest mi przykro, że Hind nie udało się odzyskać córeczki. Tam, gdzie jest teraz, będzie jej lepiej. Czasami lepiej nie mieć matki…
To nie jest film o heroicznej walce o odzyskanie własnej tożsamości i godności, o odzyskanie prawa do dzieci, o przeciwstawienie się patriarchalnemu muzułmańskiemu społeczeństwu… To film o samolubnej, fałszywej, zagubionej kobiecie. Ale świat chce historii o uciemiężonych przez islam kobietach. No to świat ma swoją historię…
Tagi: film, kobieta, Maroko, prostytucja
zgadzam się z Twoją opinią. Według mnie kobiety w Maroku traktowane są całkowicie normalnie. A tak naprawdę większość prostytutek ma taką samą historię jak ona, nie ma znaczenia czy jest to w Maroku, Polsce, Arabii Saudyjskiej czy Paryżu. Każda taka dziewczyna może opowiedzieć taką historię. Ale, że rzecz się dzieje w kraju muzułmańskim to trzeba zrobić o tym film. A fakt, że odebrali jej dzieci moim zdaniem pokazuje marokańskie prawo w dobrym świetle. Jak te dzieci miały by życ z nią? bez domu, pieniędzy, rodziny, w jakiejś norze bez okien. Pozdrawiam
A można też zauważyć, że rodzina chciała wyciągnąć do niej rękę, ale ona nie chciała się z nimi godzić. Dość arogancka dziewczyna.