Życie seksualne Papuasów


Życie seksualne dzikich (Fot. Steve Jurvetson)

Chociaż dorobek naukowy polskiego antropologa Bronisława Malinowskiego zamyka się w trzynastu tomach, to tylko na jeden z nich naprawdę jest popyt i mimo upływu czasu wciąż cieszy się niemalejącą sławą. Znika z półek księgarń, jak tylko się na nich pojawi. Mowa oczywiście o tomie drugim: Zwyczaj i zbrodnia w społeczności dzikich; Życie seksualne dzikich w północno-zachodniej Melanezji.

Książka od chwili wydania uważana jest za jedną z najważniejszych prac antropologicznych. W pracy tej Malinowski opisał szczegółowo obyczajowość Trobriandczyków, ich poglądy i zwyczaje. Oczywiście nie tego szukają w niej czytelnicy, spragnieni opisów miłosnych uniesień plemiennej ludności. No cóż, dali się zwieść tytułowi…

Zwyczaje seksualne mieszkańców Papui-Nowej Gwinei zszokowały Malinowskiego, ale mniej szokują już dziś. We współczesnym świecie swoboda seksualna dorównuje niekiedy tej, która tak zgorszyła polskiego antropologa na wyspie miłości – Kiriwinie, największej z Wysp Trobrianda na zachodnim Pacyfiku. Masz wiele partnerek seksualnych, jesteś facetem z jajami. Wielokrotny seks z ta samą partnerką się nie liczy. Dokładnie tak jak u nas!

Choć krajowcy w pełni doceniają znaczenie pięknej twarzy i figury, ornamentów, ozdób i przyjemnych pachnideł, tym niemniej każdy niemal mężczyzna przypisuje swoje sukcesy doskonałości zastosowanej magii miłosnej – pisał Bronisław Malinowski w swojej książce. – Moc magii uznaje się za coś niezależnego, a nawet prześcigającego siłę wszystkich uroków osobistych.

Ta magia trochę traci na tajemniczości dziś. Zawdzięczamy ją jednemu z ziół, zwanemu kwebila. Powąchanie go podobno sprawia, że wylądujesz w najbliższych krzakach z gościem, na którego normalnie nawet nie chciałabyś spojrzeć.

O naszym rodaku Bronisławie Malinowskim na wyspie słyszeli chyba wszyscy. Mało kto czytał jego książkę, ale nazwisko nikomu nie jest obce. Trudno powiedzieć, czy to publikacja polskiego antropologa zwabiła tłumy seks-turystów na wyspę i uczyniła z niej jeden z głównych celów seksturystyki, czy odwrotnie – Malinowski opisał zjawisko już mające tam miejsce w 1915 r. Niemniej wyspa miłości wszystkim kojarzy się jednoznacznie – z seksem! I turyści jadą tam dla seksu z 14- i 15-latkami (na Kiriwinie tyle właśnie wynosi wiek pierwszej inicjacji seksualnej).

Dzieci zmarłych przodków

Malinowski zwracał uwagę na dziwny fakt, że mimo iż nastolatki mogły uprawiać bez skrępowania, to panna z dzieckiem nie była mile widziana. Tubylcy uważali, że dzieci ze związków pozamałżeńskich nie pochodzą z seksu, tylko od przodków, którzy cieszyli się rajskim życiem na wyspie Tuma na północy od Kiriwiny, ale niekiedy ich znudzone dusze odmładzały się, wracały na Kiriwinę i wchodziły w ciało mężatki ze swojego klanu. Jedni mówili, że duch wchodzi przez głowę, inni że przez pochwę. Malinowski pisał, że udział ojca w płodzeniu dziecka był nieznany. Mężczyzna był potrzebny, żeby otworzyć pochwę. Dlatego dzieci były wychowywane przez dziadków, ciotki lub krewne. Pisał też o ziołach wczesnoporonnych, ale wątpił w ich działanie. Mimo panującej na Kiriwinie swobody seksualnej, po zawarciu małżeństwa i wymianie prezentów między rodzicami, stosunki pozamałżeńskie były i są zakazane.

Nagie piersi i kopulacyjny taniec

Gołe piersi, za czasów Malinowskiego, nie były wstydem. Należały do dzieci i nie były postrzegane jako obiekt seksualny.

Postąpilibyśmy niewłaściwie, nazywając niemoralnością swobodę seksualną Trobriandczyków – bronił Malinowski moralności Trobriandczyków przed chrześcijańskimi kolonizatorami. – Owszem, kobieta bierze prezenty za seks, ale to żadna prostytucja, tylko zwyczaj w kulturze, w której wszyscy się wymieniają. Dziewczynie dawało się orzechy betelu, grzebień, biżuterię. Zwyczaj przetrwał do dziś.

Dziś to się jednak zmieniło. Piersi służą do zabawy podczas seksu i dlatego należy je skrywać. Dziewczęta stały się bardziej wyrachowane, pójdą w krzaki z tym, co da więcej, wszystko nabrało bardziej wulgarnego charakteru… oto wpływ naszej wspaniałej europejskiej kultury. Kwintesencją zepsucia jest taniec tapwioka, w których wykonuje się ruchy kopulacyjne.

Życie seksualne dzikich
Papua Nowa Gwinea (Fot. Michal Gonnen)

Orgie plemienia Kamoro

Mężczyźni z plemienia Kamoro w dniu kaware (poprzedzającym rytualną orgię) wznoszą drewnianą platformę na słupie, na której wylegują się nago i nabierają sił. W tym czasie kobiety budują w dżungli szałas bez okien, w którym potem rozpalą ognisko. Gdy mężczyźni zobaczą dym, zejdą na ziemię, zakradną się do szałasu i… zacznie się kilkudniowa rozpusta – imu, kiedy to dozwolony jest seks każdego z każdym. Podczas imu mieszkańcy wioski posilają się specjalnymi pokarmami, zapewniającymi siłę i moc – np gigantyczne ślimaki morskie, uznawane za potężny afrodyzjak. Mimo intensywnych starań misjonarzy – imu przetrwało do dziś. Trudno jednak przypisać plemieniu Kamoro rozwiązłość, gdyż swobody seksualne poza wyznaczonymi okresami są piętnowane, a winowajcy chłostani.

Homoseksualizm i wymiana żonami u plemienia Asmat

Kilkuletni chłopcy z plemienia Asmat dobierali się w pary – razem ze swoim mbai chodzili na polowania, na ryby i na wyprawy do dżungli… i razem uprawiali seks (traktowany jako naturalny sposób zapewnienia równowagi). Po każdym stosunku analnym chłopcy zamieniali się rolami, w sumie każdorazowo dochodziło więc do dwóch następujących po sobie stosunków. Mężczyźni pozostawali w związku ze swoim mbai przez całe życie, walczyli u jego boku w bitwie, razem sypiali w długim domu mężczyzn – było to całkowicie naturalne i powszechnie akceptowane.

Nie wykluczało to w żaden sposób zainteresowania płcią przeciwną. Panowała pełna swoboda seksualna. Dopiero małżeństwo ograniczało liczbę partnerek seksualnych. U plemienia przetrwał zwyczaj zwany papitsj, czyli wymiana żon pomiędzy mbai w okresie poprzedzającym wyprawę wojenną i ważne ceremonie. Po ustaleniu terminu przez czworo partnerów, żony przeprowadzały się do chaty mbai swojego męża. Tam gotowały posiłek z sago (symbol zawarcia małżeństwa) i przez kilka dni odbywały liczne stosunki seksualne. Asmatowie nie kojarzyli seksu z prokreacją, dlatego wszystkie poczęte w trakcie papitsj dzieci uznawane były za prawowitych potomków męża kobiety.

W czasie wojny obowiązywała wstrzemięźliwość, ale tylko od kontaktów seksualnych z żonami. Natomiast w długich domach mężczyzn odbywały się prawdziwe homoseksualne orgie, podczas których wojownicy wraz ze spermą przekazywali sobie moc, mającą zapewnić im powodzenie w walce, a także oddawali cześć nowo wybranemu wodzowi, poprzez całowanie i lizanie jego penisa.

Inicjacja poprzez akt pedofilii

Zrytualizowany homoseksualizm u wielu papuaskich plemion związany jest z obrzędem inicjacji. Przykładowo u zamieszkującego południe Nowej Gwinei plemienia Marind, starszy wojownik (zwykle wuj lub bliski krewny) w trakcie stosunku seksualnego, wraz ze swoim nasieniem przekazuje młodemu chłopcu moc do zostania mężczyzną i wojownikiem. Podobnie u zamieszkującego góry Papui- Nowej Gwinei plemienia Sambia, izolowano 7-letnich chłopców od matek i kobiet, by poddać ich rytuałom oczyszczającym z pierwiastka kobiecego w domu obrzędowym, poprzez stosunki ze starszymi wojownikami.

Papuascy górale i pas cnoty z tykwy

Mieszkańcy gór, w porównaniu z mieszkańcami wybrzeża, to niemalże asceci. Mylić mogą gigantyczne niekiedy tykwy (zwane w zależności od regionu koteką, holimem lub horimem) osłaniające ich męskie przyrodzenia, przywołujące na myśl nieustającą erekcję lub wymyślne dildo. Według wierzeń plemion Dani, Lani i Yali seks jest szkodliwy i niebezpieczny, pozbawia mężczyznę siły i energii, a także naraża go na ataki ze strony złych duchów. Z tego powodu w czasie wojny (która zdawała się nigdy nie kończyć na tych terenach) obowiązywała całkowita wstrzemięźliwość seksualna. Życie erotyczne było jednak konieczne do przedłużenia rodu. Nie można było go całkowicie wyeliminować, ale objęto je ścisłym tabu. Mężczyźni zapładniali żony w ustalonych terminach, w specjalnie do tego przeznaczonych chatach. Kobieta po urodzeniu dziecka objęta była tabu na okres około sześciu lat. Jeśli urodziła bliźnięta, jedno z dwojga dzieci zabijano, uznając je za potomstwo złych duchów). Podobne tabu obowiązuje u plemion Korowai i Kombai, żyjących w dżunglach u podnóża gór Jayawijaya. Kobiety w okresie połogu lub menstruacji mogą ściągnąć na dom atak złych duchów, więc przenoszą się do szałasów.

Życie seksualne dzikich
Papua Nowa Gwinea (Fot. Alberto)

Zobacz także:

Zapisz

Tagi: , , ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *